2. Skończyłaś się ślinić?

18.1K 868 547
                                    

Odchrząknęłam nerwowo i uśmiechnęłam się w podziękowaniu do szatyna, który stał za mną, przyglądając mi się tak, jakby pierwszy raz widział na oczy jakąkolwiek dziewczynę. Niestety, jego twarz została bez wyrazu. Miałam ochotę prychnąć, jednak resztkami sił się od tego powstrzymałam. 

- Tak właśnie, proszę dać mi szansę - niemal zapiszczałam. Kobieta skrzywiła się nieznacznie i cicho westchnęła. - Obiecuję, że dam z siebie wszystko! - Przyłożyłam dłoń do piersi. 

- Dobrze - skinęła głową. Tym razem nie powstrzymywałam się od piśnięcia. Chciałam rzucić się kobiecie na szyję, ale od tego również się powstrzymałam. To by mogło wyglądać co najmniej dziwnie. - Zagrasz z Brooksem jedną scenę - dodała, patrząc z kpiącym uśmiechem na chłopaka za mną. Przygryzłam wargę, przechylając lekko głowę w bok. 

Do cholery, dlaczego z nim? Nie mogłam wygłosić jakiegoś monologu, albo po prostu mówić do lustra? 

- Co, do kurwy?! - Krzyknął chłopak, a na moim ciele pojawiły się ciarki. Był przerażający. Nawet bardziej niż bardzo przerażający. - Nie ma mowy, że będę z nią w cokolwiek grał. 

- Nie masz wyjścia, chłopcze - zaśmiała się kobieta. - Chyba nie chcesz, abym powiedziała o wszystkim twojemu... 

- Och, zamknij się, ty stara jędzo - warknął, a ja wytrzeszczyłam oczy. Nie, zdecydowanie się nie polubimy z tym panem. Kobieta westchnęła bezradnie i pokręciła głową na boki. 

- Proszę, Victorio - podała mi mały plik kartek, prawdopodobnie ze scenariuszem. - Odegracie scenę balkonową - uśmiechnęła się lekko do mnie, a ja poczułam jak kolana się pode mną uginają. Dlaczego ona mi to robi? Naprawdę to przez te dwadzieścia parę minut spóźnienia, aż tak mnie nienawidzi? 

Nie zrozumcie mnie źle, nie oceniałam tego chłopaka. Aktualnie był mi obojętny, jednak chociaż raz w życiu, spotykasz kogoś takiego, kto odezwie się pierwszy raz i już cię denerwuje. Wiesz, że po prostu się z nim nie dogadasz. I ja właśnie spotkałam tego kogoś. 

Skinęłam niepewnie głową i ruszyłam na scenę. Spuściłam głowę, chcąc ukryć zaczerwienione policzki, które paliły mnie niemiłosiernie. Na szczęście w sali było tylko kilka osób, przez co nie byłam narażona na aż tak wielką kompromitację. 

Stając na środku sceny, w końcu uniosłam głowę, od razu trafiając na twarz Brooksa. Brązowe włosy wygolone po bokach, a na czubku postawione, trzeba przyznać, że tworzyły całkiem dobry efekt. Mocno zarysowana szczęka, a na niej może trzydniowy zarost. Był mocno rozbudowany w barkach, a przez cienką koszulkę, można było zobaczyć jego idealnie wyrzeźbione mięśnie. Był... przystojny. Jednak, gdy patrzałam na niego dłużej, uświadomiłam sobie jedno, mianowicie; nigdy nie widziałam tak pustych i zimnych oczu. Puste, zimne, pozbawione emocji. Były wręcz straszne. Pod jego spojrzeniem miałam ochotę wybiec stąd z krzykiem i na Boga, przysięgam, że mało do tego nie brakowało.

- Już? - Warknął. - Skończyłaś się ślinić? - Zapytał ostro, a ja wciągnęłam powietrze ze świstem. Zacisnęłam wolną dłoń w pięść, patrząc na niego surowo. 

- Nie śliniłam się - mruknęłam cicho, a po kilku sekundach do uszu dotarło głośne prychnięcie. 

No co za... Pajac! Pieprzony pajac, się cholera znalazł. 

- Aha - mruknął, zakładając ręce na klatce piersiowej. Uśmiechnął się łobuzersko, przez co żołądek wykonał mi przewrót. 

- Okej, moi drodzy. Zaczynamy. Brooks, ty pierwszy, zaczynamy od słów "Drwi z blizn..." - oznajmiła kobieta, z którą chwilę temu miałam przyjemność. Chłopak parsknął śmiechem i uniósł rękę, następnie pokazał kobiecie środkowy palec. Przysięgam, że zagotowało się we mnie w tej chwili. 

Zagrać z diabłem ✅Where stories live. Discover now