8. Wszystkie zasadą są po to żeby je łamać, Blake.

12.3K 794 564
                                    

- Oni razem są tacy słodcy! - Pisnął Brian.

- Brian - mruknęłam.

- No spójrz tylko! - wskazał palcem na ekran laptopa. - On taki chujek, a tak bardzo ją kocha!

- Brian - powtórzyłam głośniej, szturchając przy tym jego ramię.

- To jest takie kochane i...

- Brian, do cholery! - Wydarłam się. Chłopak podskoczył przestraszony w miejscu i spojrzał na mnie z wyrzutem. - Uspokój się. Zaraz dostaniesz orgazm.

- Pieprz się - burknął i wrócił do oglądania swojego ulubionego odcinka pamiętników wampirów.

Po raz setny.

Okej, też go lubiłam, ale przez Briana chyba znałam go na pamięć. Ostatni odcinek czwartego sezonu, nieraz śnił mi się już po nocach. A szczególnie chwila, kiedy Klaus mówi Caroline, że Tylor może wrócić do Mystic Falls. Nie raz już miałam napady fangirlu, kiedy pierwszy wampir mówił tej tępej blondynie, że będzie jej ostatnią miłością.

No bo... ygh! To cholernie słodkie, że koleś, który jest mordercą, który ma wszystko w dupie, nagle zakochuje się w dziewczynie. Tak bardzo się zakochuje, no jejku. Która dziewczyna nie chciałaby przeżyć czegoś takiego?

W każdym razie, gdy oglądasz to raz, drugi, trzeci to luz. Ale gdy oglądasz to pieprzony setny raz, to serio, może cię to znudzić!

- Porozmawiaj ze mną - jęknęłam, opierając głowę o ramię chłopaka.

- O czym?

- Blake ostatnio...

- Vic, błagam cię. Słucham o nim praktycznie codziennie przez pół dnia. Podoba ci się czy co?

- Wcale nie mówię o nim tak często! - Krzyknęłam i szybko odsunęłam się od chłopaka. Spojrzałam na niego jak na wariata, po czym popukałam się palcem w głowę. - Czasem zdarzy mi się tylko o nim wspomnieć, nie przesadzaj.

- Mhm. A ja jestem Taylor Swift.

Przysięgam, otaczałam się debilami. Wcale nie mówiłam dużo o Brooksie. Czasem po prostu zdarzyło mi się o nim wspomnieć. Poza tym, odwołując się do pytania Briana, jak mógłby podobać mi się ktoś taki? Bezmózgi pajac, który nie szanuje niczego.

Aktualnie Blake Brooks, był mi obojętny.

Naprawdę. Nie czułam do niego nic przyjaznego, ale też nie pałałam do niego nienawiścią. Często mnie wkurzał, no i zdarzyło mu się kilka razy wyładować na mnie swoją agresję, ale szczerze mówiąc, co z tego? Miałam to gdzieś, do czasu, aż nie zaatakuje mnie kiedyś z nożem. Wtedy krótko mówiąc, miałabym przejebane.

Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się i z hukiem uderzyły o ścianę.

- Taylor, kretynie, ile razy mam ci mówić, żebyś pukał?! - Spojrzałam na brata morderczo. - Nie wiem, co jeśli byłabym nago?

- Przy Brianie? - Zmarszczył brwi i zrobił zniesmaczoną minę.

- Bo przecież to nie tak, że mój najlepszy przyjaciel nie widział mnie nago - przewróciłam oczami.

Szczerze mówiąc, to nasza przyjaźń była pokręcona. Tak, Brian kilka razy widział mnie już nago, tak samo jak ja jego. Ale co z tego? Co z tego, jeśli jego interesują tylko chłopcy? Co z tego, jeśli wiem, że nigdy ale to przenigdy nie poczuję nic do swojego przyjaciela, który jest gejem? Podkreślam, JEST GEJEM.

No właśnie, więc jak dla mnie, nie miało to zbyt dużego znaczenia.

- Co chcesz? - Westchnęłam. Z ust chłopaka, który siedział obok mnie ponownie wyrwał się pisk. Zacisnęłam zęby i uderzyłam chłopaka pięścią w ramie. Jęknął cicho, ale przyłożył dłoń do ust, aby powstrzymać się od kolejnych westchnięć, jęków, czy teraz okrzyków godowych. Nareszcie.

Zagrać z diabłem ✅Where stories live. Discover now