Rozdział XXXI

420 66 8
                                    

Serafin wylądował na ugiętych kolanach. Pod jego stopami zaskrzypiały deski. Żył.

- Przesuń... Hyk! Się - warknął na górze Aleksander.

Chłopak cofnął się o kilka kroków, a na jego miejscu pojawił się blondyn i zrobił daba. Następnie wskoczył na trzeci szczebel przymocowanej do ściany drabiny - którą Serafin zauważył dopiero teraz - i naciągnął drewnianą skrzynię nad głowę, zasłaniając wejście do kryjówki.

- I... Hyk! Bądź cicho! - dodał, przechodząc obok chłopaka.

- Ja bym się na twoim miejscu bardziej martwił o siebie - odparł cicho Serafin.

- Hyk! - złodziej spiorunował go wzrokiem. Wyciągnął skądś nową butelkę i wypił połowę jej zawartości.

Nad ich głowami kilka par stóp uderzyło o bruk. Dźwięk nasilał się, kiedy grupa przebiegła tuż obok ich kryjówki, a potem ucichł, gdy oddalili się w głąb miasta.

- Chyba nas szukają - zauważył z uśmiechem na ustach Aleksander, wykonawszy kolejnego daba.

- To co robimy?

- Poczekamy kilka godzin, aż się trochę uspokoją i pójdziemy do Eksplodującego Sztyletu.

- A czy teraz straż nie będzie uważniej patrolować miasta?

- Tak. Dlatego my przejdziemy pod ziemią.

- Pod ziemią? - zaciekawił się Serafin.

- No wiesz, Atoras to dość stare miasto. Od wieków typy spod ciemnej gwiazdy rozbudowują system tuneli, ułatwiający poruszanie się po terenie.

- A czemu nie możemy iść już teraz?

- Bo tu nie ma połączenia z tunelami. Dwie ulice dalej jest najbliższe wejście do podziemi - wyjaśnił Aleksander, kręcąc się po kryjówce. Wreszcie w ciemności zabłysnął drobny płomień na krótkim patyczku. Chłopak przyłożył go do knota żółtej świecy, która szybko pochwyciła ogień.

Serafin rozejrzał się po pomieszczeniu. Ściany, podłogę i sufit wyłożono deskami, a w jednym kącie rozwieszono pryczę. Pozostałą przestrzeń zajmowały skrzynie wszelkiego kształtu, koloru i rodzaju. Blondyn zajrzał do jednej z nich.

- Głodny? - zapytał, podając Smokobójcy łańcuch z brązowych kiełbasek. Chłopak spojrzał podejrzliwie na jedzenie, ale jednocześnie ślinka napłynęła mu do ust.

- Ty pierwszy. - Blondyn wzruszył ramionami i odgryzł kawałek. Dopiero wtedy Serafin oderwał sobie jedną z nich i pochłonął w trzech kęsach. Nawet nie zdążył zastanowić się nad jej smakiem.

Razem spałaszowali sznur kiełbasek i wylizali palce.

- Lubisz maślane ciasteczka? - zapytał niższy chłopak.

- Ja lubię każde ciastka - odparł Aleksander z chytrym uśmiechem na twarzy. Serafin wyciągnął pudełko i zajrzał do środka. Zostało zaledwie kilka wypieków.

Poczęstował blondyna i wkrótce z ciasteczek zostały tylko okruchy.

***

Aleksander uniósł drewnianą klapę i rozejrzał się po pustym pomieszczeniu. Zadowolony wspiął się do środka, z Serafinem depczącym mu po piętach.

- Zostaw tu pochodnię - polecił złodziej. Niższy chłopak wsunął przedmiot do jednego z chwytaków przymocowanych do ściany, które stanowiły jedyne umeblowanie pokoiku. Tymczasem blondyn wspiął się po schodkach, uchylił nieduże drzwi i wyjrzał na zewnątrz.

Jak zabić smokaWhere stories live. Discover now