28. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

8.7K 591 121
                                    

Powrót do rzeczywistości nie był najlepszy. Ciężko było mi się przestawić z wypoczynku nad basenem do siedzenia w domu i chodzenia na próby. 

Ale niestety, wszystko co dobre szybko się kończyło. Tak samo jak wakacje. Jutro koniec wakacji, nad czym ubolewałam i byłam bliska płaczu, bo tak bardzo nie chciałam wracać do tej głupiej szkoły. Znowu będę musiała udawać, że jestem miła i będę musiała patrzeć na ludzi, których nie lubiłam. Przecież ja jeszcze nawet porządnie nie wypoczęłam. 

Jęknęłam cicho, odchylając głowę do tyłu. Na scenie stał właśnie Myles, który recytował swoją rolę. Nie zostało już dużo czasu do wystawienia sztuki, dlatego pani Theresa była bardziej spanikowana niż wcześniej.

Westchnęłam cicho i zamrugałam kilkakrotnie, spoglądając na Brooksa, który siedział po przeciwnej stronie. Wtedy, gdy będąc na tym koncercie dostałam tego głupiego sms'a, nie wiedziałam co mam zrobić. Dosłownie jakby odebrało mi rozum. Nie odpisałam. Następnego dnia po prostu się spakowałam, nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. W samochodzie również się do niego nie odezwałam. Nie powiedziałam do niego nawet słowa, a gdy wtrącał się do rozmowy, którą prowadziłam z Matt'em, ja się wyłączałam. 

Nie, nie byłam obrażona. Chciałam pokazać mu tym, że nie może robić sobie co chcę. Nie może traktować mnie jak śmiecia, za którego mnie miał. Ale to był w końcu Blake Brooks. Mogliby mnie zabić na jego oczach, a on by się nie przejął. Nawet by nie drgnął. 

A teraz, gdy był wpatrzony w swój tekst, znowu nie wiedziałam co mam robić. On działał mi tak cholernie na nerwy, nawet gdy nic nie robił. On odbierał mi jasność umysłu. Przy nim nie wiedziałam co mam robić, co mówić. To było chore. Ta relacja była toksyczna. 

Nagle uniósł głowę i spojrzał na mnie. Cholera, przyłapał mnie na gapieniu się. Przygryzłam wargę spanikowana, ale nie odpuściłam. Patrzyłam mu prosto w oczy. Te ciemne oczy, które były tak zimne, ale jednocześnie tak bardzo piękne.

- Myles, powiedz to z większym przejęciem!  - powiedziała rozemocjonowana pani Theresa. 

- No mówię przecież - odpowiedział jej chłopak, marszcząc brwi. - Co mam się rozpłakać, żeby pokazać jak mocno przejęty jestem, czy co? 

- Nie. Pokaż, że potrafisz. Przekonaj mnie do tego, że zrobiłam dobrze, dając ci tę rolę. 

Chłopak chwilę przyglądał się starszej kobiecie, po czym skinął głową i zaczął od nowa. Powrót to prób nie był łatwy. Przez ten czas, zdążyłam wyjść z wprawy oraz zapomniałam trochę swój tekst, przez co wczoraj musiałam sobie wbijać go do głowy drugi raz. Myślałam, że szlag jasny mnie strzeli, gdy ciągle myliłam się w tym samym miejscu. 

Na szczęście opanowałam sytuację. 

W kieszeni swojej bluzy wyczułam paczkę papierosów i zapalniczkę. Szybko podniosłam się z krzesła i odłożyłam na nie swój plik kartek. Oznajmiając pani Theresie, że idę do toalety, opuściłam salę prób. Wypuściłam z płuc długo wstrzymywane powietrze i przetarłam twarz dłonią. 

Wyszłam na dwór i od razu odpaliłam swojego papierosa. Mocno się zaciągnęłam, opierając się plecami o zniszczoną ścianę budynku. Słońce przyjemnie ogrzewało moją twarz. Było ciepło, a moje ręce i tak pozostawały zimne. 

- Victoria. 

Zamknęłam oczy, mocno się zaciągając. Tylko nie teraz, błagam. 

- Długo jeszcze będziesz się obrażać? - zadał pytanie, a ja prychnęłam, wypuszczając dym z płuc. 

- Nie jestem obrażona - odpowiedziałam, nawet na niego nie patrząc. 

- Więc co? 

- Nie masz prawa traktować mnie jak szmatę. Nie pisałam się na to - warknęłam, odbijając się od budynku. W końcu na niego spojrzałam. Posłałam mu złowrogie spojrzenie, podczas gdy on jakby nigdy nic stał w dłońmi w kieszeni ze znudzoną miną. 

Zagrać z diabłem ✅Where stories live. Discover now