Rozdział 1 ,,nowa praca?"

47.4K 1K 20
                                    

Od rana przeglądam gazety i czytam różne artykuły w internecie, aby znaleźć nową pracę.

Kilka dni temu odeszłam z kawiarni, byłam kelnerką. Mój szef, a teraz już były, nie był zadowolony, że odchodzę bo podobno robiłam najlepszą kawę. Ale skończyła mi się umowa i chciałam znaleźć coś innego. A poza tym zaczynały mnie denerwować te końskie zaloty połowy klientów.
Raz nawet próbowała mnie poderwać jakaś kobieta, mimo iż wytłumaczyłam, że wolę mężczyzn. A kiedy zrozumiała, że nic z tego nie będzie odeszła rzucając ,,dobra jeszcze zrozumiesz co tracisz bo teraz to chyba nie wiesz. Każda by mnie chciała ".
Nie to żebym miała coś do osób innej orientacji, broń boże, tylko, że ta kobieta była tak upierdliwa, że miałam już jej dość. Zaśmiałam się na tę sytuację, która miała miejsce dwa tygodnie temu.

Lubię próbować nowych rzeczy. Szukam siebie, sprawdzam w czym jestem dobra, a jak coś mi nie odpowiada to zmieniam to i idę szukać dalej. Przeglądałam te ogłoszenia, ale nie widziałam nic ciekawego. Oczywiście mnóstwo osób szukało kelnerek, osób do rozdawania ulotek.
Westchnęłam i szukałam dalej.
Po kilku minutach postanowiła pomóc mi moja przyjaciółka,
Wracając do ogłoszeń nie widziałam nic ciekawego, aż w końcu natrafiłam na jedno interesujące ogłoszenie.

- Hej, spójrz tu jest coś fajnego. - krzyknęłam podekscytowana, po już długim czasie.

-No co tam masz? - zapytała Lucy. Lucynka, bo tak mówię na przyjaciółkę, przyszła do mnie rano, jednak wcześniej była zbyt zajęta jedzeniem zawartości mojej lodówki by mi pomóc.

Lucy była moją przyjaciółką od dziecka, już w piaskownicy bawiłyśmy się razem i tak już zostało do dziś, oczywiście już nie bawimy się w piaskownicy. Lucy była piękną brunetką o zielonych oczach. Była dość niska ale figurę miała idealną.

- Niania dla pięcioletniej dziewczynki. - odpowiedziałam uśmiechając się do niej. Lubiłam dzieci więc to może być dobra praca.

- Niania? Serio? Chcesz się męczyć z cudzym dzieckiem? Może jest coś lepszego? Nie możesz już pójść pracować w firmie ojca, tak cię o to prosił. - powiedziała, a ja wywróciłam oczami.

- Lucy, od czegoś trzeba zacząć, mówiłam ci tysiące razy, że chcę się najpierw usamodzielnić. - powiedziałam, chcę w przyszłości pracować w domu mody ojca, ale na wszystko przyjdzie pora.

-Jakie są wymagania? - zapytała, a ja zaczęłam czytać.

- Musi być odpowiedzialna, sumienna, miła i zawsze do dyspozycji. - przeczytałam.

- No dobra, dobra. Dzwoń tam, nianiu. - powiedziała i podała mi telefon. Wybrałam numer i czekałam, aż ktoś odbierze.

- Thomas Morgan - usłyszałam męski i bardzo przyjemny głos

-Witam, tu Rosie Hyland, dzwonię w sprawie pracy opiekunki do dziecka. Czy to dalej aktualne? - zapytałam mając nadzieję, że nikt nie zwinął mi tej pracy sprzed nosa.

-Tak, oferta jest wciąż aktualna. Jeśli ma pani czas dziś o piętnastej to możemy się spotkać. Pozna pani moją córkę i wtedy podejmę decyzję. Proszę też aby wzięła pani swoje CV. - mówił lekko zachrypniętym głosem. Boże ależ on ma piękny głos.

- Tak, oczywiście mam czas. Gdzie chce się pan spotkać? - pytałam o szczegóły, a Lucy zaczęła się do mnie uśmiechać.

-Wyślę pani mój adres sms-em. Mam nadzieję, że pani trafi. - powiedział, a ja marzyłam by nie przestawał do mnie mówić. Co ja robię? Jaram się głosem kolesia, którego nie znam.

- Dobrze to do zobaczenia. - powiedział.

- Do zobaczenia. - odpowiedziałam i rozłączyłam się.

- I co ? - zapytała Lucy.

- No mam z nim spotkanie o piętnastej. Wyśle mi adres. - powiedziałam i w tym samym czasie przyszła wiadomość. To był on.

-To on? - zapytała ciekawa.

- Ta, gdzie to jest? - zapytałam podając jej mój telefon.

- To jedna z najbogatszych dzielnic. Dziewczyno do kogo ty w ogóle dzwoniłaś? - pytała, a ja przeczytałam ogłoszenie.

- Emm Thomas Morgan. - powiedziałam.

-A wiesz kto to? - zapytała, patrząc na mnie tak jakbym musiała to wiedzieć.

-Nie. Skąd niby? - odpowiedziałam przeciągając się na krześle.

-To jeden z największych biznesmenów w mieście. Nie wiedziałam, że żonę, a co dopiero, że ma córkę. - mówiła jakby to było ważne.

- No tak nie przeczytałaś tego w tych swoich gazetkach, M A S A K R A. -przeliterowałam ostatnie słowo. Lucynka patrzyła na mnie tak jakby mnie miała za chwilę zabić. Dziewczyna uwielbiała czytać durnowate blogi i czasopisma. Wiedziała prawie wszystko.

- Dobra, dobra już sobie tak nie żartuj, śmieszku. Gość prowadzi olbrzymi holding, a ostatnio kupił jakąś firmę. Chyba jakąś związaną z gazetą mody. Twoja branża. - zaśmiała się, a ja pokazałam jej język.

Była już trzynasta dlatego postanowiłam zacząć się szykować. Lucynka już poszła, więc mogłam się zająć sobą. Jak powinna wyglądać opiekunka? Nie może być wyzywając to na sto procent.
Ubrałam Czarne spodnie, różową bluzkę z długim rękawem oraz małym wiązaniem na dekolcie, który był dobrze ukryty. Do tego dobrałam czarne szpilki. Jest dobrze, a może zmienię bluzkę? Tak zmienię ją. Ubrałam czarną bluzkę z wycięciami na ramionach. Teraz wyglądam jak czarna gapa. Dobra zmieniam spodnie. Ubrałam jeansy. Okej od razu lepiej. Po pięciu minutach zmieniłam całą stylizację i założyłam beżowy elegancki i kobiecy zestaw, składający się z beżowej marynarki i beżowych spodni do tego pod marynarkę założyłam czarne body z koronką przy dekolcie.
Postanowiłam zrobić loki i oczywiście makijaż z, którym nie przesadziłam. Delikatnie.
Zadowolona z efektu wyszłam z mojego apartamentu. Nie zapominając o CV. Skierowałam się na parking do mojego kabrioletu, uwielbiałam nim jeździć idealny do Los Angeles.

Po kilku nieudanych próbach w końcu trafiłam na odpowiednią ulicę. Zatrzymałam się pod ogromną willą. To chyba tu, brama była otwarta więc chyba czekał na mnie, adres się zgadzał. Wyszłam z samochodu i podeszłam do drzwi, poprawiłam włosy i zadzwoniłam do drzwi.
Po chwili otworzyły się, a ja ujrzałam nieziemsko przystojnego mężczyznę.

Pierwszy rozdział za nami jak wam się podoba? Piszcie w komentarzach.

Moja idealna Niania ( ZAKOŃCZONE) Where stories live. Discover now