Rozdział XIV

588 72 23
                                    

Serafin przewrócił się na drugi bok i powoli otworzył oczy. Jego wzrok padł na ciepłe płomienie dogasającego ogniska na tle białych łusek.

- No proszę, kto już wstał? - powitał go smoczy głos.

- Która jest? - spytał chłopak, ziewając przeciągle.

- Jakąś godzinę temu wzeszło słońce.

- To jeszcze sobie pośpię...

- Nie, już i tak miałem cię budzić - przerwał mu Aestas, wstając z ziemi. - Rozejrzę się jeszcze po okolicy. Chcę mieć pewność, że nikt nas nie śledzi. Ty się w tym czasie spakuj - rozkazał , po czym mocno odbił się od ziemi, machnął wielkimi skrzydłami, by wzbić się wysoko w powietrze. Zakręcił kilka kółek nad polaną, po czym poszybował na południe.

Tymczasem Serafin podszedł do swojego plecaka i z zakupionych poprzedniego dnia produktów przygotował sobie małe śniadanie, czyli kanapkę z serem. Przysiadł na trawie, powoli przeżuwając jedzenie.

Wreszcie przełknął ostatni kęs i przygotował się do podróży. Założył skórzany pas z mieczem, do pleców przyczepił tarczę, po czym zarzucił na ramiona pelerynę i zapiął metalową sprzączkę. Przez chwilę stał, podziwiając swój nowy nabytek. Na koniec zwinął śpiwór i przyczepił go do plecaka, z którego następnie wyciągnął pudełko maślanych ciasteczek.

Z zadowoleniem wyjął kilka z wypieków, by wsunąć sobie jeden z nich do ust. Przymknął oczy, delektując się smakiem pysznych słodyczy.

Właśnie w tym momencie Aestas z hukiem wylądował przed Serafinem.

- Musimy uciekać! - warknął, po czym spojrzał na towarzysza. - Spakowany?

- Moment - odparł chłopak. Włożył pozostałe ciasteczka do skrzynki, zamknął wieko i wcisnął pojemnik do plecaka. - Co się stało?

- Znaleźli nas.

- Kto? Jak?

- Inne smoki, po zapachu, jaki zostawiamy w powietrzu.

- W powietrzu?

- Jak na ziemi, tylko jest bardziej rozproszony. Dla Kudłaczy Wyjących nie jest to duży problem - wyjaśnił niecierpliwie smok. Usatysfakcjonowany z odpowiedzi Serafin rozłożył szeroko ręce, by Chciwiec mógł go wygodnie chwycić.

- Czemu wytropili nas dopiero teraz?

- Mówiłem ci: żeby dotrzeć do miasta musieliśmy polecieć uczęszczanym wśród smoków szlakiem. Wiedziałem, że to zły pomysł - ostatnie zdanie mruknął smok pod nosem, wzbijając się w powietrze.

***

Serafin po raz kolejny obejrzał się na horyzont.

Odległe punkty w oddali powoli zaczynały nabierać kształtów.

Wcześniej chłopak nawet nie był w stanie zauważyć pościgu, ale z czasem na horyzoncie pojawiły się ciemne kropki. W tym momencie Serafin mógł już rozróżnić poruszające się rytmicznie skrzydła.

Aestas podążył za wzrokiem towarzysza i warknął coś pod nosem, po czym zaczął jeszcze szybciej uderzać skrzydłami. Jednocześnie uważnie przyglądał się mijanemu w dole lasowi, wyraźnie czegoś szukając. Wreszcie mruknął z zadowoleniem, by skręcić łagodnie na zachód.

Serafin podążył za spojrzeniem smoka, by dostrzec dużą przerwę między iglastymi drzewami. Aestas szybko dotarł nad polanę, by zatoczyć nad nią kilka kółek. Poza wielkością, łąkę wyróżniała też przecinająca ją rzeka.

Jak zabić smokaWhere stories live. Discover now