37

15K 843 249
                                    

Po zjedzonym z trudem sniadaniu, posprzątałam ze stołu i czym prędzej udałam się do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i stanęłam przed lustrem. 

Nie muszę tego robić, ale zjadłam za dużo. 

Boli mnie brzuch. 

Jak zwrócę, to przestanie. 

Po prostu to zrób i będzie lepiej. 

No już. 

Dawaj. 

Zamknęłam na chwilę oczy zbierając w sobie siłe. 

Chwyciłam za telefon by włączyć jakąkolwiek muzykę, żeby mieć pewność, że nikt nie usłyszy. 

Zaśmiałam się pod nosem. Przecież i tak nikt by się nie zainteresował. 

Odłożyłam telefon na pralce stojącej obok sedesu. Związałam włosy, urwałam kawałek papieru do wytarcia ust. Wzięłam głęboki wdech i wepchnęłam dwa palce do gardła. Za pierwszą próbą wywołałam jedynie trudny to pohamowania kaszel. Za drugim razem przytrzymałam palce chwile dłużej. Trzeciej próby nie musiałam podejmować. Druga zakończyła się sukcesem. 

Brawo. 

Teraz czujesz się lepiej. 

Teraz wyglądasz lepiej. 

Tak trzymać. 

Jeśli teraz nic nie zjesz, będziesz wyglądać jeszcze lepiej. 

Słyszałam te słowa w swojej głowie. Zadowolona z siebie myłam zęby patrząc na siebie w lustrze. W międzyczasie wyłączyłam muzykę z telefonu. Zanim zdążyłam znów go odłożyć, dostałam wiadomość od przyjaciółki. 

fuckoff: bede za 15 minut 

Ten czas wystarczył idealnie, żeby wyjąć schowany wcześniej prezent i przynieść do pokoju coś do picia. Usiadłam przy biurku szkicując różne kształty w otwartym na losowej stronie zeszycie, żeby przyśpieszyć te długie 10 minut. 

Mój wyczulony na kroki słuch pozwolił mi usłyszeć Charlie już od pierwszego stopnia. Biorąc pod uwagę, że praktycznie biegła, ciężko byłoby nie usłyszeć. Uśmiechnęłam się pod nosem i obróciłam się na krześle. 

Drzwi otworzyły się z hukiem, a dziewczyna wpadła do pokoju z wielkim uśmiechem na ustach i kopertą w dłoni. 

—STARAAAAAAA! — krzyknęła wyrzucając ręce w powietrze i rzucając się na moją szyje. 

—Mój boże brałaś coś? — zaczęłam się smiać oddając uścisk. 

—Tyle dobrych wieści, o paaanie. Ale najpierw, dawaj mój prezent. — rzuciła się na łóżko i zaczęła trzeć dłonie. 

Wyglądała jak mała dziewczynka, podekscytowana na wieść, że może już otworzyć prezenty o których myślała pewnie od miesiąca. Podałam jej stojące na biurku pudło, a ona bez zastanowienia zaczęła rozrywać papier. Rozrywała kawałek po kawałku rzucając je wkoło siebie. Wyciągneła dwa lampiony jako pierwsze. 

—Są piękne. Będą pasować do pokoju. — uśmiechnęła się i odstawiła oba na biurko. 

Jako kolejne wyciągnęła świeczki. Podniosła na mnie wzrok i zamrugała szybko kilka razy. 

—Tak, możemy zapalić. — wyciągnęłam rękę do której od razu podała dwie świeczki. 

Zajęłam się zapalaniem świeczek i umieszczaniem ich do lampionach, a dziewczyna wyciągnęła książkę. Od razu rozpoznała co to za książka. 

Don't touch me, pleaseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz