11. Ubierz się ładnie. Pokaż mu jakim jest debilem.

11.9K 726 391
                                    

- Kurwa mać - warknęłam, kiedy plik kartek rozsypał mi się na schodach. 

Moje życie to pasmo niepowodzeń. Ja nie wiem, czy to jest nabyte, czy ktoś przekazał mi to w genach, ale mam już dość. 

Z głośnych westchnięciem schyliłam się i zaczęłam zbierać wszystkie kartki. Nagle drzwi do domu trzasnęły, a po paru sekundach usłyszałam wesoły krzyk Briana, na co przewróciłam oczami, ale też się uśmiechnęłam. 

- Cześć, Pani mamo! - Krzyknął do mojej mamy, która siedziała w kuchni. Pani mama była z nim od zawsze. Nie tylko jako przezwisko, ale i dosłownie. Mama zawsze wspierała Briana, tak samo, jak i matka mojego przyjaciela mnie. 

Ah, te pamiętne czasy, kiedy pani Isabell, kryła mnie przed własną matką, kiedy pierwszy raz upiłam się z Brianem. Lub wtedy, kiedy rozwaliłam sobie nogę, kiedy wywaliłam się na rowerze i wpadłam w szkła. To ona zawiozła mnie wtedy na szycie do szpitala. I mimo, że nasze matki czasem się spotykały i miały ze sobą dosyć dobry kontakt, to żadna nigdy nie wydała ani jednego nasze sekretu tej drugiej. Taki układ był jak najbardziej w porządku. 

- Cześć, suko - podbiegł do mnie i potargał mi włosy. Uderzyłam go w dłoń, na co pisnął cicho. - Co tam robisz? Próbujesz ukryć przede mną zdjęcia Blake'a, czy jak? - wyszczerzył się. Posłałam mu niedowierzające spojrzenie, po czym pociągnęłam go za dłoń, zmuszając go tym samym, aby ukucnął. 

- Czy to nie ty przypadkiem mówiłeś mi, że to złe towarzystwo? 

- Ale jest przystojny. 

- No i co z tego? - Uniosłam brwi. 

- I, o tak będziecie się wkrótce pieprzyć - wzruszył ramionami. - No sorry, ale żadna długo by nie wytrzymała, wkrótce i ty pękniesz.

- Dobra teoria - skinęłam głową z udawanym podziwem. 

- Jestem homo i chcę się z nim pieprzyć. Gdybym nawet był jak normalny chłopak, to też bym chciał - podał mi kilka kartek, które zdążył już pozbierać. - I nawet jeśli byłbym bi, to pieprzenie z nim, byłoby moim marzeniem.

Zaśmiałam się na jego słowa i podniosłam się z podłogi. Szybko zbiegłam ze schodów, kierując się do kuchni, skąd wydobywały się cudowne zapachy. Czułam za sobą Briana, który jak zwykle komentował pod nosem moje rozdwojone końcówki. Głupi specjalista się znalazł. 

- Tay - usiadłam obok brata, gdy tylko znalazłam się przy stole. - Kochanie ty moje... 

- Nie - odpowiedział, nie odrywając wzroku od swojego telefonu. Oczy mu zgniją, jeśli tak dalej będzie. 

Połowa jego życia, składała się z komputera, telefonu i telewizora. No, a druga połowa to spanie, jedzenie i wkurwianie mnie. 

Mimo, że z wyglądu byliśmy do siebie podobni, to charaktery mieliśmy zupełnie inne, ponieważ mój brat to głupi idiota. W każdym razie, to nie tak, że nie mieliśmy nic wspólnego. Była jedna rzecz, która nas łączyła. Mianowicie - oboje mieliśmy odchyły aspołeczne. Byliśmy odludkami i nawet w towarzystwie, czasem odczuwaliśmy samotność. Nie było to fajne uczucie, przysięgam.

- Ale nawet nie wiesz, co chcę powiedzieć - skrzywiłam się. Czy ja naprawdę wymagałam tak dużo, chcąc po prostu aby ktoś pomógł mi rozebrać jedną z moich szaf w pokoju? Nie używałam jej do niczego i tylko zawalała mi pokój. 

- Ale już mówię nie. 

- I ty niby jesteś moim bratem - prychnęłam, a mama westchnęła ciężko i podała nam na talerzu ciasteczka, które właśnie ściągnęła z blachy. Brian widząc je, od razu się na nie rzucił. Wpakował sobie do ust jedno ciasteczko. 

Zagrać z diabłem ✅Where stories live. Discover now