4. Wkurzasz mnie, Parker.

15K 808 396
                                    

Wypuściłam powietrze ze świstem i opadłam plecami na oparcie krzesła. Przeleciałam wzrokiem po całej grupie, zatrzymując się na Brooksie (którego swoją drogą, nadal imienia nie znałam). Jak zwykle, jego niemal czarne oczy, wpatrywały się w moją twarz. I okej, chyba już się do tego przyzwyczaiłam, bo ten chłopak nadzwyczajnie często, zachowywał się, jakby pierwszy raz, widział osobę płci przeciwnej. Nie wiedziałam tylko, dlaczego to właśnie mnie, obrał sobie jako obiekt do podziwiania. Nie aniołkiem Victoria Secret nie byłam, więc ciągłe patrzenie się na mnie, groziło utratą wzroku. 

Przewróciłam na niego oczami, co nie uszło jego uwadze, bo zacisnął mocniej szczękę. 

- Dobrze, moi drodzy, dziś pracujemy z maskami - oznajmiła Theresa, a kilka osób jęknęło. 

- To znaczy? - Dopytałam. 

- To znaczy, że pracujesz z maską - usłyszałam warknięcie Brooksa, na co zacisnęłam dłonie w pięści. - Trudno ogarnąć?

- Nie mówiłam do ciebie, więc zamknij się - syknęłam. 

- Spokój! - Theresa klasnęła w dłonie. - To znaczy, Victorio, że każdy z was wylosuję sobie maskę, przedstawiającą jakąś emocje - potrząsnęła głową, a ja westchnęłam cicho. - Połączycie się w pary, względem tego, jakie maski wylosujecie, czyli na przykład: radość ze smutkiem, znudzenie z pobudzeniem i tak dalej - uśmiechnęła się do nas.

- To jest jakiś shit - skwitował Brooks. Miałam ochotę mu coś powiedzieć, dowalić, ale nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego. - To wszystkie ssie, na Boga. 

- Jak twoje życie - mruknęłam, a kilka osób się zaśmiało. Po kilku sekundach, usłyszałam jak krzesło się przewraca i, kurde, to nie wróżyło nic dobrego. Dlaczego ja nie potrafię trzymać języka za zębami!? Poczułam jak ktoś szarpie mnie za włosy i ciągnie do góry, przez co pisnęłam i szybko wstałam, byleby złagodzić ból. - Ałć, to boli, ty... ty człowieku o małym ilorazie inteligencji! - Krzyknęłam. 

- Wkurzasz mnie, Parker - syknął chłopak. - Nawet nie wiesz, jak bardzo - wycedził przez zaciśnięte zęby i ponownie pociągnął mnie za włosy. Z ust wydobył mi się cichy jęk, na co uśmiechnął się łobuzersko. Okej, jedno jest pewne; Brooks był psychopatą i sadystą. 

- O cholera, Brooks, dziecko, siadaj! - Krzyknęła przerażona kobieta. Chłopak posłał mi ostatnie mordercze spojrzenie i puścił moje włosy. Moja ręka automatycznie powędrowała w to miejsce. Jeśli tak dalej będzie, to bardzo możliwe, że w niedługim czasie, będzie dla mnie potrzebne miejsce na oiomie. Siniaki na ramieniu już miałam! Teraz prawdopodobnie, miałam jakieś ubytki we włosach. - Musimy porozmawiać, chłopcze. Po zajęciach zostajesz tutaj - oznajmiła, poważnym tonem, na co zaśmiał się pod nosem. Czy on naprawdę miał wszystko w dupie? 

Gdy wszystkie emocje opadły, a mnie przestała boleć głowa, pani Stons postawiła na środku naszego okręgu karton z maskami. Wszyscy podchodzili po kolei, nie chcąc tworzyć niepotrzebnego zamieszania. Oczywiście, ja poszłam jako ostatnia, co równało się z tym, że prawdopodobnie, będę miała najtrudniejszą maskę. 

- Co to jest? - Zapytałam, krzywiąc się. Uniosłam moją maskę do góry i przeklnęłam w duchu. Cudownie. 

- Zachwyt - oznajmiła Stons. - Podziw - wzruszyła ramionami. 

- Okej, kto ma przeciwieństwo tego? - Zapytałam, rozglądając się. 

- Wydaję mi się, że... Brooks, o mój Boże, to będzie katastrofa - jęknęła kobieta, a mi serce podeszło do gardła. - On ma obrzydzenie i można uznać, że to jest przeciwstawna emocja - spojrzała na mnie przepraszająco. Oddech ugrzęzł mi w gardle. Powoli odwróciłam się w stronę Brooksa, który z zaciśniętą szczęką, patrzał na jakiegoś chłopaka. Okej, miał problemy do wszystkich, ale do mnie największy, bo nikogo jeszcze tu nie gwałcił wzrokiem tak jak mnie, nie ciągnął za włosy, ani nie robił siniaków na ciele, ale no cóż, może mu to minie. 

Zagrać z diabłem ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz