VII

2.1K 213 15
                                    

- Czy ty.. mówisz poważnie? - spytałem spoglądając na niego. Podniosłem się powoli, by usiąść prosto, przy jego boku - Mam na myśli, cały czas mówisz o połączeniu się, czy o szczeniakach. Mam wrażenie, że żartujesz - wyszeptałem opuszczając głowę i pocierając oczy dłońmi. Nie wiem co bym ze sobą zrobił, gdyby to wszystko, ta relacja nie była dla niego na poważnie. Ale miałem to na uwadze, bo to wszystko było zbyt piękne.

- Czemu miałbym nie być poważny? - zmarszczył brwi wpatrując się we mnie.

- Nie wiem - wyszeptałem - Wiesz kiedy ostatni raz byłem na randce? W liceum. Nie wiem jak to powinno wyglądać, ale czasami przeraża mnie to jak mówisz o przyszłości, a znamy się tak krótko..

- Hej, Zayn - złapał mnie za ręce, odciągając je od mojej twarzy i musnął wargami ich wierzch - Przepraszam, nie chciałem na ciebie naciskać. Przecież nie miałem na myśli, że połączymy się tu i teraz. Za jakiś czas, może, jeżeli będziesz tego chciał - powiedział uśmiechając się delikatnie.

- W porządku - wymamrotałem wzdychając cicho i starając się uspokoić - Odwieziesz mnie?

- Tak szybko? - zmarszczył brwi.

- Zaczyna mi odbijać - parsknąłem śmiechem, przeczesując palcami włosy - No i otwieram jutro bar. Mamy jutro jakąś imprezę i muszę ogarnąć lokal - westchnąłem przejeżdżając dłonią po twarzy.

- Jasne - odparł wstając z kanapy i podając mi rękę, na co zaśmiałem się cicho - Przyjść jutro po ciebie? Odprowadzić cię do domu? - spytał z uśmieszkiem, kiedy szliśmy do drzwi.

- Jeżeli będzie ci się chciało czekać aż posprzątam i pozamykam - powiedziałem wchodząc do windy i spoglądając na niego. Był naprawdę przystojny. Kiedy drzwi windy się zamknęły, zrobiłem krok w jego kierunku stając na palcach i całując go.

- To miłe - wyszeptał oddając pocałunek. Uśmiechnąłem się odsuwając i przyglądając mu się przez moment.

- Bo jestem bardzo miłym chłopakiem - odparłem wzruszając ramionami i stając znów przodem do drzwi. Zatrzymaliśmy się na parterze, gdy ktoś chciał wsiąść do windy.

- Niall - odezwał się mężczyzna wbijając wzrok w alfę - Jak dobrze, jest problem w stadzie, to bardzo pilne-

- Spokojnie - powiedział blondyn spoglądając na mnie, a potem na średniego wzrostu faceta z paniką w oczach - Co się stało?

- Czy on..? - obcy zerknął na mnie, na co zmarszczyłem brwi.

- Poczekaj - wymamrotał Niall łapiąc mnie za rękę i wyprowadzając z windy, którą wstrzymywaliśmy. O co tu chodziło? Co to za spanikowany człowiek i czemu stado Nialla tak bardzo go potrzebuje? - Nie mogę cię odwieźć, przepraszam. Zadzwonię po taksówkę dla ciebie.

- Coś się stało? Jesteś kimś ważnym, że twoja wataha tak bardzo cię potrzebuje? - spytałem obserwując go jak wyjmuje telefon.

- Każdy w stadzie jest ważny - mruknął.

- Nie po każdego wysyła się ludzi, kiedy w stadzie coś się dzieje - burknąłem wciskając dłonie do kieszeni kurtki - Czyli spotkamy się kiedy indziej? - wymamrotałem, a on zerknął na mnie uśmiechając się przepraszająco zamawiając taksówkę pod ten adres.

- Przepraszam Zayn.

- W porządku - westchnąłem przebiegając dłonią po włosach. Skończył rozmawiać i objął mnie, całując krótko - Pa Niall - uśmiechnąłem się delikatnie, ruszając do wyjścia chcąc poczekać na taksówkę na zewnątrz.

Sprawdziłem czy mam pieniądze i usiadłem na krawężniku nie mogąc przestać myśleć o Niallu i jego stadzie.

Moon of my Life • Ziall ✔️Where stories live. Discover now