2410.02.18

1.2K 154 171
                                    


2410.02.18

Yoongi musiał przyznać, że Jin całkiem nieźle po sobie posprzątał. Na biurku w pracowni, która przylegała do jego sypialni, nie zalegały już żadne stosy tabletów, ani ulubionych przez starszego chłopaka logicznych zabawek, którymi potrafił bawić się godzinami, rozwalając na części. Łazienka też była pusta, a wszystkie kosmetyki sprzątnięte. Podobnie szafa. Yoongi mógł w końcu rozsunąć swoje byłe mundury i t-shirty wiszące na wieszakach. Wreszcie nie mięły się i nie dotykały do siebie, co w jakiś sposób zawsze go trochę wkurzało. No i przede wszystkim na podłodze nie było materaca Jina, o który potykał się prawie za każdym razem, kiedy chciał iść po jakieś ubrania albo po prostu wstać z łóżka.

Yoongi zamknął oczy i usiadł na fotelu w rogu pokoju, uśmiechając się z zadowoleniem. Wreszcie miał upragnioną przestrzeń i wolność. Nawet na chwilę przestała boleć go głowa.

- Kim Namjoon - oświadczył komputer, gdy zabrzęczał dzwonek przy drzwiach wejściowych. Pulsujący ból pojawił się gdzieś przy jego skroni. Aż syknął z niezadowoleniem, dotykając miejsca obok prawego oka.

- Otwórz - powiedział, wstając z miejsca. Co znowu? Co znowu? Powtarzał w myślach, idąc w stronę biurka. - Co? - powiedział tym razem na głos, łapiąc spojrzeniem wzrok Namjoona, który właśnie niepewnie wchodził do pomieszczenia.

- Ja...- chłopak zatrzymał się na chwilę. Przez jakiś czas stał w miejscu, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. - Kapitanie - powiedział wreszcie, odzyskując fason.

On, podobnie jak nikt poza Jinem i Hoseokiem, nie potrafił do niego mówić po imieniu. Yoongi był wciąż dla niego kapitanem i koniec. Nigdy Min Yoongim. Może i wszyscy zdecydowali o dezercji, ale to jakby nie było, był statek Yoongiego i nikt nie chciał nawet o tym dyskutować.

- Kapitanie...- powtórzył. - Przyszedłem spytać, czy nie potrzebuje może pan czegoś - powiedział wreszcie i spuścił wzrok pod naporem spojrzenia Yoongiego, który złapał się na tym, że znów się wkurzył bez wyraźnego powodu. Znów zaciskał szczękę i pięści. Przez tę opaskę na szyi ostatnio naprawdę nie panował nad sobą i wszyscy schodzili mu z drogi, no może z wyjątkiem Jina, który się wyprowadził, więc może jednak nie było żadnych wyjątków.

- Czego miałbym potrzebować? - spytał, opanowując się. Prawdopodobnie Namjoon nie miał złych intencji. - Jin cię przysłał? - dodał podejrzliwym tonem, na co chłopak zareagował zdziwieniem.

- Doktor? - upewnił się. - Nie, nie - dodał od razu i wszedł głębiej do pokoju. - Mogę? - spytał pokazując na drugie stojące przy biurku krzesło. Yoongi skinął lekko głową.

- Więc kto? - pytał dalej Yoongi. Widząc konsternację w oczach Namjoona, poczuł, że chyba powinien przestać robić mu przesłuchanie. Chłopak wydawał się szczerze zaniepokojony.

- Nikt. Po prostu doktor się wyprowadził i przyszedłem sprawdzić, czy wszystko w porządku - powiedział Namjoon. - Tylko tyle - brzmiało to dość szczerze. Yoongi zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią.

- Jest dobrze - powiedział w końcu suchym tonem. - Jak tam pańska... twoja obroża? - poprawił się, zmieniając szybko temat.

Namjoon prawie od razu po dezercji zaproponował mu, żeby zwracał się do niego po imieniu. Być może była to wina adrenaliny i haju z nią związanego, po tym jak znaleźli Jimina i JK'a żywych i Yoongi  zgadzając się na to, nie do końca przemyślał swoją decyzję, ale teraz było za późno. Starał się jednak pamiętać o tym, żeby nazywać Namjoona Namjoonem, mimo że dla młodszego chłopaka wciąż był tylko, albo aż kapitanem. Prowadzenie rozmowy, która nie miała dotyczyć działania statku, wychodziła im wciąż dość koślawie, ale obaj starali się.

✔On the edge of Forever | Minjoon | YoonseokWhere stories live. Discover now