Piątek.
Obudziłam się jak zawsze o tej samej godzinie, wstałam i przygotowałam się do wyjścia.
Dziś piątek, będę się opiekować i Lili i moim bratankiem. Dlatego dziś wyjdę z domu trochę szybciej, aby odebrać najpierw małego. Wypiłam resztę mojej kawy, odstawiłam naczynia do zmywarki po czym zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.
Podjechałam pod dom brata, całe szczęście mam tylko pięć minut drogi. Wysiadłam z samochodu i poszłam zadzwonić do drzwi. Nikt nie otwierał, więc sama weszłam do środka. Przy drzwiach stały tylko torby, a z góry dobiegały krzyki Lucy.
- Cholera gdzie te dokumenty? Zabrałeś mi moje prawko? - krzyczała na mojego brata.
-Nie brałem twojego prawka, kobieto sama je gdzieś schowałaś i teraz masz. - odpowiadał jej.
- Zabrałeś je. Cholera jak mam teraz jechać.- krzyczała dalej.
-Przecież ja prowadzę, więc się uspokój już do cholery. - Chciało mi się śmiać. Weszłam do salonu gdzie Dominic oglądał bajki.
-Ciocia, hej. - krzyknął mały widząc mnie. Przytulił mnie na przywitanie.
-Hej mały. Co tam? - zapytałam biorąc go na ręce.
-Oglądam bajki. Mamusia i tatuś ciągle biegają. - mówił.
- Muszą się przygotować do wyjazdu, a ty spędzisz dziś ze mną dzień. Cieszysz się? - zapytałam i odstawiłam go na ziemię.
-Taaaak. - krzyknął.
-Ja też. - powiedziałam zadowolona.
- Ciociu, a co będziemy robić? - zapytał chłopiec.
-Pojedziemy do mojej pracy. Opiekuję się taką śliczną dziewczynką, poznasz ją i będziesz mógł się z nią bawić. - odpowiedziałam mu.
-Jej to super, jeździmy już? - krzyczał i już sięgał po swój mały zielony plecak.
-Musimy poczekać na twoich rodziców. - wytłumaczyłam mu. Po chwili jak na zawołanie w salonie pojawił się mój brat.
-Rosie już jesteś ? - zapytał zdziwiony.
- Jak widać. Drzwi były otwarte więc weszłam do środka. Nawet dzwoniłam do drzwi, ale tak bardzo krzyczeliście, że nie słyszeliście. - wytłumaczyłam.
- Lucy panikuje. Tu masz plecak małego są tam jego rzeczy. Gdyby coś się działo to dzwoń. A i prośba, odwieziesz potem małego do rodziców Lucy? Wracamy dopiero jutro wieczorem, jutro oni się nim zajmą. - przytaknęłam mu, a w salonie pojawiła się Lucy.
- Rosie już jesteś? - no nawet gadają już tak samo.
-Tak, tak jestem, krzyki, nie słyszeliście dobra, a teraz spieszę się do pracy więc, nara. - mówiłam lekko poirytowana bo zaraz się spóźnię do pracy.
- Co cię ugryzło? - zapytała.
-Nic, spieszę się. - mówiłam.
Następnie mój brat i bratowa pożegnali się z małym. Mój brat przypiął mi do samochodu siodełko małego i ruszyłam do pracy. Po piętnastu minutach byłam na miejscu.
Otworzyłam drzwi swoim kluczem i weszłam do środka.
-Chodź Domi, poznasz Lily. - mówiłam.
Chciałam już iść z małym do salonu, ale na schodach pojawił się Thomas, ubrany jak zawsze w dobrze dopasowany garnitur. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się czarująco.
CZYTASZ
Moja idealna Niania ( ZAKOŃCZONE)
RomanceMłoda dwudziestoczteroletnia Rosie Hyland, poszukuje pracy, natrafia na ciekawą ofertę. Postanawia zostać nianią pięcioletniej Lily. Dziewczynka jest wychowywana przez samotnego ojca, Thomasa, a jednocześnie największego biznesmena w Los Angeles...