2410.03.08

653 111 65
                                    

Yoongi nie rozumiał, co się właściwie stało. Wiedział tylko, że od jakiegoś czasu leży i patrzy w sufit. Nie potrafił skupić się na żadnej z myśli, które wydawały się leniwie płynąć przez jego głowę. Kiedy nawet jakaś z nich zaczynała się formować i chłopak już prawie był w stanie stworzyć w miarę logiczny ciąg mogący do czegoś doprowadzić, ten rozsypywał się, pozostawiając po sobie pustkę. 

Nie była to zła pustka. Nie czuł żadnego bólu, ani strachu. Nie czuł właściwie nic konkretnego, ale nie wiedział, czy to dobrze, czy wręcz przeciwnie.

Kiedy ponownie otworzył oczy, chociaż nie przypominał sobie, żeby je w ogóle zamykał, sufit był znacznie ciemniejszy. Całe pomieszczenie wydawało się dużo bardziej mroczne niż wcześniej.

Jego głowa za to wydawała się nieco bardziej uporządkowana. Nadal nie do końca potrafił  połączyć swoich myśli w dłuższą całość, ale powoli przypominał sobie, gdzie jest i co się wydarzyło. I był okropnie zmęczony, jakby próba logicznego ocenienia sytuacji kosztowała go całą energię, jaką posiadał. Może tak faktycznie było.

Yoongi powoli przesunął rękę po miękkim materiale. Podniósł ją nawet do góry i przeniósł nad swoją głowę, ale ręka nie do końca współpracowała i po krótkiej chwili uderzyła prosto w jego twarz. To nie był dobry znak. Nadal jednak miał świadomość tego, ze żyje.

Musiał przeżyć operację, co samo w sobie było dziwne i niezbyt logiczne. Powinien się cieszyć, przeszło mu przez głowę. W końcu wyglądało na to, że wszystko dobrze się skończyło. To chyba była dobra wiadomość.

Gdyby oczywiście Yoongi wiedział, gdzie jest. Bo co jeśli spał dłużej niż kilka godzin i w międzyczasie stało się coś złego? Albo od początku działo się coś złego i teraz był w więzieniu Federacji. Albo minęło strasznie dużo czasu i wszyscy, których znał, zdążyli już umrzeć? Te wszystkie pomysły uderzyły w niego tak nagle, jakby ktoś właśnie przekręcił kluczyk, co sprawiło, że jego mózg zaczął pracować na pełnych obrotach, produkując jak najwięcej teorii, z których tylko jedna miała pozytywne zakończenie. To znowu nie wróżyło najlepiej. Wystarczył prosty rachunek prawdopodobieństwa i Yoongi zyskał pewność, że nie jest dobrze.

Spiął się cały i zacisnął oczy, kiedy drzwi do sali przesunęły się z lekkim świstem i ktoś wszedł do środka. To było dość dziecinne rozwiązanie, bo jeśli osoba w sali była lekarzem, to pewnie i tak będzie wiedziała, że Yoongi udawał, ale to był jedyny pomysł, jaki przyszedł mu do głowy.

Słyszał, jak osoba porusza się po pomieszczeniu. Podchodzi bliżej, najpierw do monitora powieszonego na ścianie obok, a później do samego łóżka i zatrzymuje się na chwilę. Nie było sensu dłużej udawać. Uchylił lekko powieki, żeby dyskretnie przyjrzeć się młodemu chłopakowi, który przeglądał coś na tablecie. Yoongi nigdy wcześniej go nie widział, ani przed operacją, ani w ogóle nigdzie na Aningan. Nie wygląda zbyt groźnie, wydawał się być niewiele starszy od JK'a, co w zasadzie nie było uspokajające. W gruncie rzeczy Yoongi wolałby, żeby zajmowali się nim lekarze z większym doświadczeniem. Nawet ta dziwna dziewczyna.

- Gdzie jest Jin? - zapytał, niewiele myśląc. To nie była najważniejsza informacja, jakiej w tej chwili potrzebował. W gruncie rzeczy nie potrzebował jej w ogóle, ale to pytanie najszybciej uformowało się w jego głowie. Nadal miał mocno zachrypnięty głos, a gardło drapało nawet po wypowiedzeniu kilku słów, ale brzmiał dość pewnie.

- Nazywam się Jihoon i właśnie zacząłem dyżur, spodziewaliśmy się, że wkrótce się pan wybudzi. Pana lekarz prowadzący przekazał mi... - zaczął tłumaczyć chłopak, starając się zachować pewność siebie, która pod badawczym spojrzeniem Yoongiego zdawała się coraz bardziej go opuszczać.

✔On the edge of Forever | Minjoon | YoonseokWhere stories live. Discover now