2410.02.16

6.3K 216 283
                                    

a/n: te numerki, które są nazwami rozdziałów, to po prostu daty. just saying' 

Druga część gwiezdnej sagi is on :) 

i tak, można to czytać, jeśli się nie czytało On the edge of Horizon

2410.02.16

- Ten statek jest za mały - mruknął pod nosem Yoongi, kiedy po raz kolejny tego dnia usiłował wydostać swoje biurko spod sterty rzeczy Jina. - Ten pokój jest za mały na dwie osoby - powiedział już trochę głośniej, żeby jego przypadkowy współlokator wreszcie zrozumiał aluzję i w końcu się wprowadził. Albo przynajmniej zaczął po sobie sprzątać. Jin jednak, zupełnie niewzruszony, nadal siedział na fotelu z nogami przewieszonymi przez poręcz i leniwym ruchem głaskał kota. Tego samego kota, którego zawsze oskarżał o sianie zarazy.

- Wcale nie jest mniejszy niż pokój w Akademii - starszy chłopak nie zaszczycił go nawet spojrzeniem, które nadal utkwione miał w ekranie swojego komputera. - I nie ruszaj mi tam nic, wszystko mi pomieszasz - westchnął, a Yoongi poczuł, że zaraz go szlag trafi. I to wcale niemetaforycznie.

- To może sam je stąd weźmiesz? - zapytał, siląc się na spokój, chociaż czuł, że znajduje się właściwie na krawędzi. Nerwowym ruchem poprawił czarną opaskę na szyi, czasami wydawało mu się, że jest za ciasna i zaraz go udusi, co przecież było niemożliwe. Po prostu źle mu się kojarzyła. Tylko tyle.

Czarna obroża od razu przypomniała mu o znajdującym się w jego głowie chipie, który uruchomiony specjalnie bądź przypadkowo, był w stanie zabić go w wyjątkowo paskudny sposób. Yoongi starał się o tym nie myśleć, ale nie potrafił. Nie potrafił też nie przeglądać ukradkiem książek na czytniku Jina, gdzie opisane były wszystkie okropne objawy różnych chorób. Zwykle po przeczytaniu kilku opisów znajdował u siebie przynajmniej połowę symptomów i od razu czuł się znacznie gorzej. Kiedy Jin to odkrył, zahasłował zaraz wszystkie swoje czytniki. Dlatego ostatnie kilka godzin Yoongi spędził na zastanawianiu się, na jakiej okropnej planecie powinien zostawić starszego chłopaka, gdyby ten nie był jedyną mu znaną osobą, która mogła pomóc mu pozbyć się tego cholernego chipa z głowy.

- Teraz nie mogę... kot na mnie leży - odparł spokojnie, wreszcie podnosząc głowę. Yoongi miał wrażenie, że leżąca na kolanach Jina, Jonesy przypatruje mu się z wyższością. - Daj spokój, Yoongs. Zostaw te papiery i przestań się wściekać.

- Nie wściekam się, Jin. Chcę po prostu dostać się do własnego biurka, we własnym pokoju - warknął w odpowiedzi, siadając na łóżku. Ostatnio wszystko go denerwowało i naprawdę coraz trudniej było mu nad sobą panować. Wiedział, że to wina mieszanki składającej się ze zmęczenia, bólu, leków przeciwbólowych i stresu. Przede wszystkim stresu, który coraz częściej przejmował nad nim kontrolę. Czasem było zupełnie dobrze, normalnie. A czasem było właśnie tak, jak teraz. - ...i to nie ma nic wspólnego z tym, że jesteś taki...

- Nie nakręcaj się - przerwał mu Jin, jak gdyby w powietrzu nie wisiała awantura. Podrapał kota za uchem i wrócił do czytania. - Weź sobie kota - dodał.

Yoongi przygryzł wargę. Nie chciał kota, nie chciał też wyżywać się na swoim przyjacielu, bo później wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. To nie była wina starszego chłopaka. I chociaż przy reszcie załogi Yoongi zawsze zachowywał pozory spokoju i opanowania, to zdarzało mu się czasem wybuchnąć, ale tylko wtedy kiedy był sam. Problem polegał również na tym, że od prawie dwóch miesięcy Yoongi nigdy nie bywał sam, a jego przestrzeń osobista gwałtownie się skurczyła, kiedy Jin zamieszkał u niego. Dla żadnego z nich nie było to nowością. W końcu dzielili ze sobą pokój przez wiele lat w Akademii, jednak wtedy każdy z nich miał swoje życie, znajomych i zajęcia, a teraz Yoongi miał wrażenie, że ciągle się o siebie potykają. W dodatku starszy chłopak zachowywał się tak, jakby cała ta sytuacja nie robiła na nim absolutnie żadnego wrażenia. I to też było nie fair.

✔On the edge of Forever | Minjoon | YoonseokWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu