- Ale bagno... - mruknął Serafin. Wyposażeni w lekkie zbroje, trójkątne tarcze i krótkie miecze wojownicy powoli wynurzali się spomiędzy drzew, otaczając dwóch towarzyszy ze wszystkich stron.
- Nie przyzwyczaiłeś się jeszcze? - odparł Aestas, ledwie poruszając wargami.
- Chodzi o to, że smok, który nas zwykle z tego wyciągał, siedzi sobie na wielkim drzewie i żre dziczyznę - odprał chłopak, posłusznie podnosząc ręce.
- Spokojnie, damy sobie radę. Zrobimy to, co zwykle.
- Czyli?
- Damy nogę, zabijając po drodze, kogo się tylko da - wyjaśnił spokojnie i ledwo słyszalnie smok. Uzbrojeni mężczyźni podeszli jeszcze bliżej, kryjąc się za drewnianymi tarczami.
- Ale jesteś oryginalny.
- Możemy jeszcze do twojej listy przestępstw dodać porwanie - zaproponował Aestas, lekko uśmiechając się.
- Odsuń się od tego smoka! - ponownie rozkazał dowódca oddziału. - Nie wykonujcie żadnych gwałtownych ruchów!
Chłopak posłusznie przesunął się o kilka kroków. Kątem oka dostrzegł jakiś ruch pomiędzy drzewami. Kiedy spojrzał w tamtą stronę, zobaczył kilku kuszników z naładowaną i wycelowaną bronią.
Nagle Aestas ryknął wyzywająco. Skoczył w stronę Serafina, oddzielając go od strzelców. Kilka bełtów ze zgrzytem uderzyło w jego łuski.
Chłopak dobył miecza, przesunął tarczę na lewę ramie i z bojowym okrzykiem rzucił się na najbliższego żołnierza. Tamten w ostatniej chwili odbił ostrze, po czym samemu zadał cios. Smokobójca uchylił się przed atakiem i wbił klingę w odsłoniętą prawą pachę przeciwnika. Tamten krzyknął z bólu, wypuszczając broń z dłoni i osunął się na ziemię, przyciskając lewą dłoń do rany.
Serafin rozejrzał się po polanie. Większość żołnierzy natarła na Aestasa. Reszta biegła w stronę chłopaka. Między drzewami kusznicy przeładowywali swoją broń. Po drugiej stronie łąki dostrzegł skamieniałą ze strachu czarodziejkę.
Najbliższy wojownik zamachnął się mieczem na Smokobójcę. Ten odbił klingę swoją tarczą i zadał cios w szyję. Tamten sparował cios własnym ostrzem i pchnął w brzuch Serafina, który odskoczył w ostatniej chwili, niemal potykając się o ogon Aestasa.
Coś ze świstem przecięło powietrze. Chciwiec schylił głowę, tuż nad jego rogami przeleciał nieduży zielony przedmiot, a następnie odskoczył do tyłu. W miejscu, gdzie stał wcześniej, śmignęła metalowa sieć, przygniatając dwóch wojowników do ziemi.
Kolejne bełty odbiły się od białych łusek.
Chłopak przyjął na tarczę cios drugiego żołnierza, mieczem odbił klingę trzeciego i dźgnął w ramię pierwszego przeciwnika. Tamten bez trudu sparował jego uderzenie.
"Długo tak nie damy rady" pomyślał, zasłaniając się przed pchnięciem.
Aestas rozwarł szeroko paszczę i zionął oślepiającym strumieniem energii. Powietrze wypełniły krzyki rannych i umierających, gdy trafiał przeciwników. Serafin padł na ziemię, w obawie przed przypadkowym porażeniem.
Ponownie rozejrzał się po otoczeniu. Większość żołnierzy uciekała we wszystkie strony, byle dalej od Chciwca. Reszta leżała na trawie, jęcząc z bólu, lub w ciszy, by już nigdy się nie podnieść.
Wreszcie dostrzegł łopot fioletowej peleryny. Czarodziejka przesuwała się między drzewami, co chwila oglądając się na walczących.
Serafin podniósł się z ziemi, i wpół pochylony, pobiegł za kobietą. Aestas po chwili zamknął paszczę i popędził za chłopakiem, który już zrównywał się z blondynką. Dotarł do nich w dwa susy i chwycił ich w łapy. Czarodziejka krzyknęła z przerażenia, gdy lśniące szpony zacisnęły się wokół jej talii i uniosły ją nad ziemię.
YOU ARE READING
Jak zabić smoka
FantasyOd początków istnienia Draminis, ludzie i smoki toczą między sobą Wielką Wojnę. Wioska Serafina jest regularnie atakowana przez smoki. Jej mieszkańcy nauczyli się sobie radzić ze stałymi najazdami. No a przynajmniej do tego czasu. Po serii ataków...