59

3.8K 242 92
                                    

-Znowu nie pomyliłaś się w żadnym miejscu. Możesz już przestać ćwiczyć tę piosenkę - mówi Camz, po tym jak po raz kolejny kończę bez żadnej pomyłki - wiedziałam, że łatwo się nauczysz. Moja zdolna księżniczka - całuje mnie w policzek, a następnie odchyla się do tyłu, by położyć głowę na oparciu kanapy.

Przeniosłyśmy się do salonu, gdyż brunetka stwierdziła, że niepotrzebnie będziemy nieść picie do jej sypialni, skoro możemy po prostu wziąć gitarę do salonu. Nie zrezygnowała jednak z siedzenia za mną i obejmowania mnie, dlatego po odchyleniu będę leżeć tyłem na jej klatce piersiowej.

Dotychczas odrzucałam od siebie jakiekolwiek myśli o tym, że mogę coś czuć do brązowookiej. Tłumaczyłam to sobie tym, że jestem jej fanką, więc to nic dziwnego, ani nadzwyczajnego, że tak się przy niej czuję. Ale to koniec. Nie będę się już bronić przed samą sobą i przed tym co czuję. Wiem na pewno, że gdy mnie przytula i daje buziaki w policzek, przechodzą mnie ciarki, gdy nazywa mnie swoją księżniczką, nie potrafię pohamować uśmiechu, a kiedy mnie pocałowała... Czas się dla mnie zatrzymał. Moje serce zabiło tak mocno, że o mało co nie wyskoczyło mi z piersi. Chciałam żeby ten moment nigdy się nie kończył i jestem pewna, że nie miało to nic wspólnego z tym, że jest moją idolką. Wtedy nie myślałam o Camili Cabello, ale o mojej Camz, która się o mnie troszczy, poprawia mi humor i jest zawsze, gdy jej potrzebuję.

-Dzięki Camz. Kiedy nauczysz mnie następnej piosenki? - odkładam gitarę i obracam się przodem do mojej "instruktorki", by być z nią twarzą w twarz.

Camila podnosi się i znów siada prosto z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy. Obejmuje mnie w talii i przyciąga do siebie tak, że czubkiem nosa dotyka mojego.

-A kiedy będę mogła cię znów pocałować? - patrzę z przymrużonymi oczami prosto w czekoladowe tęczówki tej szantażystki - no nie patrz tak. Coś za coś kotku - puszcza mi oczko. Chcę mi się śmiać, sama nie wiem z jakiego powodu.

Nie wiem, czy to przez jej słodkie malinowe perfumy, które trochę mnie odurzają, czy przez fakt, że naprawdę chcę ją pocałować, ale bardzo powoli przybliżam swoje usta do jej. Nasze wargi już prawie się stykają, gdy nagle drzwi wejściowe otwierają się z hukiem.

Odskakuję od Camili, gdy do środka wchodzi jakaś wysoka kobieta w średnim wieku. Ma na sobie mega sztywniacki garnitur. Jej włosy, ciemne i długie, związane są w wysokiego kucyka, a oczy zimne, nieprzyjemne. Wygląda na lekko zdenerwowaną. Ja za to jestem niezwykle przestraszona.

-Cabello, co ty odwalasz? - pyta, a jej głos jest jeszcze bardziej oziębły niż spojrzenie. To tak jakby wychowywała się na Antarktydzie. Albo przynajmniej jadła sople podczas podróży do domu Camili.

-Um... ja...

-Camila, co tu się dzieje? Kim jest ta kobieta i czemu tak po prostu wbiła do twojego domu? - szok w moim głosie jest łatwo wyczuwalny.

-Mogę zapytać o to samo. Camila kim jest ta dziewczynka? - czy ten wredny babsztyl właśnie nazwał mnie 'dziewczynką'?

-Shannon, to jest Lauren, moja... - nie dane było jej skończyć, gdyż kobieta jej przerwała.

-Koleżanka. Jest twoją koleżanką i tak zostanie.

-Shannon po co tu przylazłaś? - brunetka ignoruje jej wcześniejszą wypowiedź, co nie ukrywam, trochę mnie zabolało - i jak weszłaś do mojego domu?

-Nie odbierasz telefonu, więc do ciebie przyjechałam, a drzwi były otwarte, więc weszłam. Jestem twoją menagerką, ode mnie masz odbierać.

-Mówiłam ci, że dzisiaj robię sobie dzień wolny od waszych uciążliwych nakazów i wiadomości. Przerwałaś mi randkę, możesz po prostu opuścić mój dom? - widać po brązowookiej, że jest już trochę poirytowana.

But my heart knowsWhere stories live. Discover now