18. Pamiętaj tylko o jednym.

10.8K 691 518
                                    

Zaśmiałam się z żartu Theo, który nawet nie był śmieszny. Zaciągnęłam się papierosem i jeszcze raz spojrzałam na chłopaka, który z jedną ręką schowaną w kieszeni spodni, palił papierosa patrząc w chodnik.

Nie widziałam Theo tak naprawdę od początku wakacji. Od ostatniej imprezy nawet nie zadzwonił, czy nie napisał, ja sama też się do tego nie wyrywałam. Może i powinnam, skoro był moim przyjacielem, ale jak wiecie jestem dziwnym człowiekiem i nawet ja nie potrafię zrozumieć swoich wyborów. Ale wracając, słuch o Theo przepadł, a spowodowane było to wakacjami z jego ukochaną, które nie skończyły się zbytnio dobrze. 

Zdrada zawsze bolała najbardziej.  

Mimo, że chłopak śmiał się i opowiadał te swoje żarty, to wiedziałam, że gdzieś w środku nadal cierpi. Osoba, którą kochał i z którą wyleciał na wakacje zdradziła go i to w pełni świadoma swego czynu. Dziwiłam się, że Theo tak łatwo mi o tym wszystkim opowiedział, ale nie wnikałam w to głębiej. Być może potrzebował się komuś wygadać. A jak nie mi, to komu? Byłam przecież osobą, która kochała pomagać ludziom, kochała ogólnie ludzi i nie potrafiła patrzeć na ich cierpienie. 

Ha, dobry żart. 

Pierdolcie się wszyscy. 

Dobra, dla przyjaciół zrobiłabym wszystko. Ale tylko dla przyjaciół. No i oczywiście rodziny, ale o tym chyba nie muszę wspominać. Resztę miałam centralnie gdzieś. Byłam obojętna na to, czy ktoś cierpi, czy nie. Byłam dla ludzi taka, jak oni dla mnie. Miałam wystarczająco dużo swoich problemów. 

O mój Boże, jestem suką. 

- Musimy wyjść gdzieś razem - powiedział Theo, przez dym, który wydostał się z jego ust. - Wiesz, ty, ja, Brian i cała reszta - dodał, a ja skinęłam głową. 

- Z chęcią - uśmiechnęłam się do chłopaka, a ten to odwzajemnił. - Nie chcę być zbytnio ciekawska, ale rozmawiałeś już z nią? 

- Nie - westchnął. - Po tym wszystkim, po prostu się spakowałem i kupiłem bilet powrotny na następny dzień. Nie chciałem słuchać jej tłumaczeń, a ona jakoś zbytnio się tym nie przejęła. Nawet nie próbowała się tłumaczyć - potrząsnął głową. 

Zawsze myślałam, że tworzyli piękny związek. Że kochali się naprawdę i, że będą już ze sobą na długie lata. Jak łatwo uwierzyć pozorom, które stwarzają ludzie. 

- Nie chciałbyś się dowiedzieć czemu i... 

- Vic, nie. To zamknięty temat - przerwał mi szybko. - Poza tym, mam to gdzieś - skinęłam głową i rzuciłam peta na chodnik. 

- Okej. 

- Muszę lecieć - westchnął i przetarł twarz ręką. - Zdzwonimy się - dodał i zgniótł swojego peta butem. 

- Ta, cześć - machnęłam na niego ręką. 

Pokręciłam bezradnie głową i westchnęłam ciężko. 

Właśnie dlatego nie chciałam być w związku. 

***

- Znienawidzony choć już ukochany. Nieznany wcześniej, zbyt późno poznany. Amor przybiera postać dręczyciela, każąc miłować mi nieprzyjaciela. 

Westchnęłam ciężko i przetarłam twarz dłońmi. Miałam ochotę jęknąć tak głośno, że usłyszeliby mnie wszyscy na sali. Cholernie bolała mnie dziś głowa, ale nie mogłam znowu odpuścić sobie kolejnej próby. Zostało nam mało czasu, a ciągle miałam wrażenie, że od pewnego czasu stoimy w miejscu. Blake nie umiał jeszcze swojego tekstu, tak samo jak ta ruda dziewucha. Irytowała mnie tak bardzo, jak Brooks. A ich dwójka razem, była dla mnie jak mieszanka wybuchowa. 

Zagrać z diabłem ✅Where stories live. Discover now