IX

2K 206 8
                                    

Wszedłem do lasu, rozglądając się i nasłuchując czy przypadkiem nikogo nie ma w pobliżu.

Potrzebowałem pomyśleć, po wczorajszej rozmowie z Niallem i po tym jak odprowadził mnie do domu, nie mogłem zasnąć.

Zacząłem rozpinać kurtkę, by rzucić ją pod drzewo, tak samo jak resztę moich ubrań. Zmieniłem się w wilka krocząc powoli po lesie starając się znaleźć miejsce do biegu.

Moja sierść była czarna, całkowicie, pasująca do koloru moich włosów. Nie byłem zbyt duży, jako człowiek byłem niewysoki, więc jeszcze jako omega, byłem malutki przy innych wilkach.

Nie robiłem tego często, ale lubiłem się zmieniać. Dawało mi to spokój, krótki bieg po lesie, wytarzanie się w leśnej ściółce, zmiana w człowieka i do domu. Jeżeli długo się nie zmieniam, choć na chwile w wilka, zaczynam trochę świrować, a właściwie mój wilk zaczyna.

Krążyłem po lesie, między drzewami zatrzymując się na widok wiewiórek czy innych stworzeń, które z jakiegoś powodu przykuwały moją uwagę.

Będąc zaledwie kilka metrów od miejsca w którym zostawiłem swoje rzeczy, usłyszałem dźwięk wiadomości. Rzuciłem się biegiem i próbowałem wilczymi łapami wyjąc komórkę z kieszeni kurtki. Warknąłem cicho zmieniając się znów w człowieka i całkiem nago, na czworaka wyjąłem telefon odczytując SMS.

Od Niall: Jadę jutro do mojej watahy, chcesz jechać?

Zamrugałem zaskoczony. Chcę? W końcu, jeżeli chciałbym kiedyś związać się z Niallem, muszę poznać jego stado. I może w końcu zobaczyłbym jak to wyglada.

Do Niall: Chętnie

Odpisałem uśmiechając się delikatnie do ekranu telefonu. Odpisał mi jedynie, że przyjedzie po południu by mnie zabrać.

Usłyszałem dźwięk strzelającej gałęzi, kiedy chowałem komórkę do kurtki. Spojrzałem powoli w bok i uśmiechnąłem się niepewnie do kobiety prowadzącej na smyczy dużego psa. Uniosłem dłoń i pomachałem jej niepewnie, na co przyspieszyła kroku. No tak, nagi koleś w środku lasu. Też bym uciekał.

Ubrałem się zaczynając wracać powoli do domu. Cieszyłem się, bo cały ten tydzień miałem wolny. Jednak długo nie dane byłoby mi być szczęśliwym. Szykowałem się następnego dnia do wyjazdu, kiedy zadzwonił mój szef.

- Halo? - odebrałem odkładając szczotkę, którą starałem się ułożyć włosy.

- Przyjdź do pracy - powiedział jakby beznamiętnie, a ja aż zmarszczyłem brwi, mimo iż nie mógł tego zobaczyć. Miałem mieć tydzień wolnego, które rzadko brałem.

- Coś się stało? Mam już plany..

- Katie się rozchorowała - mruknął, na co opuściłem głowę. Chciałem już coś powiedzieć, przecież nie może mi tak po prostu odebrać urlopu, który mi się należy - Zayn mamy dzisiaj rezerwacje. Albo przyjdziesz teraz do pracy albo się pożegnamy.

Niall będzie zły.

Moon of my Life • Ziall ✔️Where stories live. Discover now