9

23.6K 1.2K 538
                                    

Kolejny jakże wspaniały poniedziałek. Pogoda zmusiła mnie do założenia mojej czarnej, skórzanej kurtki która czekała na mnie całe lato. Wyszłam z domu później niż zwykle. Wolałam spóźnić się na lekcje niż kolejny raz słuchać docinków na swój temat. Wsiadłam do autobusu który akurat podjechał na przystanek niedaleko mojego domu, oparłam się o szybę i wsłuchałam się w tekst piosenki lecącej w słuchawkach które zawsze miałam ze sobą. Droga minęła mi szybko, aż za szybko. Zrezygnowana opuściłam autobus. Idealnie w tym momencie zadzwonił dzwonek. Ruszyłam do budynku przyśpieszonym krokiem. Bez problemu odnalazłam klasę w której miałam pierwszą lekcję i usiadłam na swoim miejscu znajdującym się na końcu sali przy oknie. Na krzesełku obok już siedział uśmiechnięty blondyn. Rozpakowałam swoje rzeczy i powędrowałam wzrokiem za okno. 

— Wstałaś lewą nogą Skyler? — spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka. 
— Powiedzmy. — dwie godziny fizyki na dzień dobry jest równie dobrym powodem słabego humoru. 

Luke nie zdążył już nic powiedzieć ponieważ bo klasy weszła nauczycielka. Po jej minie już wiedziałam co się święci. Szybko otworzyłam zeszyt i zaczęłam czytać notatki z ostatniej lekcji. Chłopak szturchnął mnie w ramie z pytającym wzrokiem.

— Tobie też radzę powtórzyć. 

Z przerażeniem w oczach zajął się powtórką. Nauczycielka ze swoim chytrym uśmieszkiem sprawdziła obecność po czym wstała z plikiem kartek w ręce. 

— Rozsiądźcie się. Piszemy kartkówkę. — w sali zrobiło się głośno od pomruków uczniów i odsuwanych krzeseł. 

— Ja się stąd nie ruszam. — powiedziałam krótko do blondyna który posłusznie zmienił miejsce. 

W końcu pani rozdała każdemu kartę i wszyscy zabrali się za pisanie. Po 15 minutach byliśmy zmuszeni odłożyć długopisy. Każdy odniósł swoje "dzieło" na biurko nauczycielki i wrócił na swoje standardowe miejsce.

Przez resztę lekcji nauczycielka sprawdzała nasze kartkówki a my mieliśmy do zrobienia milion zadań. 

W końcu uratował nas dźwięk dzwonka ogłaszający pięciominutową przerwę. Głównym tematem wszystkich z naszej klasy stała się właśnie praca na którą prawdopodobnie nikt nie był przygotowany. 

Luke podszedł do mnie ale zanim zdążył coś powiedzieć obok nas zjawił się Max. 

— Stary, jak dostane z tego szmatę mam przejebane. — położył swoją dłoń na głowę ciągnąc lekko za włosy. 

— Mi to mówisz? Nic z tego nie ogarniam. — chłopak rozłożył ręce. 

Max był rudym chłopakiem który ledwo przechodził z klasy do klasy. Mimo tego miał wysoką pozycję w szkole, którą zapewniły mu różne akcje o których zawsze słyszała cała szkoła. Jego rodzina była bardzo bogata i sponsorowała wiele rzeczy szkole dlatego chłopak nigdy nie miał większych kłopotów. 

— A ty jeszcze tu jesteś? — spojrzał na mnie z zażenowaniem. — Chodź stary, nie mam zamiaru się czymś zarazić. 

Nim zdążył coś powiedzieć chłopak zaciągnął go do reszty swoim znajomych. 

Chwilę później zadzwonił dzwonek więc wszyscy wrócili do klasy z jeszcze większym przerażeniem niż na pierwszej lekcji. Ocenianie kartkówek szło bardzo szybko nauczycielce fizyki więc zawsze oceny znaliśmy już na drugiej lekcji. 

Nauczycielka wstała i oparła się ręką o biurko. 

— Poszło wam słabo. Weźcie się w końcu za naukę jeśli chcecie zdać do następnej klasy. 

Kobieta usiadła na swoim miejscu i otworzyła dziennik na komputerze. Spojrzała na pierwszą kartkę jaką miała przed sobą i wyczytała moje imię. Podeszłam do ławki i zabrałam swoją kartkówkę. 

— Powinniście wszyscy brać z niej przykład. Jako jedyna ma najwyższą ocenę i nie ma ani jednego błędu. Oby tak dalej młoda damo. 

Po klasie rozeszły się śmiechy. Spojrzałam na nauczycielkę złym wzrokiem. Kobieta uśmiechnęła się przepraszająco. Niektórzy z nauczycieli dobrze wiedzieli jaką mam sytuację więc szczędzili sobie niepotrzebnych komentarzy, jak widać nie tym razem. Na dalsze wyczytywanie nie zwracałam uwagi. Jako ostatni przywołani zostali Luke i Max. 

— Nie mam zielonego pojęcia jak wy to robicie ale nic co napisaliście nie jest dobrze. Luke, wiem, że dopiero co się tutaj przeniosłeś ale musisz to wszystko nadrobić. W takiej sytuacji przydałyby się wam korepetycję. 

— Poprawimy się proszę pani. — powiedzieli prawie równocześnie. 

Nauczycielka spojrzała w dziennik po czym spojrzała na mnie. 

— Skyler, mogłabyś proszę przez jakiś czas udzielać korepetycji chociaż jednemu z nich? 

— Nie. — odpowiedziałam bez namysłu. 

Luke spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. 

W mojej głowie pojawiły się słowa Max'a.

"Chodź stary, nie mam zamiaru się czymś zarazić."

Cholera, będę tego żałować. 

— Przykro mi, ale nie chcę się zarazić głupotą. Myślę, że rozumiesz, prawda Max? — uśmiechnęłam się sztucznie. 

Blondyn zaśmiał się cicho a twarz rudego chłopaka zrobiła się cała czerwona ze złości. Po klasie również rozniosły się ciche śmiechy i zaskoczone spojrzenia w moją stronę. 

— W takim razie chłopcy, musicie poradzić sobie sami. — oboje wrócili na swoje miejsca a pani zaczęła prowadzić lekcję. 

Reszta lekcji minęła dość szybko. Zrobiło się trochę cieplej niż było rano dlatego postanowiłam zrobić sobie krótki spacer. Jednak mój spokój przerwał Luke który widocznie również postanowił pozwiedzać okolicę. 

— Skyler? — zaczął niepewnie — Ja... ten, przepraszam za Max'a. — w odpowiedzi wzruszyłam ramionami. — To przez tą sytuację nie chcesz nas uczyć? — przez chwilę biłam się z myślami. 
— Pomogę ci. 

— Co? Serio? To dlaczego odmówiłaś w klasie? 

Serio jesteś taki głupi czy tylko udajesz?

— Żeby oszczędzić sobie problemów, wiesz co by mi zrobiły te wszystkie laski które ślinią się na twój widok? Widzę, że ty serio tego nie łapiesz. Za samą rozmowę z tobą skończyłam bez ubrań.  — powiedziałam wściekła — Ja nie mam życia w tej szkole. Wystarczy mi problemów więc nie dokładaj mi ich więcej. Teraz i tak muszę się przygotować na karę za to co powiedziałam w klasie. 

Zrezygnowana przyśpieszyłam kroku. Jednak nawet jakbym zaczęła biec, chłopak i tak dorównałby mi tempa. 

— Przepraszam Skyler. Nie chcę być dla ciebie problemem. 

Resztę drogi przebyliśmy nie odzywając się do siebie. Kiedy w końcu znaleźliśmy się pod moim domem zatrzymałam się i odwróciłam do chłopaka. 

— Jutro po szkole u ciebie. 
— Dziękuję Sky. — chłopak uśmiechnął się szeroko. 

Mimo wszystko uśmiech miał ładny. 

***

Aww, dziękuję za drugi tysiąc !! 

xoxo




Don't touch me, pleaseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz