Mask 2

1.3K 195 69
                                    


Lucas oczywiście był w umówiony miejscu przed czasem i rozglądał się za szczupłą sylwetką, która miała nadejść z nie wiadomo której strony. Był bardzo podekscytowany spotkaniem i nie wiedział, czy tupie nogą z rozpierającej go energii, czy ze zdenerwowania.

Jeszcze dziś rano, kiedy wstawał z łóżka nie miał pojęcia, że pójdzie na randkę z Jungwoo... Randka... Te słowo znów odbijało się w jego głowie. 

Nie, to nie była randka. Jungwoo proponując to spotkanie, na pewno nie miał tego na myśli. Ale Lucas mógł to zmienić, mógł sprawić, że to spotkanie zmieni się w randkę, musiał tylko...

Z zamyślenia wyrwała go pociągła twarz chłopaka, który nagle się przed nim pojawił.

- Ty jesteś Lucas, prawda? - Zapytał z wyraźnie obcym akcentem.

- Tak. - Wyprostował się patrząc nieufnie na chłopaka, był pewny, że nigdy wcześniej go nie widział.

- Musisz nam pomóc. Jestem z dojo...

- Pomyliłeś mnie z kimś. - Przerwał mu.

- Nie, jesteś nam potrzebny, tylko ty możesz nam pomóc...

- Na prawdę nie wiem o czym mówisz. - Zaczął się irytować.

- Proszę chodź ze mną...Musisz nam pomóc.

- Nie.- Powiedział twardo. - Jeśli masz jakiś problem zgłoś się na policję, ja nie umiem ci pomóc. - Powiedział i zobaczył stojącego po drugiej stronie ulicy Jungwoo.

- Nic nie rozumiesz... - Zaczął znów chłopak.

- Przepraszam. - Powiedział przechodząc koło niego i przebiegając na drugą stronę skrzyżowania.

Stanął przed Jungwoo i uśmiechnął się chłonąc wzrokiem każdy element jego wyglądu od gładkich, miękkich włosów, ciepłego spojrzenia, ust rozciągniętych w uśmiechu, przez białą luźną koszulkę z wyszytą małą pszczółką na kieszonce, do podwiniętych nogawek jeansów i białych trampek. Mimo, że Jungwoo był wysoki, nadal musiał lekko zadzierać głowę, żeby spojrzeć na Lucasa, a kiedy to robił mrużył oczy, bo promienie słońca padały mu na twarz.

- Cześć. - Jego głos znów zabrzmiał trochę nieśmiało pod spojrzeniem Lucasa.

- Cześć Jungwoo. - Odpowiedział.

- Ten chłopak z którym rozmawiałeś to twój znajomy? - Zapytał obracając się przez ramię, ale tajemniczego nieznajomego już tam nie było.

- Nie, pomylił mnie z kimś. - Powiedział starając się usunąć z pamięci obcego i skupić się na Jungwoo.

Weszli do kawiarni i twarz Lucasa od razu objął uśmiech. Na okrągłych pufach, w wygodnych fotelach i na licznych półkach wylegiwały się najróżniejsze koty. Zerknął kątem oka na Jungwoo, który zachwycony kucnął, żeby pogłaskać zwierzę łaszące się do jego nóg.

Usiedli przy niskim, okrągłym stoliczku w kącie kawiarni i złożyli zamówienie. Kelner przyniósł im po kawałku wilgotnego i puszystego sernika oraz napoje. Lucas czuł się trochę niezręcznie, więc siedząc ze skrzyżowanymi nogami bawił się nitką od spodni na swoim kolanie.

Jungwoo po drugiej stronie również wyglądał na spiętego, uśmiechał się nerwowo, a jego ramiona były lekko uniesione, jakby chciał się schować. 

Lucas poczuł jak coś ciągnie za krawędź jego koszuli w kratę. Spojrzał w dół i zobaczył białego kotka w czarne łaty, który leżąc na plecach trącał łapką zwisający nad jego głową materiał. Lucas podniósł go i posadził na swoich kolanach.

- Jest śliczny. – Powiedział Jungwoo nachylając się nad stolikiem i głaszcząc kota za uchem. Lucas nie mógł powstrzymać się od patrzenia na chłopaka, każdy jego ruch był miękki i łagodny, a z jego buzi nigdy nie schodził uśmiech.

- Często tu przychodzisz? – Zapytał puszczając zwierzaka, który natychmiast wskoczył na stół i przeszedł na stronę Jungwoo.

- Częściej niż powinienem. – Powiedział biorąc do ust kawałek sernika.

- Lubisz koty? – Lucas przyglądał się szaremu kotu z ciemnymi pręgami, który szedł po parapecie. Jego kroki były bezszelestne, a miękkie łapki uginały się przy każdym ruchu. Wyprężył kręgosłup i odbił się w tylnych łap, wskakując na półkę. Zwierzęta może i wyglądały słodko ze swoim miękkim futerkiem i małymi noskami, ale były wyspecjalizowanymi drapieżnikami, których ciało stworzone było do łapania ofiary.

- Lubię zwierzęta. – Jungwoo również spojrzał na szarego kota. – Inspiruje mnie natura.

- Do tworzenia muzyki? - Upił łyk gorzkiej kawy.

- Do życia. – Wzruszył ramionami. – Chciałbym kiedyś mieszkać w malutkiej chatce na brzegu oceanu.

- Z kotami?

- Z fokami. – Zaśmiał się. – I każdego dnia pływałbym z dzikimi orkami.

- To będzie niesamowite doświadczenie, jedyne takie w życiu, bo później cię zjedzą.

Lucas uśmiechnął się pod nosem widząc jak rozmarzona mina Jungwoo zmienia się w oburzoną.

- Jeszcze nigdy orka na wolności nie zaatakowała człowieka.

- Bo może nikt nie przeżył, żeby o tym opowiedzieć? Może orki mają taką zasadę, żeby nie zostawiać świadków.

Jungwoo zaśmiał się głośno i Lucas poczuł jak coś ciepłego roztapia się w jego piersi, był to najcudowniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek słyszał.

- Myślę, że jestem bezpieczny dopóki nie pomylą mnie z foką. – Powiedział ocierając łezkę z kącika oka.

Lucas szybko się odprężył z Jungwoo bardzo łatwo było prowadzić lekką niezobowiązującą rozmowę, a na taką liczył. Dowiedział się, że chłopak podobnie jak on w całości poświęca się muzyce i ćwiczeniom, przez co zaniedbuje kontakty z rówieśnikami i ma straszne zaległości w kinie.

- Ale chyba oglądałeś Szybkich i Wściekłych? – Zaśmiał się Lucas kręcąc głową.

- Tak, obie części. – Wyciągnął przed siebie dwa palce.

Lucas zaśmiał się głośno, a wylegujący się obok niego kot podskoczył wystraszony i fuknął na niego.

- Czemu się śmiejesz. – Jungwoo również się uśmiechał.

- Bo już nakręcili ósmą część.

- Cóż, sądzę że jestem trochę do tyłu. – Powiedział wzruszając ramionami i podnosząc za uszko swoją filiżankę.

- Następnym razem zabieram cię do kina.

Jungwoo zatrzymał się z filiżanką prawie dotykającą krawędzi jego ust.

- Następnym? – Uniósł lekko brew.

Lucas nachylił się w jego stronę, tak jakby chciał mu zdradzić jakiś sekret.

- Jeśli tylko będziesz chciał. – Powiedział, a jego niski głos przypominał mruczenie zadowolonego kota. Jungwoo upił łyk kawy, odłożył filiżankę i również pochylił się nad stołem, tak że ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów.

- Będę chciał. – Powiedział posyłając chłopakowi cudowny uśmiech. 

cdn

MASK (Luwoo, Markhyuck)Where stories live. Discover now