XXXVII

1.1K 122 11
                                    

Od autorki: Powiem Wam, że dziś poprawiłam ostatnie dwójki na trójki i w końcu odpocznę. Jesteście zadowoleni z ocen na koniec roku? 😊

Na mojej szyi zwisał zawiązany na sznureczku woreczek z rośliną o której mówiła alfa tamtego stada. Czułem dziwny ból w klatce piersiowej, gdy myślałem o tym, że mój mężczyzna i moje stado prawie umarło tylko dlatego, że chcieli bym wrócił do watachy, którą opuściła moja matka. I że lekką ręką otruli tyle ludzi, by na koniec stwierdzić, że jednak mnie nie chcą i dać mi lekarstwo. Jak głupie to było?

Biegłem przez las aż przystanąłem starając się wyczuć Nialla. Wpatrywałem się przed siebie nie słysząc i nie czując nic.

Nie.

Nie mógłby.

Rzuciłem się biegiem, uderzając niewielkimi wilczymi łapami o ziemie wciąż próbując usłyszeć moją alfę.

Błagam Niall.

Nie możesz mnie zostawić.

Pomiędzy drzewami widziałem wschód słońca. Byłem zmęczony, ostatkami sił wbiegłem na teren naszego stada, zmieniając się w człowieka tuż przy drzwiach.

Złapałem za szlafrok wiszący w korytarzu, okrywając się nim i drżącymi dłońmi zdjąłem z szyi woreczek z rośliną. Wbiegłem do kuchni sięgając po duży garnek, wsypując do niego kwiaty i wodę.

- Miałeś tu nie wracać.

- Zamknij się - wyszeptałem do Maury, czekając aż roślina się zaparzy i z kubkiem gorącego naparu wbiegłem na piętro. Zasłony w naszej sypialni były zaciągnięte, Niall leżał na łóżku z zamkniętymi oczami. Przyłożyłem dłoń do jego klatki piersiowej czując pod palcami słabe bicie serca - Niall.

Przysiadłem na krawędzi łóżka, unosząc jego głowę i przykładając do ust kubek z naparem z krzewuszki. Praktycznie wlałem mu do gardła połowę napoju i położyłem się obok niego, wtulając głowę w jego klatkę piersiową licząc uderzenia serca.

- Musisz się obudzić Niall - wyszeptałem z łzami moczącymi jego koszulkę. Odnalazłem jego dłoń i splotłem nasze palce - Potrzebuję cię. Nasze dziecko też. Będziesz tatą Niall, musisz się obudzić - mamrotałem aż wyczerpany odpłynąłem. Pierwsze co poczułem po drzemce, to to jak chłodna była skóra mojego mężczyzny - N-Niall?

Uniosłem się na łokciu, by spojrzeć na twarz blondyna i pisnąłem widząc jego otwarte oczy i rozchylone bezdechu wargi.

- Nie nie nie nie - wymamrotałem łapiąc za materiał jego koszulki i szarpiąc ciałem mojej alfy. Martwej alfy. Łzy spływały po moich policzkach, zacisnąłem powiedział, a kiedy je rozchyliłem to wszystko okazało się snem.

Zamrugałem kilkukrotnie, zauważając Maure stojącą w drzwiach. Słyszałem cichy głos, jednak usta kobiety się nie poruszały. Uniosłem wzrok i zobaczyłem rozchylone powieki Nialla.

Wpatrywałem się w niego przez moment, był żywy. Poczułem kolejną fale gorących łez i zaśmiałem się cicho, ale ze szczęścia. Przytuliłem się mocno do ciała blondyna.

- Dałam napar reszcie chorych - usłyszałem Maure, ale zignorowałem ją. Trzymałem dłoń na policzku Nialla, który wpatrywał się we mnie pięknymi niebieskimi oczami, z miłością w oczach - Czują się lepiej.

Dopiero, gdy drzwi trzasnęły cicho za matką mojego mężczyzny, uniosłem się by złączyć nasze wargi. Poczułem dłoń Horana we włosach, kiedy starał się przyciągnąć mnie jeszcze bliżej mimo iż nasze zęby już się zderzały w tym zachłannym pocałunku.

- Kocham cię tak bardzo - wyszeptał, a ja rozpłakałem się znów. Nie miałem pojęcia, jak bardzo tęskniłem za jego głosem. Za wyznaniem miłości z jego ust.

- Kocham cię nad życie. Nie masz pojęcia.. tak strasznie się martwiłem. Bałem się.. Bałem się, że cię stracę. Nie przeżyłbym tego.

- Już, Shh - wymamrotał, a ja wtuliłem twarz w szyje Nialla - Wszystko jest już dobrze - powiedział. Osunąłem się minimalnie, przykładając ucho do jego mostka, przymykając oczy na dźwięk bicia serca. Ułożył dłonie na moich plecach. Czułem jego ciepło, w końcu czułem się bezpiecznie - Dziękuje Zayn - odparł, na co zmarszczyłem brwi, siadając na łóżku - Że się nie poddałeś i uratowałeś nasze stado. Jesteś najleszą luną jaką ta watacha mogła mieć.

Uśmiechnąłem się delikatnie i sięgnąłem po jego dłoń, przez moment sunąc opuszkami po długich palcach Nialla by ułożyć ją na moim brzuchu.

Siedzieliśmy chwile w milczeniu, aż zrozumiał, spoglądając na mnie błyszczącymi oczami, uśmiechając się wspaniale. 

Moon of my Life • Ziall ✔️Where stories live. Discover now