2410.02.23

991 146 100
                                    

Róże znosiły zimno znacznie lepiej niż Taehyung myślał. Co prawda kompletnie nie znał się na kwiatach, ale na pewno nie zdychały, jak wcześniej przepowiedział to Hoseok. Sam Taehyung ze zdziwieniem odkrył, że jest znacznie bardziej podatny na niskie temperatury niż kwiaty, dlatego mimo całej swojej niechęci do ruszania się z łóżka, musiał iść do kantyny. Zwłaszcza, że w pokoju nie było Jimina, który mógłby trochę nachuchać, wtedy może byłoby cieplej. Taehyung nie był specjalnie zdziwiony, że jego brat spędza noc poza ich wspólnym pokojem. Od jakiegoś czasu stało się to już regułą, ale tym razem, ze względu na niską temperaturę na pokładzie, czuł się wyjątkowo pokrzywdzony.

Miał nadzieję, że w kantynie oprócz czegoś gorącego do picia, będzie trochę cieplej, jednak pomieszczenie było równie zimne i ciemne jak reszta statku. Aż się wzdrygnął. Od kiedy wrócili z Ulyssesa, nie przepadał za ciemnościami. Nie to, że się bał, czy coś. Po prostu nie kojarzyły mu się najlepiej.

- Kim Taehyung - Taehyung oblał się trochę gorącą herbatą, kiedy usłyszał głos JK'a zaraz przy swoim uchu. Może jednak bał się trochę, ale nie ciemności. A już na pewno nie bał się ich bardziej niż tego, że ten nawiedzony dzieciak zszarga mu kiedyś nerwy.

- Jaki ty jesteś, kurwa, głupi JK - mruknął i odłożył kubek na stół, strzepując krople herbaty ze swojej bluzy. Westchnął zrezygnowany, bo na to było już trochę za późno. Plama zdążyła się zrobić i mimo tego, że na razie płyn parzył go mocno, za chwilę mokry, zimny materiał będzie przylegać do jego brzucha, a Taehyungowi zupełnie nie o to chodziło. Zerknął na młodszego chłopaka, który zupełnie zadowolony z siebie, wydawał się nie dostrzegać żadnego problemu. - I na chuj tu w ogóle łazisz po nocy?

- Sam łazisz po nocy - odparł dzieciak, siadając na długiej ławie. - Ja spałem - dodał oskarżycielsko, a Taehyung dopiero teraz zauważył, że JK był ubrany w za duży dres, a jego włosy z jednej strony utworzyły coś na kształt ptasiego gniazda. Nie to, żeby Taehyung interesował się ornitologią. Albo włosami JK'a, który właśnie przysunął sobie jego własną herbatę.

- Weź, zostaw - odsunął kubek możliwie jak najdalej i usiadł naprzeciwko niego. - Dlaczego nie możesz spać w swoim pokoju? Masz taki ładny pokój - zaczął, ale chłopak przez chwilę patrzył na niego ze złością. - JK? - na Taehyung nie robiło to już wrażenia.

Może na początku miał ochotę od razu uciekać albo porazić laserem młodszego chłopaka, tak na wszelki wypadek, kiedy widział to jego spojrzenie, ale teraz był niewzruszony. Chociaż JK nadal robił wrażenie na Namjoonie albo kapitanie, on już kompletnie się na niego uodpornił. W dodatku było mu zimno, a mokra plama na brzuchu, która zdążyła wystygnąć była teraz dużo większym problemem niż fochy tego dzieciaka.

- Kim Taehyung, nie będę tam spać - oświadczył dość oficjalnie, a Taehyung oparł głowę na ręce, żeby ukryć uśmiech. - Jeśli ci się tak podoba, to możesz mieszkać sobie w nim sam - wzruszył ramionami.

Taehyung nie miał nic przeciwko pokojowi przy ładowni i ambulatorium. Poza tym przez tę dziurę w ścianie kapitan wyrzucił doktora z pokoju i przestali się do siebie odzywać, a atmosfera na statku zrobiła się jeszcze bardziej napięta. JK naprawdę powinien docenić ich poświęcenie i przynajmniej starać się polubić swój nowy pokój. Miał ochotę mu to wszystko wygarnąć, bo zachowywał się jak samolubny gówniak.

- Dlaczego? - zapytał zamiast tego.

- Nie lubię tego przejścia w ścianie, Kim Taehyung, jest małe i wąskie. Źle je zrobiłeś - Taehyung już miał zaprotestować, bo tak naprawdę miało ponad metr średnicy, ale zrezygnował. Skoro JK czegoś nie lubił, nie było siły, żeby go do tego przekonać. A jemu naprawdę na tym nie zależało. - Albo wprowadzę się do ciebie, kiedy Jimin się wyprowadzi na dobre - dodał lekko.

✔On the edge of Forever | Minjoon | YoonseokWhere stories live. Discover now