.Gdziekolwiek.

92 8 0
                                    

Materac, który obecnie był moim wybawicielem ugiął się pod moim ciężarem...no nie tylko moim, mimo że już mogłam nie puściłam Kooka. Nie moja wina, że jest taki cieplutki...

-Reyun puścisz mnie czy chcesz, żebym stał tak nad tobą całą noc?-Zapytał skołowany brunet.

-Jungguk... połóż się obok, proszę... -Jak poprosiłam tak zrobił.

Leżeliśmy jak dwie kłody przez co było mi bardzo nie wygodnie, więc oplotłam chłopaka rękami, a następnie się do niego przysunęłam i usadowiłam głowę na jego torsie. Poczułam jak mięśnie chłopaka spinają  się pod materiałem koszulki przez co się mimowolnie uśmiechnęłam.

-Zazdroszczę jej ... -Powiedziałam cichutko.

-Co? 

-Hahwie... -Wzdrygnęłam się na to imię.

-Niby czego? -Zapytał lekko rozbawiony Guk.

-Że może zrobić z tobą co chce, a przez to ze jest twoją dziewczyną ma do tego prawo... -Opowiedziałam smutno i poczułam jak do moich oczu zaczynają napływać łzy.

-Haha... Po pierwsze nie jest moją dziewczyną... A po drugie nie ona może robić ze mną co chce.

-A kto? -Podniosłam głowę i popatrzyłam na jego ciemne oczu, które również  mi się uważnie przyglądały. 

-A kto mnie zatrzymał i kazał  ze sobą spać? -Zapytał z uśmiechem na twarzy, ale mnie nie było do śmiechu.

-Masz jakąś dziewczynę i mi nie powiedziałeś o niej ?! -Nie wiedząc dlaczego kook zaśmiał się na moje słowa.

-To ty, głupku -Poczułam jak jego dłoń powoli zaczęła gładzić  moje włosy.

-Aa..~

Przez dłuższą chwilę jeszcze tak leżeliśmy nic nie mówiąc, a przez alkohol w moim organizmie oraz magiczne palce kooka, które mnie głaskały poczułam się strasznie senna... Na początku  jedno oko nie chciało się otworzyć, potem drugie. A na końcu moje ciało zaczął ogarniać mrok. Dałam radę powiedzieć tylko trzy słowa...

-Kocham cię Jungguk...

                                                                      ***

Promienie słońca, które przedostawały się przez nie zasłonięte zasłony zbudziło mnie z przyjemnego snu. Pierwsze co poczułam to lekki ból głowy. Tak, mimo że nie mam jakieś mocnej głowy to poranny kac mnie nie dotyczy... Postanowiłam udać  się do kuchni ponieważ mój żołądek ewidentnie domagał się jedzenia.

Co było dziwne już na korytarzu poczułam zapachy z kuchni, czyżby Dayun zrobiła dziś śniadanie? 

Jakie było moje zdziwienie, kiedy w kuchni zastałam zamiast przyjaciółki Pana Jeona.

-Co ty tu robisz? -Zapytałam.

-Naleśniki nie widać?-No chyba on oszalał. Był w MOJEJ kuchni i robił te POJEBANE naleśniki.

-Fuu~ -Skrzywiłam się na sam wygląd tych piekielnych placków.

-Nie lubisz naleśników? Przecież  każdy je lubi -Zdziwił się chłopak.

-Posłuchaj mnie, w moim towarzystwie nie mów dwóch słów. Naleśniki oraz Zakluczyć -Powiedziałam twardo.

-Haha... "Zakluczyć" ? Niby dlaczego ?

-To jest głupie słowo. A wracając do naleśników albo je sam zjesz albo je wywalisz.

-Naprawdę nawet nie skosztujesz? - Zapytał smutno.

-Nie. Przepraszam, ale NIENAWIDZĘ naleśników...

-To będziemy się musieli udać się nad staw bo sam tyle nie zjem, a przynajmniej kaczuszki się najedzą- Momentalnie na jego twarzy pojawił się biały uśmiech.

-Nadaj nie odpowiedziałeś mi co tu robisz... Powiedzmy, że zapominamy o naleśnikach... -Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej mleko czekoladowe. 

-Nie pamiętasz wczorajszej nocy?  -I tu był problem... pamiętam tylko wyrywki. Jakiś gostek z którym tańczyłam- co za wstyd,  Dayun, która gdzieś dzwoni oraz jak idę gdzieś... Najwyraźniej nie sama.

-Nie całą... -Przyznałam się.

-To masz szczęście, że tam byłem bo nie wiedziałabyś z kim masz bachora -Dostrzegłam w jego głośnie złość.

-Przecież nie poszłabym obcemu człowiekowi do łóżka -Oburzyłam  się.

-Jasne... -Powiedział cicho jednocześnie przewracając placek na drugą stronę.

Szybko wypiłam wcześniej wzięte mleko i wyrzuciłam opakowanie do kosza.

-A ty nie idziesz dziś do wytwórni? -Zapytałam najwyraźniej obrażonego Guka

-Przecież nie zostawię cię samej... -Powiedział nie podnosząc wzroku od patelni. 

-Nie jestem małą dziewczynką...  -Odparłam
-To dlaczego się tak zachowujesz?! - Nagle brunet wybuchną i energicznie odłożył patelnie, wyłączył grzejnik i podszedł do mnie nie niebezpieczną odległość.
-Tak cholernie się o ciebie martwię. Czasami myślę, że oszaleje jak nie będę wiedział co z tobą się w danej chwili dzieję.  Wiesz jaki ostatni czas był dla mnie trudny?!  Kiedy przez ostatnie tygodnie nie zamieniliśmy ani jednego słowa. Ciągle mi wmawiasz,  że wszystko "okey ",  ale ja cię Reyun znam wystarczająco i widzę,  że nie jest  "Okey"- Chłopak położył dłoń na moim policzku i zaczął czule go gładzić.
- Jeszcze kilka miesięcy temu nie wiedziałem o co mi chodzi.  ciągle chciałem być w twoim towarzystwie,  uwielbiałem cię rozśmieszać, słuchać dźwięku twojego głosu...  Teraz zrozumiałem,  zrozumiałem że najprościej w świecie cię pokochałem. - Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nigdy nie powiedział tych słów w prost. Jedna część mnie krzyczała ciągle, że to nie jest dobry pomysł i wyliczała przeszkody. Jednak druga domagała się bliskości tego mężczyzny.
-Nic nie musisz mówić, już powiedziałaś co czujesz, a biorąc na poważnie stwierdzenie, że pijane osoby mówią prawdę, wnioskuje że ty też coś czujesz. Tylko dalej nie wiem czego się tak boisz... - Może miał rację?  Chwila...  Czy ja mu powiedziałam, że go kocham pod wpływem alkoholu?!  Co za wstyd! 

Ale czy to nie jest prawda?

Patrzyłam prosto w jego brązowe oczy, które były tak blisko moich.  Czułam jak moje serce przyśpiesza. Oddech dał się płytki.

Czy tego chcesz Reyun

Och,  jak bardzo

Czy to jest na miejscu?

Oj,  tak bardzo nie..

Przymknęłam powieki i bardzo powoli zaczęłam ograniczać przestrzeń po między naszymi ciałami.

Może to czas przestać się bać konsekwencji i żyć chwilą?

Jesteś w stanie mnie pokochać? | JungkookWhere stories live. Discover now