thirty six

2.8K 259 52
                                    

aktualna waga: 62.6 kg 

- Ten doktor to naprawdę miły i wyedukowany facet a nie jakiś picuś glancuś, który tylko bierze pieniądze a nawet porządnie człowiekowi nie wyjaśni co i jak.. - spojrzałem zdziwiony na moją mamę, nie wiedząc skąd nagle w niej tyle sympatii do mojego lekarza prowadzącego. Zapiąłem pas i wyjąłem z kieszeni telefon, kiwając głową na słowa mojej mamy, chociaż niekoniecznie się z nimi zgadzałem, ale nie chcę się z nią spierać, przynajmniej nie dzisiaj. 



fragilesuga: i jak było u doktora?

chimb0nes: muszę jeszcze przytyć

fragilesuga: tyle to i ja wiem 

chimb0nes: ...dobre sobie 

fragilesuga: gdzie chcesz się spotkać? albo gdzie mama Cię zostawi?

chimb0nes: gdzieś blisko mostu Seongsan idzie na spotkanie, więc pewnie w tej okolicy 

fragilesuga: k to ja już się zbieram 

chimb0nes: pewnie jeszcze trochę będziemy jechać, nie musisz się spieszyć 

fragilesuga: wolę być na miejscu wcześniej i poczekać niż się spóźnić, powinieneś o tym wiedzieć??

chimb0nes: wiem o tym, ale patrząc na to jaką mamy godzinę i gdzie jesteśmy to korki są tak na 99.9% pewne 

fragilesuga: i co z tego, i tak już wychodzę

chimb0nes: jesteś niemożliwy 

fragilesuga: jeszcze nie jeden raz tak powiesz;))

fragilesuga: ps. powiedz mamie żeby wysadziła Cię jak najbliżej Mangwon, jest tu fajna kawiarnia



Uśmiechnąłem się szeroko po czym schowałem telefon do kieszeni i poprosiłem mamę, by podrzuciła mnie w podane przez Yoongiego miejsce a następnie sięgnąłem po mały bukiecik, który leżał na desce rozdzielczej. Nie byłem pewny, czy to dobry pomysł dawać mu margerytki przewiązane czerwoną wstążką i posypane odrobinę zbyt dużą ilością brokatu o który poprosiłem niezwykle miłego florystę. Te kwiaty w końcu są podobne do stokrotek a ja doskonale pamiętam, że chciał je dostać, również mnie nazywa swoją stokrotką, więc mają one podwójne znaczenie. Najwyżej uzna mnie za wariata. Tak jak się spodziewałem, przed nami stał szereg samochodów, które mozolnie się poruszały, ale na szczęście korek nie był długi. Przynajmniej posłuchaliśmy z mamą muzyki. 



chimb0nes: jestem już na miejscu 

fragilesuga: wchodź do środka, siedzę przy stoliku przy ścianie 



Zestresowany otworzyłem drzwi do kawiarni przywitałem się cicho z baristą, który posyłał mi uroczy uśmiech. Otulił mnie zapach parzonej kawy a łagodna muzyka lecąca z głośników dodawała niezwykle przyjemnej atmosfery. Poszedłem w stronę, gdzie siedział Yoongi, ubrany w beżowo-czarny sweter, bawiący się obudową telefonu. 

- Wydaje mi się, że to pana szukam - stanąłem przed nim, wyciągając dłoń z bukietem i ściskając mocno łodygi kwiatów. Spojrzał się na mnie i od razu podniósł z krzesełka. Wziął kwiaty, widocznie poruszony i położył je na stoliku, by móc zamknąć mnie w ciasnym uścisku. Wtuliłem się w niego, zaciągając zapachem wody kolońskiej, której używa a którą ja tak bardzo lubię.

- Zamówiłem Ci dość słodką kawę i bezę, nie złość się tylko, muszę o Ciebie dbać - odezwał się, gdy tylko zająłem miejsce na przeciwko niego i zdjąłem kurtkę, wieszając ją na oparciu krzesła. 

- Roztyjesz mnie i zostawisz, to Twój tajemny plan? - westchnąłem teatralnie, starając się patrzeć mu w oczy. Piękne, ciemne i z cudownymi iskierkami. 

- Możesz być pewien, że nigdy Cię nie zostawię. Jesteś moją stokrotką, którą muszę podlewać i nawozić. Przecież jak Cię zerwę to po krótkim czasie zwiędniesz - wzruszył ramionami i podsunął mi kubek z dużą ilością bitej śmietany oraz talerzyk z ciastem a ja po prostu patrzyłem się na niego jak zaczarowany, słysząc jego słowa w głowie.

Wspólny czas mijał nam wyjątkowo miło. Było to nasze kolejne spotkanie, ale drugie normalne, bez żadnego upijania się ani szpitalnych wypadków. Rozmawialiśmy o wszystkim, przez ten czas naprawdę dobrze się poznaliśmy. Zaufaliśmy sobie i złożyliśmy obietnice o której nie mówiliśmy głośno, że będziemy zawsze dla siebie. To niezwykłe, że poznaliśmy się przypadkiem, przez cholerną chorobę a jesteśmy w tym miejscu. Będę cały czas powtarzał, że to cud, że znalazłem na swojej drodze tak wyjątkową osobę. 

- Hej, przybliż się, uwaliłeś się - zaśmiał się, pochylając nad stołem w moją stronę, więc zrobiłem to samo, uprzednio odstawiając pusty talerzyk na bok i marszcząc brwi. Położył dłoń na moim policzku, patrząc się na moje usta a ja miałem wrażenie, że zaraz zemdleję, przysięgam. Sądziłem, że wytrze je serwetką, ale po chwili poczułem jego spierzchnięte wargi na moich i nie mogłem zrobić nic innego, niż przymknąć powieki i położyć swoją dłoń na tej należącej do niego i oddać pocałunek.




(a/n annyeong wam, jak mijają wakacje? mam do was bardzo ważne pytanie, otóż wolicie luźne ff w postaci chatów/postów ig, luźne z jakąś wesołą historyjką czy coś poważniejszego?) 

my friend ana  [ yoonmin ] REWRITEDonde viven las historias. Descúbrelo ahora