Rozdział 7 ,,kochałem ją "

41K 1.2K 67
                                    

Piątek.

Obudziłam się jak zawsze o tej samej godzinie, wstałam i przygotowałam się do wyjścia.

Dziś piątek, będę się opiekować i Lili i moim bratankiem. Dlatego dziś wyjdę z domu trochę szybciej, aby odebrać najpierw małego. Wypiłam resztę mojej kawy, odstawiłam naczynia do zmywarki po czym zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.

Podjechałam pod dom brata, całe szczęście mam tylko pięć minut drogi. Wysiadłam z samochodu i poszłam zadzwonić do drzwi. Nikt nie otwierał, więc sama weszłam do środka. Przy drzwiach stały tylko torby, a z góry dobiegały krzyki Lucy.

- Cholera gdzie te dokumenty? Zabrałeś mi moje prawko? - krzyczała na mojego brata.

-Nie brałem twojego prawka, kobieto sama je gdzieś schowałaś i teraz masz. - odpowiadał jej.

- Zabrałeś je. Cholera jak mam teraz jechać.- krzyczała dalej.

-Przecież ja prowadzę, więc się uspokój już do cholery. - Chciało mi się śmiać. Weszłam do salonu gdzie Dominic oglądał bajki.

-Ciocia, hej. - krzyknął mały widząc mnie. Przytulił mnie na przywitanie.

-Hej mały. Co tam? - zapytałam biorąc go na ręce.

-Oglądam bajki. Mamusia i tatuś ciągle biegają. - mówił.

- Muszą się przygotować do wyjazdu, a ty spędzisz dziś ze mną dzień. Cieszysz się? - zapytałam i odstawiłam go na ziemię.

-Taaaak. - krzyknął.

-Ja też. - powiedziałam zadowolona.

- Ciociu, a co będziemy robić? - zapytał chłopiec.

-Pojedziemy do mojej pracy. Opiekuję się taką śliczną dziewczynką, poznasz ją i będziesz mógł się z nią bawić. - odpowiedziałam mu.

-Jej to super, jeździmy już? - krzyczał i już sięgał po swój mały zielony plecak.

-Musimy poczekać na twoich rodziców. - wytłumaczyłam mu. Po chwili jak na zawołanie w salonie pojawił się mój brat.

-Rosie już jesteś ? - zapytał zdziwiony.

- Jak widać. Drzwi były otwarte więc weszłam do środka. Nawet dzwoniłam do drzwi, ale tak bardzo krzyczeliście, że nie słyszeliście. - wytłumaczyłam.

- Lucy panikuje. Tu masz plecak małego są tam jego rzeczy. Gdyby coś się działo to dzwoń. A i prośba, odwieziesz potem małego do rodziców Lucy? Wracamy dopiero jutro wieczorem, jutro oni się nim zajmą. - przytaknęłam mu, a w salonie pojawiła się Lucy.

- Rosie już jesteś? - no nawet gadają już tak samo.

-Tak, tak jestem, krzyki, nie słyszeliście dobra, a teraz spieszę się do pracy więc, nara. - mówiłam lekko poirytowana bo zaraz się spóźnię do pracy.

- Co cię ugryzło? - zapytała.

-Nic, spieszę się. - mówiłam.

Następnie mój brat i bratowa pożegnali się z małym. Mój brat przypiął mi do samochodu siodełko małego i ruszyłam do pracy. Po piętnastu minutach byłam na miejscu.

Otworzyłam drzwi swoim kluczem i weszłam do środka.

-Chodź Domi, poznasz Lily. - mówiłam.

Chciałam już iść z małym do salonu, ale na schodach pojawił się Thomas, ubrany jak zawsze w dobrze dopasowany garnitur. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się czarująco.

Moja idealna Niania ( ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz