2410.03.20

825 102 94
                                    

Orvandil nie był tylko stacją, o czym przekonali się dość szybko, kiedy tylko udało im się do niego zbliżyć. Nie przypominał planety tak jak Aningan, nie przypominał nic, co do tej pory mogło kojarzyć się ze stacją. Yoongi nie potrafił powiedzieć, na czym polegała ta różnica. Po prostu chyba inaczej sobie to wszystko wyobrażał. Jak Hyperiona, Aningan albo swój własny dom.

Orvandil jednak był inny i wszyscy zwrócili na to uwagę, jeszcze zanim Selene zdążyła wylądować na niepozornym lądowisku znajdującym się na tyłach wielkiego, ponurego kompleksu, o którym powiedział im Jin.

- To ich główny szpital - Jin wskazał na potężny, czarny gmach, który wyglądał, jakby istniał tam od zawsze. Jakby nie został wybudowany, tylko po prostu zaistniał, wybijając się z ogromnej, ciemnej asteroidy, na której został umieszczony.

- Wygląda bardziej jak kostnica - mruknął Namjoon, przyklejając się do bocznej szyby, a Yoongi nie mógł się z nim nie zgodzić. Nie wyobrażał sobie, żeby ktokolwiek opuścił ten posępny gmach po udanej terapii. Albo żeby opuścił go w ogóle.

- Ten przesmyk koło zachodniego skrzydła budynku prowadzi na wewnętrzne lądowisko - Jin pochylił się trochę, wskazując jakiś punkt ginący w oddali. Yoongi posłusznie skorygował tor lotu. Zrobił to zupełnie automatycznie, nie pytając nawet Namjoona o zdanie, a to przecież on miał przed sobą wyświetloną mapę i mógł sprawdzić, czy przesmyk między budynkami nie okaże się zbyt wąski dla ich statku.

- Poziom tlenu jest wystarczający do poruszania się bez masek... - wtrącił Jimin. - Przynajmniej na otwartych częściach stacji - dodał, przewijając dane. Jin oparł głowę na jego ramieniu, czytając raport.

- I nie dłużej niż kilka godzin - stwierdził, prostując się. - Za dużo tu pyłów i nawet nie chcę czytać ich dokładnego składu - skrzywił się niechętnie. Wziął głębszy oddech, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale widocznie zrezygnował, powoli wypuszczając powietrze.

Yoongi skoncentrował się na prowadzeniu statku, co nie było takie łatwe w mroku rozświetlonym jedynie skrzydłowymi światłami Selene. Miał nawet wątpliwości, czy nie powinni zawrócić, jednak pomyślał o JK'u. O tym, że chłopak na pewno będzie mu to wypominać w przyszłości i dlatego z zupełnie dziecinnym uporem brnął dalej.

Na szczęście przejście robiło się coraz szersze, dokładnie tak jak powiedział Jin. Selene wzbiła w powietrze miliony drobinek kurzu, które wirowały teraz w zimnym blasku świateł lądowiska. Cała tylna ściana budynku szpitalnego była zniszczona, a wielkie, rozłupane głazy wyglądały, jakby za chwilę miały się oderwać od powykręcanych, metalowych konstrukcji gmachu.

Yoongi miał wrażenie, że wystarczy tylko delikatny podmuch wiatru, a kamienie posypią się na nich z lawinową prędkością. Jednak nic takiego się nie stało. Selene wylądowała gładko na lądowisku i otoczyła ich cisza.

Przez moment nikt się nie poruszył, nawet żeby odpiąć pasy, nikt nic nie powiedział, dopiero pełne niepokoju pytanie Hoseoka przerwało ciszę panującą we wnętrzu statku.

- Wylądowaliśmy, odbiór - odpowiedział szybko Yoongi.

- Całe szczęście - w głosie Hoseoka dało się słyszeć wyraźną ulgę.

- Kanał komunikacyjny na linii 015, specjalny HS022, mam nadzieję, że nie będziecie musieli go używać - Taehyung wyjaśniał spokojnie, a na nich komunikatorach zaczęły wyskakiwać kolejne powiadomienia. - Włączcie kamery, bo też chcielibyśmy zobaczyć coś ciekawego - dodał, tracąc cały swój profesjonalizm.

Yoongi niespecjalnie mu się dziwił; jeśli misja przebiegnie zgodnie z planem, część załogi, która została na Horizon, będzie się strasznie nudzić. Naprawdę, miał nadzieję, że tym razem tak właśnie będzie. Orvandil wydawał się pusty, ale jaką mógł mieć pewność, że nic nie czai się w jednym z ogromnych, mrocznych budynków?

✔On the edge of Forever | Minjoon | YoonseokWhere stories live. Discover now