.W nie twoich oczach.

75 11 0
                                    

                                              *Perspektywa Jungkooka*

Kiedy Reyun nie odpisywała pomyślałem, że jest zajęta zakupami z Dayun. Ale kiedy usłyszałem jak jej przyjaciółka siedzi w dormie z Tae od razu się zaniepokoiłem. Wybrałem numer dziewczyny i zadzwoniłem.

-Przepraszamy wybrany numer jest zajęty...- Jebana sekretarka. 

Wbiegłem bez pukania do pokoju mojego przyjaciela, gdzie zastałem go w objęciach Dayun. Zdenerwowałem się szczerze, że dziewczyny nie są teraz razem.

-Gdzie jest Reyun?!-Krzyknąłem roztrzęsionym głosem.

-Chyba  jest nadal w galerii-Odpowiedziała smutno Dayun, a kiedy na mnie popatrzyła dostrzegłem, że płakała.

Nie czekając dłużej wybiegłem z dormu i pobiegłem w stronę galerii. Po pięciu minutach biegu byłem już na miejscu, jednak nigdzie nie widziałem czerwonowłosej. Cały roztrzęsiony biegałem po okolicy. Cholernie się bałem, że mogło jej się coś stać bo w końcu było już bardzo ciemno  i mimo, że niby w Korei jest bezpieczne to  nigdy nic nie wiesz. 

Biegałem tak dziesięć minut, gdy nagle zobaczyłem ją. Stałą w parku, który znajdował się niedaleko Big Hitu. Ale nie była sama. Była w ramionach jakiegoś gościa, któremu miałem ochotę przyłożyć. Poczułem mocne ukłucie zazdrości. To w moich ramionach powinna teraz się znajdować...

Patrzyłem jak siadają w swoich objęciach na ławkę. I kiedy tylko zrobili kilka kroków w jej stronę rozpoznałem chłopaka. Si Chabin.

Zacząłem się oddalać jednocześnie pisząc krótką wiadomość do mojej "przyjaciółki"

 _______________

Jungkook

Mogłaś chociaż poinformować mnie, że zamiast zakupów z Dayun, poszłaś na randkę z Si... Nie szukałbym Cię.

JK

_______________ 

Napisałem tę wiadomość bardzo formalnie, nie wiedzieć dla czego chciałem, żeby ją  to zabolało. Jednocześnie nie chciałem żeby cierpiała. Pieprzone uczucia.

Nie zwracając uwagi na to gdzie idę wszedłem do ciemnej uliczki. Będąc zamyślonym nie uważałem też na moje kroki i wpadłem na kogoś nawet nie podnosząc wzroku szedłem dalej. Po chwili jednak poczułem szarpnięcie  w tył. Popatrzyłem na sprawców obojętnym wzrokiem, jednak oni byli zaskoczeni kogo spotkali. No tak przez całe zamieszanie zapomniałem ubrać maski i czapki z daszkiem.

-No proszę, proszę... Czy to nie ten gejek z BTS ? -Zapytał rozbawiony szatyn. Nic nie odpowiedziałem, nie miałem ochoty nawet przejmować się tym, że mnie znają.

-W mediach byłeś bardziej rozmowny.

Cisza.

-Kurwo odpowiadaj jak do ciebie mówię! 

Cisza.

Nagle usłyszałem  tylko trzask, a zaraz  potem poczułem silny ból. Jeden z mężczyzn pieprznął mnie w żebra. Nagle przed oczami pojawił mi się widok z przed kilku minut. Moja Rayun w jego objęciach. Moja złość narastała, miałem ochotę coś rozwalić. Na szczęście nadarzyła się do tego okazja. 

Zamachnąłem się i przywaliłem szatynowi z całej siły w szczękę. Zobaczyłem krew, którą plunął na  ulicę.  Zaraz potem pozostałą dwójka już zbliżała się w moją stronę. Znowu walnąłem kolejnego w nos, a drugiego w zęby. Niestety potem dostałem kilkukrotnie mocniej od pierwszego. Zapewne lidera. Padłem na chodnik, ale dalej się nie poddawałem.

Rayun i Chabin. Razem.

Oczami wyobraźni zobaczyłem jej piękne pełne usta na jego... 

Moje teraźniejsze zdenerwowanie ciężko opisać słowami. Byłem zły na wszystko. Wkurwiało mnie nawet światło ulicy.

Szybko wstałem i rzuciłem się na "lidera". Na moje nieszczęście pozostała dwójka już przy mnie była. Złapali mnie w taki sposób, że nie mogłem nic zrobić. Mężczyzna którego powaliłem wstał i wymierzył kilka ciosów w moją twarz. 

Nie miałem już sił dalej stać. 

Opadłem.

-Było tak cwaniaczyć szczeniaku? -Ostatni cios. 

Zacząłem odpływać. 

Ostatnie co usłyszałem to krzyk. 

Krzyk Reyun.


                                                                             ***

Pierwsze co poczułem to osty ból w okolicach żeber.  Potem osty ból głowy, a na końcu bolała mnie też psychika.

Co właściwie się stało?

Rayun w objęciach Chabina.

Uliczka.

Walaka.

Złość.

Jej krzyk.

Rozglądnąłem się po pokoju, nie był to pokój w naszym dormie, mimo to byłem tu kiedyś. Był to pokój Reyun. Spojrzałem niżej i zobaczyłem.

Spała na podłodze mając pod głową jedynie mały skrawek łóżka.

Serce mi się krajało na ten widok jednak dalej byłem na nią zły.

Byłem zły też w dużym stopniu na siebie.

I oczywiście na Chabina...

Chciałem wstać jednak ból mi to uniemożliwił. Pod wpływem mojej próby podniesienia się dziewczyna się obudziła i spojrzała na mnie zaspanymi, czerwonymi od płaczu oczami. Gdy nasze wzroki się spotkały jej twarz ożyła.

-Junggook ! -Złapała mnie za rękę, którą chciałem wyrwać ale nie dałem rady. Jej dotyk mnie koił.

-Boże tak się bałam ! -Z  gardła dziewczyny wydobył się głośny szloch. Od razu zrobiło mi się głupio, że wcześniej chciałem żeby cierpiała. Teraz dałbym wszystko, żeby przestała płakać. Nie zważając na ból przyciągnąłem dziewczynę do siebie. Oplotłem ją mocno ramionami, jakby miała zaraz zniknąć. 

-Jungkook uważaj na rany ! -Upomniała mnie dziewczyna.

-Cicho -Tylko tyle potrafiłem powiedzieć. Przycisnąłem ją jeszcze bliżej aby ani milimetr nas nie dzielił.

-Nigdy więcej nie pozwalaj Chabinowi się dotknąć.-Powiedziałem stanowczo.

-D-dlaczego?-Zapytała zaskoczona czerwonowłosa.

-Po porostu nie pozwól mu się dotykać,proszę -Specjalnie podkreśliłem w niemiły sposób słowo "mu".

-Dobrze -Teraz  to ona pogłębiła uścisk. 

Opadłem na łóżko mając w ramionach ciągle moją kruchą Reyun. Leżeliśmy w ciszy, ale nie  była ona z żadnym stopniu niezręczna. Było mi bardzo ciepło na sercu ze względu że mam ją obok i nie muszę się martwić, że jest z konkurencją.

Tak Si Chabin to teraz moja konkurencja.

Przyznam bez bicia.

Zakochuje się w Rayun Park. 


















Jesteś w stanie mnie pokochać? | JungkookWhere stories live. Discover now