rozdział 22 ,,Co robić?"

27.6K 876 28
                                    

Stałam jak słup wtedy Thomas zorientował się, że znajduję się za nimi. Thomas odsunął się od kobiety i powiedział.  

- Rosie yyy to jest moja przyjaciółka Tara znamy się od liceum spotkaliśmy się dziś w klubie. Taro to Rosie opiekunka Lily. - powiedział zakłopotany, a ja nie wierzyłam w to co się tam dzieje. No w sumie ma racje jestem tylko zwykłą opiekunką jego córki. Czułam jednak ogromny smutek i zawód.

- Miło mi cię poznać Taro, a teraz przepraszam ale wpadłam tylko po wodę i wracam do biegania.- wydukałam ledwo  wymuszając uśmiech, nie chciałam dać po sobie poznać, że to na mnie działa. Nie miałam siły już na bieganie, ale nie chciałam wracać do swojego pokoju i zastanawiać się co oni tam robią. Poszłam do kuchni sięgnęłam z lodówki butelkę z wodą i już miałam wychodzić, ale zatrzymał mnie jego głos.

- Biegasz z tym swoim przyjacielem? - położył duży akcent na słowo przyjaciel.

- Nie, biegam sama i dla twojej informacji Ian jest gejem. - powiedział, a on zamarł.

-Nie wiedziałem. - wydusił.

- A ty nie wracasz do swojej przyjaciółki? - powiedziałam sarkastycznie.

- Tara, to naprawdę moja przyjaciółka z liceum, poszedłem do dziś z kumplem do klubu i tam ją spotkaliśmy i chcieliśmy powspominać dawne czasy. - zaczął się tłumaczyć.

- Chciała powspominać smak twojej śliny? - zaśmiałam się.

-Nie miało tak wyjść. - powiedział.

-Dobra, słuchaj, nie obchodzi mnie twoje życie, wracam do biegania. - rzuciłam szybko i przeszłam obok niego.

Przeszłam obok Tary, a ta mierzyła mnie wzrokiem. Może on uważa ją za przyjaciółkę z liceum ale ona go uważa za kogoś innego. Zresztą nieważne nie obchodzi mnie to muszę się wyżyć. Zaczęłam biec najszybciej jak potrafię, czułam jak serce wali mi jak szalone. Zostałabym tam jeszcze chwilę a bym się rozpłakała. Dlaczego zawsze gdy coś nam nie wychodzi on postanawia zaprosić tu jakąś kobietę. Robił to specjalnie by się na mnie zemścić innego wytłumaczenia nie widzę. Minęło mnie czarne audi, a ja wiedziałam, że to Thomas, poznałam tablice rejestracyjną. Czyżby przenosili się z romantycznym wieczorem do niej? Poczułam tylko jak łzy napływają mi do oczu, w końcu ograniczyły mi pole widzenia i zatrzymałam się. Rozejrzałam się i zobaczyłam ławkę, na której postanowiłam usiąść.

- Co robić? co robić? - pytałam samą siebie.
Siedziałam na ławce i biłam się z myślami.

Jeśli odejdę to pozwoli mi o nim zapomnieć, bo muszę się pogodzić z tym, że nic z tego nie będzie. Mam dość tego, że to ja się staram, a jemu wystarczy jedna sytuacja i biegnie do innej kobiety  i całuję ją przy mnie potem mówiąc, że to przyjaciółka, ile ma takich przyjaciółek? Potem bezczelnie przychodzi i prosi mnie o randkę. Jeśli by mu naprawdę zależało nie robiłby takich rzeczy. Zapewne chciał się tylko chwilowo zabawić, a ja jak ta głupia się w nim zakochałam. Przejdzie mi. Poza tym to nawet nie ma przyszłości. Powinnam pomyśleć o sobie i o tym co naprawdę powinnam robić, a powinnam przyjąć propozycję ojca i zacząć robić to co potrafię najlepiej. Jeszcze kilka godzin temu nie wiedziałam co robić, ale dziś Thomas ułatwił mi tę decyzję.

- No to postanowione - powiedziałam i wstałam z ławki.

Jutro pójdę na obiad do rodziców i powiem im, że zgadzam się na przejęcie firmy. Przez emocje nie czułam zmęczenia, a przeciwnie chciałam dalej biegać i poczuć to zmęczenie, dlatego zaczęłam biec.

~Thomas.

Patrzyłem tylko jak wychodzi. Czułem, że nawaliłem nawet nie pozwoliłem jej wtedy dojść do słowa. Wyszedłem bez słowa z domu i zadzwoniłem do swojego przyjaciela Adama. Postanowiliśmy pójść do jakiegoś klubu. Tam wpadliśmy na Tarę, była moją przyjaciółką w liceum, traktowałem ją jak siostrę, choć wiedziałem, że czuje do mnie coś więcej, ale zawsze jej mówiłem, że nic z tego nie będzie, potem poznała chłopaka i wyjechała z nim. Opowiedziała mi, że byli zaręczeni, ale ją zdradził. Potem zaprosiłem ją do siebie, chciała usłyszeć co u mnie. Siedzieliśmy na kanapie i wspominaliśmy, opowiedziałem jej o swojej córce, była zdziwiona, że mam dziecko. Potem, chyba źle zrozumiała całą sytuację, podeszła do mnie i pocałowała mnie. Nie chciałem tego. Usłyszałem zamykające się drzwi i wiedziałem, że to Rosie.
Przedstawiłem je sobie bo co innego miałem zrobić? Czułem się jak kretyn. Po rozmowie z Rosie gdy wyszła z domu wróciłem do Tary.

- Słuchaj już późno zawiozę cię do domu. - powiedziałem.

-Thomas coś się stało? Wiesz, że zawsze miałam do ciebie słabość i pomyślałam, że to spotkanie to nie przypadek. Przepraszam może to przez to rozstanie ciężko mi się z tym pogodzić. Myślałam, że będę z nim już zawsze, może chciałam to zrobić żeby sprawdzić czy mogę o nim zapomnieć, ale to nie pomogło. Kocham go.- powiedziała zawstydzona i zobaczyłem w jej oczach łzy.

-Taro wiesz, że zawsze miałem cię za siostrę i wybacz, ale nie nasze stosunki się nie zmienią. Możemy być tylko przyjaciółmi, a ten frajer będzie żałować zobaczysz.- powiedziałem zgodnie z prawdą.

-Tak rozumiem. Przepraszam za ten pocałunek. Wiesz co zapomnijmy o nim. Przyjaciele.- powiedziała uśmiechając się.

- To co jedziemy? - zapytałem patrząc na blondynkę.

-Tak jedziemy, ale musimy się jeszcze spotkać nie powiedziałeś mi wszystkiego. - zaśmiała się.

Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do samochodu.
W pewnym momencie zwolniłem widząc biegnącą postać. To była Rosie, biegła tak szybko, że nawet nie zdążyłem się jej przyjrzeć.

- Coś jest między wami? - zapytała Tara, widząc, że na nią patrzę.

-Ciężko stwierdzić. - powiedziałem.

-Zakochałeś się w niej. - powiedziała z szerokim uśmiechem.

-Zakochałem. - potwierdziłem wzdychając. Chyba potwierdziłem to po raz pierwszy innej osobie.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? Teraz namieszałam między wami, a nie chcę tego. - powiedziała i wiem, że nie kłamie zawsze mnie wspierała i chciała mojego szczęścia.

- Spokojnie, czasu nie cofniemy. - powiedziałem.

- Może ja z nią porozmawiam, wytłumaczę, że trochę źle zrozumiałam sytuacje, że zrobiłam to pod wpływem emocji. - zaczęła się przejmować.

- Nie, nie musisz. - powiedziałem i przez resztę drogi się nie odzywaliśmy.

Pożegnaliśmy się i wróciłem do domu.

- Rosie. - zawołałem ją, ale nie usłyszałem odpowiedzi. Poszedłem do jej pokoju, ale nie było jej tam.

- Rosie, gdzie jesteś? - zapytałem sam siebie.

Dzwoniłem do niej trzy razy, ale nie odbierała. Wyszedłem na dwór i zacząłem iść ścieżką, którą wcześniej biegała. Nie było jej nigdzie. Co ona wyprawia? Zaczynałem się martwić.
Przeszedłem wszystko gdzie mogła być w końcu, zrezygnowałem i wróciłem do domu. Będąc przed domem zobaczyłem jak wbiega drugą bramą. Podszedłem do niej wściekły.

-Gdzie ty do cholery byłaś? - zapytałem stając naprzeciw niej. Oddychała głośno, jest wyczerpania bieganiem. Kto biega tyle czasu?

-Biegałam. - odpowiedziała krótko i ominęła mnie.

- Dwie godziny? - zapytałem.

- To raczej moja sprawa co robię w dzień wolny. - wytłumaczyła i weszła do domu.

-Telefonu też postanowiłaś nie odbierać? - zapytałem wchodząc za nią do domu.

-O co ci teraz chodzi co? Nie miałam ochoty odbierać, to nie odbieram tyle, a teraz dobranoc. - powiedziała i poszła na górę.

- Rosie, pogadajmy.- Nie odpowiedziała, po chwili usłyszałem trzask zamykających się drzwi.

Moja idealna Niania ( ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz