Mask 10

770 135 28
                                    


- Teraz ty potrzebujesz pomocy. - Powiedział Winwin, wycierając pot z czoła. 

Dojo nie było duże, drewniany parkiet był miejscami pokaleczony, za drabinkami przy ścianach były różne ochraniacze i przyrządy do ćwiczeń. W powietrzu czuć było  atmosferę wschodu, dyscypliny i piękna. 

Winwin siedział na podłodze i odwijał bandaże ze szczupłych nadgarstków, patrząc z wyższością na Lucasa. Ale chłopakowi to nie przeszkadzało, zniósłby wszystkie spojrzenia, żeby tylko zgodził się pomóc Jungwoo.

- Nasze interesy się pokrywają. - Powiedział, próbując utrzymać obojętny wyraz twarzy.

- Naprawdę ? - Brwi rozmówcy poszybowały w górę. - Jeśli Gao cię namierzył, to lepiej pakuj się i wyjeżdżaj z kraju. - Powiedział wbijając w niego spojrzenie.

- Nie...

Drzwi od Dojo się otworzyły i do środka wszedł Kun oraz Ten. Lucas, kiedy zobaczył przyjaciela, poczuł że coś w nim pękło. Ten, równie to poczuł. Przebiegł przez salę i upadł na kolana przed Lucasem, czołem dotykając podłogi.

- Przepraszam... 

Lucas przerwał mu przyciągając go do uścisku.

- Musicie mi pomóc Ten. - Powiedział dosuwając się od przyjaciela. - Mają Jungwoo.

*

Kiedy drzwi od pokoju ponownie się otworzyły do środka weszło dwóch mężczyzn ubranych na czarno i młody chłopak. Donghyuck przybrał na twarz maskę bez emocji i wskazał na Jungwoo.

- Nie uwolnicie go?

Jeden z mężczyzn wyciągnął nóż i zbliżył się do Jungwoo. Mało delikatnie podniósł w górę jego dłonie i szybkim ruchem rozciął taśmę, krępującą jego nadgarstki.

- Gao zaprasza was na obiad. - Powiedział drugi i opuścili pokój zostawiając chłopaka. Jak tylko drzwi się za nimi zamknęły Donghyuck rzucił się na szyję chłopakowi i długo nie puszczał. Tamten gładził go po plecach, zanurzając nos w jego włosach. 

- Martwiłem się. - Wyszeptał.

- Ja też.

Jungwoo odwrócił wzrok, czuł się jak intruz będący świadkiem intymnej sceny.

- Jestem Mark. - Powiedział nowy chłopak podchodząc i wyciągając rękę. - Syn komendanta policji. 

- Jungwoo. - Powiedział ściskając jego dłoń. 

- Dlaczego tu jesteś?

Jungwoo zmarszczył brwi, był tutaj, ponieważ został porwany ze swojego własnego domu, przez jakiś bandytów, nie widział większego sensu w ich działaniu.

- Czym się zajmuje twoja rodzina? - Zapytał Donghyuck.

- Mamy nie znam, a tata jest dziennikarzem.

Chłopacy spojrzeli na siebie i pokiwali głowami.

- Przykro mi Jungwoo, ale twój tata wybrał sobie zły temat na artykuł.

- Naprawdę nie mam pojęcia co tu się dzieje, ani kim jesteście. Chciałbym tylko wrócić do domu. – Głos mu zadrżał.

- Jesteś w rezydencji Pana Gao. - Powiedział z poważną miną Donghyuck, a Mark objął go ramieniem. - Jesteś gościem Pana Gao, ale również jego własnością. Dopóki ty i twój ojciec będziecie trzymać się zasad, nic ci nie grozi.

- Czyli co mam robić?

- Nic. Sama twoja obecność jest dla Gao przewagą. - Mark potarł ramię Donghyucka. - Będziesz tutaj z nami mieszkał. 
Jungwoo zauważył, że od kiedy Mark pojawił się w pomieszczeniu nie odsuwał się od Donghyucka nawet na kilka centymetrów. Tak jakby bał się, że coś może ich rozdzielić. 

Drzwi ponownie się otworzyły.

- Pan Gao, czeka.

*

- Jedynym sposobem, żeby pozbyć się mafii z Japantown jest pokonanie Gao. - Powiedział Winwin przechadzając się po drewnianym podeście. Lucas opierał się plecami o ścianę, obok niego siedział Ten, po drugiej stronie Kun i Yuta.

- Nie jesteśmy w stanie pokonać wszystkich jego ludzi. - Kontynuował. - Musimy więc liczyć na jego honor.

- Tacy ludzie nie mają honoru. - Powiedział Lucas, kręcąc głową.

- Zgadza się. - Winwin zatrzymał się i spojrzał na niego. - Ale tacy ludzie jak Gao zatrzymują przy sobie ludzi strachem. Dlatego ciągle muszą udowadniać swoją siłę.

- Chcesz wyzwać go na pojedynek i liczysz, że stanie do walki? - Lucas pokręcił głową, plan nie mógł się udać. Te dzieciaki nie wiedziały z czym mają do czynienia.

- Będzie musiał stanąć do walki, żeby udowodnić swoim ludziom, że cały czas jest dla nich realnym zagrożeniem. - Winwin dalej snuł swoją wizję.

- Wystarczy, że weźmie pistolet i wystrzela nas jak kaczki. - Lucas czuł coraz większą irytację.

- Gao nie nosi innej broni niż samurajski miecz. Jeśli uda nam się do niego dostać, stanie do pojedynku i będzie używał tylko białej broni. Najtrudniej będzie się do niego dostać...

- Tacy ludzie jak on, nie bawią się w wasze zwyczaje i tradycje, oni nie kłaniają się przeciwnikowi w pas, oni strzelają mu między oczy. Tracę tu czas. - Westchnął obracając się i idąc w stronę wyjścia.

- Lucas. - Zatrzymał go głos Tena. 

Obrócił się i zobaczył, że chłopak trzyma ramkę w której jest zdjęcie mężczyzny ubranego w kimono i dziecka, które trzyma na ramionach.

- To dziadek Winwina i nasz sensei. Wyzwał Gao na pojedynek, kiedy ten pojawił się w dzielnicy i zaczęło się źle dziać. Gao stanął do pojedynku. Jednak podczas walki, kiedy sensei wygrywał jeden z ludzi Gaoa strzelił do niego. - Ten spuścił wzrok. Lucas przeniósł powoli spojrzenie na Winwina, który stał do nich bokiem. Dopiero teraz zauważył jak zmęczona jest twarz młodego chłopaka, wyglądał jak wymięty pergamin, który może zostać porwany przez najmniejszy podmuch, ale z drugiej strony w jego oczach płonął ogień. Ta złość i chęć zemsty kazała Lucasowi zostać, wiedział jak wiele może zdziałać człowiek kierowany tak silnymi emocjami.

- Skąd pomysł, że z nami będzie inaczej?

- Gao się wściekł. Kiedy jego przeciwnik został zabity, nie mógł już z nim wygrać. Gao to wojownik, nazywa siebie ostatnim samurajem i takie publiczne ośmieszenie wyprowadziło go z równowagi. Na miejscu ściął głowy piątce swoich ludzi i zakazał innym noszenia broni palnej. - Dokończył Winwin zimnym głosem.

- Wie jak tworzyć legendę. - Mruknął Lucas. Czasami sława człowieka wyprzedza go i tworzy tarczę przed ludźmi, którzy chcą mu zagrozić. To trochę jak z dźwiękiem, kiedy jest ciemno i nic nie widzimy, nawet najmniejszy szelest, wydaje nam się wielki i przerażający.

- Więc jeśli uda nam się do niego dostać i wyzwać go na pojedynek, będzie walczył. - Powiedział Ten.

- Ja będę z nim walczyć. - Winwin zacisnął pięści.

- Ale dostać się do Gao, to nie jest taka prosta sprawa. Po drodze trzeba pokonać jego ludzi. - Ten podszedł do Winwina i położył mu dłoń na ramieniu.

- Jaki jest plan? - Zapytał Lucas. 

cdn

__________

Tak tylko zapytam przy okazji, czy znajdzie się ktoś kto zrobi mi super aesthetic okładkę do Painless? 
Całusy 
Nana Xx

MASK (Luwoo, Markhyuck)Where stories live. Discover now