10

22.3K 1.1K 719
                                    

Po skończonych zajęciach szybko wróciłam do domu. Na moje nieszczęście drzwi zastałam otwarte co znaczyło, że ktoś jest w domu. Powoli weszłam do środka, rozejrzałam się i zdjęłam buty. Dopiero w kuchni zauważyłam mamę która prawdopodobnie sprzątała po obiedzie.

— Hej.— powiedziałam krótko i ruszyłam do swojego pokoju w celu przepakowania plecaka.

Zabrałam potrzebne notatki i wróciłam na dół.

— Gdzie idziesz?

— Muszę iść do jednej dziewczyny z klasy nauczyć jej fizyki. — kobieta przez chwilę się przyglądała mojej twarzy próbując wyczytać z niej czy przypadkiem nie kłamie.

— Dobrze. Wróć przed kolacją. — w odpowiedzi jedynie przytaknęłam i wyszłam z domu. Podróż nie była długa ponieważ chłopak mieszkał dom obok. Podeszłam do dużych białych drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. W oczekiwaniu rozejrzałam się. Dom był zadbany. Poprzedni właściciel trochę go zaniedbał ale teraz powoli odzyskiwał swój urok. Widać było, że ktoś już spędził dużo czasu przy roślinach wkoło domu.

Usłyszałam kroki więc wróciłam wzrokiem na wejście do domu. Otworzyła mi mała blondynka.

— Cześć!

— Hej. — uśmiechnęłam się delikatnie. — Jest może Luke? — dziewczyna kiwnęła głowa i zaprosiła mnie do środka.

Niepewnie ruszyłam za blondynką. Widać było, że nie zdążyli się do końca urządzić ponieważ gdzieniegdzie stały wielkie kartonowe pudła.

Weszliśmy do ogromnego salonu na środku którego znajdowała się biała sofa, dwa duże fotele, stolik do kawy i telewizor. Kilka zdjęć rodzinnych było porozwieszanych na ścianach jednak nie miałam okazji im się przyjrzeć. Do pomieszczenia weszła wysoka kobieta. Spoglądała to na mnie to na prawdopodobnie swoją córkę.

— Dlaczego wpuszczasz do domu nieznajome osoby?! Mówiłam ci, że masz nie otwierać drzwi.

— Ale mamo! Ja ją znam! To jest Skyler. — obie spojrzałyśmy na nią zaskoczone. — Skyler podoba się Lukoooowi. Co chwilę o niej gada. I do tego... — nie dane było jej dokończyć ponieważ do pomieszczenia wbiegł chłopak, podniósł dziewczynkę jedną ręką a drugą zakrył jej usta.

— A ty może idź się pobawić co? — powiedział ostro odstawiając ją na ziemie jednak blondynka się tym nie przejęła i odpowiedziała mu szerokim uśmiechem.

Chłopak odwrócił się szybko w naszą stronę.

— A więc, tak. Mamo, to jest Skyler. Będzie mi pomagać w nauce.

— Oh jak dobrze! W końcu ktoś się nad tobą zlitował. — kobieta podała mi rękę— Mów mi Lizabeth. - delikatnie uścisnęłam jej rękę.

— Tooo my może już chodźmy. — chłopak pokierował mnie do swojego pokoju które znajdowało się na piętrze.

W pomieszczeniu panował półmrok spowodowany spuszczonymi roletami. Było w nim czysto, wyglądało jakby dopiero co skończył sprzątać. Przy oknie stało biurko, na środku pomieszczenia był niski stolik a w rogu obok drzwi duże łóżko. Na drugim końcu pokoju znajdowały się trzy kartony co znaczyło, że on również się jeszcze nie rozpakował. Nie sądziłam że to może zajmować tak dużo czasu.

— Witaj w moich skromnych progach.— ukłonił się teatralnie, w odpowiedzi złapałam za moją niewidzialną suknie i również się skłoniłam.

Chłopak uśmiechnął się wesoło i ręką poprawił włosy.

— Wolisz na podłodze przy stoliku czy na łóżku?

Na łóżku od razu był zasnęła dlatego wybór padł na stolik. Wyciągnęłam z plecaka dwa zeszyty i zaczęliśmy naszą lekcje.

— Od razu mówię, że jeszcze nigdy nikogo nie uczyłam więc mogę się okazać kiepskim nauczycielem.

— Jak będę umiał na dwóje to będzie super.

Czas leciał bardzo szybko a materiału do przerobienia było dużo. Dopiero kiedy przestałam dobrze widzieć co piszę w zeszycie, zorientowałam się, która jest godzina.

Podeszłam do okna by odsłonić rolety i wpuścić trochę zachodzącego słońca. Pociągnęłam za sznurek a moim oczom ukazał się mój dom. Jego okno było wprost naprzeciwko mojego.

Przez chwilę przyglądałam się mojemu własnemu pokojowi i zastanawiałam się czy chłopak mogł widzieć cokolwiek czego nie powinien.

— Halooo! Ziemia do Skyler. — szybko odwróciłam się w stronę chłopaka który machał rękoma w moją stronę.

— Przepraszam.

— Wszystko okej? — Luke spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem.

— Jasne. — uśmiechnęłam się — Na dzisiaj chyba starczy tej nauki co?

— Liczyłem, że to powiesz. — zaśmiałam się. — Jutro też mogę liczyć, że przyjdziesz?

— Um, jutro po szkole musimy wyprowadzić psa.

— Musimy?

— No jak już cię tak błagałam i się zgodziłeś to nie masz wyjścia. — chłopak wydawał się jednocześnie zaskoczony i zadowolony. Jego oczy nabrały koloru.

— W takim razie pojutrze? — w odpowiedzi kiwnęłam potwierdzający głową.

Czułam, że ta nauka nie skończy się za szybko. Im szybciej będziemy szli z materiałem tym szybciej skończymy te dodatkowe lekcje. Chociaż wolałam siedzieć u Luka niż w swoim domu.

— Ze wszystkiego jesteś taka dobra? — szkoda, że rodzice tego nie słyszą.

— Powiedzmy, że nie mam trudności z nauką. - wzruszyłam ramionami. 

— Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę. 


Odpowiedziałam mu wymuszonym uśmiechem. 

Oj gdybyś wiedział. 

W pokoju nastała niezręczna cisza. Przerwałam ją wstając ze swojego miejsca i pakując plecak. 

— Muszę już wracać. W końcu taka długa droga przede mną. — Luke zaśmiał się i przytaknął. 

Wychodząc pożegnałam się z wszystkimi obecnymi. Blondyn odprowadził mnie do samych drzwi. 

— Mogę ci się jakoś odwdzięczyć? 

— Hmmm... Coś wymyśle! — krzyknęłam na odchodne, pomachałam chłopakowi na pożegnanie i wróciłam do domu. 

Uratuj mnie. 

*** 

Don't touch me, pleaseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz