29. Nie sądziłem, że się zgodzisz.

8.4K 597 123
                                    

Jak sparaliżowana siedziałam w aucie tego chłopaka. Nie wiedziałam jak się nazywa. Nie wiedziałam dokąd mnie wywozi. Nie wiedziałam co tu robię. Ale wiedziałam jedną - byłam najgłupszym człowiekiem na ziemi. 

Ryzykowałam własnym życiem, dla tego tępego gnoja. Ja nawet nie wiedziałam, czy to tak naprawdę dotyczyło Brooksa. Kto wie, może ten chłopak to jakiś groźny gwałciciel i seryjny morderca? Wytnie mi nerki i sprzeda gdzieś w internecie, matko kochana. Tyle razy słyszałam o tych białych furgonetkach w telewizji... Chociaż my nie jechaliśmy furgonetką, tylko czarnym audi, dosyć starym. I po za tym, on nie wciągnął mnie do auta na siłę, sama do niego wsiadłam. Mama tyle razy powtarzała mi, że pod żadnym pozorem nie mam wsiadać do samochodu z nieznajomym! Ja pierdole, to wszystko wina Briana, bo gdyby nie wypił tych głupich piw, to mógłby mnie normalnie zawieźć do domu. 

- Nie spinaj się tak - powiedział chłopak. - Wyglądasz, jakbyś miała tu zaraz zejść na zawał. 

- Nie codziennie jakiś pajac mówi, że jego szef chce się ze mną widzieć. 

- Tego pajaca nie podaruję - powiedział, uśmiechając się lekko. 

- Zamknij się - syknęłam. 

Wiedziałam, że tymi odzywkami nie polepsza swojej sytuacji, ale co mi zostało? 

- Dlaczego jesteś niemiła? Rozmawiam z tobą normalnie i nawet jestem miły. 

- Wow, dziękuję bardzo! - powiedziałam z niedowierzaniem. 

- Ty chyba naprawdę chcesz zobaczyć co wożę w bagażniku. 

- Co tam wozisz? - spytałam, a żołądek zacisnął mi się w supeł. O cholera. 

- Łopatę - odpowiedział, jak gdyby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. Spojrzałam na jego profil ze zmarszczonymi brwiami, patrząc na niego jak na idiotę, którym zresztą był. 

- Po co ci do cholery łopata w samochodzie? 

- Dla takich wyszczekanych jak ty. Twoi poprzednicy kopali sobie dołki w dwadzieścia, góra dwadzieścia pięć minut. Jak myślisz, dasz radę w piętnaście? 

- Co? - wykrztusiłam. - Zatrzymaj się - pisnęłam, szarpiąc za klamkę, jednak ta nie chciała ustąpić. 

- Uspokój się, wariatko - przewrócił oczami. - Żartowałem. Co ten Brooks w tobie widzi? Jesteś sztywna, nawet pożartować z tobą nie można. 

- Bardzo śmieszne - zironizowałam, a uśmiech pojawił się na jego ustach. - Palant. 

- No no, najpierw pajac, teraz palant. Jakie wyzwiska masz jeszcze w zanadrzu? - prychnął prześmiewczo. 

- Zostawię je sobie na później - burknęłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Chłopak zaśmiał się cicho i wzruszył ramionami, mówiąc pod nosem ciche "jak chcesz". 

Mimo wszystko on był naprawdę miły. A raczej stwarzał takie pozory, bo pewnie był psycholem pokroju tego głupiego klauna z horroru. Za dużo filmów, zdecydowanie. Wyciągnęłam z kieszeni telefon, kątem oka spoglądając na chłopaka obok mnie. Nadal nie wiedziałam jak miał na imię, co trochę zaczynało działać mi na nerwy, ale mimo tego, postanowiłam, że nie będę się do niego odzywać. Tak po prostu było lepiej. 

Siedziałam jak na szpilkach. Wszystkie moje mięśnie były napięte tak bardzo, że czułam jakby zaraz miały się porozrywać. Skręcało mnie w żołądku, a głowa stała się cholernie ciężka. A wszystko przez moją głupotę i przez to, że nigdy nie słuchałam mamy. Gdyby nie to, to teraz leżałabym już pod ciepłą kołdrą i mogłabym robić to co kochałam najbardziej. 

Zagrać z diabłem ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz