IV

2K 228 42
                                    

Od autorki: Kto czyta, zostawia mały albo duży komentarz ❤️✨

W poniedziałek wieczorem zobaczyłem Nialla znów wchodzącego do baru. Uśmiechnąłem się delikatnie na jego widok i przerwałem przecieranie blatu obok kasy.

- Hej - powiedziałem bezgłośnie, nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu na widok blondyna. Pochylił się jakby chcąc mnie pocałować, ale zagryzłem dolną wargę kręcąc głową.

Przecież nie mogę całować się z klientami, gdyby szef to zobaczył, byłoby po mnie.

Spojrzał na mnie zaskoczony i usiadł znów przy barze.

- Witam, co chciałbyś zamówić? - spytała Alyssa, jedna z moich koleżanek z pracy. To ja go zawsze obsługiwałem, więc poczułem się dziwnie, kiedy ona pierwsza zaczęła zbierać od niego zamówienie. Ale chyba tylko Harry wiedział o tym co było, a raczej zaczynało być pomiędzy mną a Niallem.

- Kawę Americano - odparł zerkając na mnie. Zacisnąłem wargi i odwróciłem się zaczynając układać butelki z syropami smakowymi do drinków, mimo iż stały idealnie równo. Alyssa rozmawiała z blondynem zagadując go, a ja starałem się powstrzymywać uczucie zazdrości.

Przed dwudziestą drugą zaczęli pojawiać się kolejni klienci, a nawet wyczułem dwa wilki, ale bety. Rzadko zdarzali się u nas w barze tacy jak ja, więc byłem zaskoczony obsługując ich.

- Powinniście mieć tu imiona - wskazał na swojej piersi miejsce, gdzie na mojej koszulce było logo baru. Przewróciłem oczami śmiejąc się do niego cicho, w trakcie nalewania piwa. Czułem jego intensywny wzrok na sobie, tak samo jak ten Nialla wwiercający się we mnie.

- Klienci muszą zasłużyć żeby je poznać - powiedziałem uśmiechając się delikatnie i stawiając przed betą piwo na podkładce, zacząłem napełniać drugi kufel dla jego kolegi.

- O której kończysz? - spytał brunet, a ja mogłem się tylko zaśmiać.

- No weź, moglibyśmy spędzić miło wieczór we trójkę - wymruczał pierwszy, pochylając się lekko do mnie ponad blatem, który nas dzielił.

- Nie wydaje mi się - odezwał się nagle Niall obracając pustą filiżankę po kawie na spodku. Spojrzałem na nią zdziwiony, tak samo jak te dwie bety. Zmierzyli go wzrokiem by prychnąć lekceważąco.

- Odwal się - warknął jeden z nich, a ja wróciłem do napełniania kufla piwem by jak najszybciej dać je jednej z bet - To jak? - spojrzał na mnie z czarującym uśmiechem, a przynajmniej on chciał by był czarujący. Nie był taki.

- Niestety, mogę być zbyt zmęczony. Pracuje od rana - powiedziałem opierając się o blat, kiedy postawiłem na nim drugie piwo. Musiałem być miły nawet dla takich klientów.

- To może jutro?

- Nie zrozumieliście, że on nie chce? - warknął Niall, a ja spojrzałem na niego z błaganiem w oczach. Nie potrzebowałem tu kłótni i bójek. Byłem jedynym meżczyzną, który został tu z obsługi razem z paroma kelnerkami. Do tego jestem słabą omegą i nie ma mowy bym poradził sobie z bijącymi się betami i alfą.

- Masz jakiś problem?! - zawołała jedna z bet, a Niall wstał ze stołka pokazując, że góruje nad nimi wzrostem. Złapał jednego z nich częstując pięścią i jak gdyby nigdy nic usiadł znów na stołku pokazując Alyssie, że chce jeszcze kawy. Wpatrywaliśmy się w niego wszyscy zszokowani.

- Mam problem z tym, że zagadujecie moją omegę - powiedział nawet na nich nie patrząc.

- S-spokojnie - odezwał się jeden z nich, podnosząc swojego kolegę z podłogi - Nie czuliśmy połączenia, już sobie idziemy - zaśmiał się nerwowo i kiwnął do nas głowami ruszając do wyjścia.

- Twoją omegę? - spytałem patrząc Niallowi w oczy. On naprawdę..?

- Moją omegę - zgodził się posyłając mi delikatny uśmiech. Ojejku.

Moon of my Life • Ziall ✔️Where stories live. Discover now