104

2.6K 179 21
                                    

Gdy tylko mój telefon zaczyna brzęczeć pod moją poduszką ostrożnie sięgam po niego ręką tak, by nie obudzić Camili. Dziewczyna ma strasznie lekki sen i niewiele trzeba, by się obudziła, a to ostatnie czego chcę dzisiejszego dnia. Wyłączam go i jeszcze ostrożniej niż wcześniej wyplątuję się z objęć ukochanej.

Dzisiaj trzeci marca co oznacza nic innego jak to, że brązowooka kończy dwadzieścia lat. Nie chciała wielkiego przyjęcia z jej wszystkimi znajomymi z show-biznesu, więc wieczorem wpadają do nas jedynie DJ, Mani, Ally i Selena. Dziewczyny jeszcze nie wiedzą, że zmierzają do tego, by poznać Selenę Gomez. Szczerze mówiąc już nie mogę się doczekać aż zobaczę ich miny. Po południu wpadną do nas rodzice Camz z Sofią ale do tego momentu mamy czas tylko dla siebie. Zamierzam przygotować jej urocze urodzinowe śniadanie ale zanim to zrobię muszę jakoś opuścić sypialnię bez wydawania zbędnych odgłosów, które mogłyby zachwiać sen mojej dziewczyny.

Wybieram z szafy jakieś ubrania i jak najszybciej udaję się pod prysznic. Po wyjściu z kabiny myję jeszcze zęby i zakładam na siebie ubrania. Póki co postanawiam nie przejmować się makijażem, więc w wilgotnych włosach opuszczam łazienkę. Związuję je w niechlujnego koka idąc w tym samym czasie do kuchni.

Wyciągam chleb, masło i ulubione dodatki Camili, by zrobić jej urodzinowe kanapki. Kiedy wszystko jest już gotowe wyciągam foremkę w kształcie serca i wycinam nią środki kanapek. Wiem, że to tandetne i oklepane, ale znam Camilę i wiem, że się przez to uśmiechnie, a jeśli moja Camzi ma się uśmiechać to mogę być tandetna i oklepana. Zapalam małą świeczkę uprzednio wbijając ją w jedną z kanapek.

Bardzo powoli udaję się z powrotem do sypialni uważając, by niczego nie upuścić. Ostatnie czego chcę to musieć sprzątać to wszystko i martwić Camz w jej urodziny już od samego rana. Dobrze wiem, że gdyby usłyszała hałas przybiegłaby tutaj w mgnieniu oka i sprawdziłaby czy nie zrobiłam sobie żadnej krzywdy. Dziewczyna ma bardzo lekki sen.

Możliwe, że jej podświadomość pozostaje czujna przeze mnie, z przyzwyczajenia do moich codziennych koszmarów. Niewiele się co do nich zmieniło odkąd brązowooka odkryła co mi się śni. Wciąż pojawiają się każdej nocy, ale z drugiej strony coraz rzadziej są to te najbardziej traumatyczne wizje. Staram się pocieszać czym tylko mogę i zauważać albo nawet stwarzać najbardziej absurdalne, malutkie punkty zaczepienia pomagające mi myśleć, że nie jest wcale najgorzej. Na przykład fakt, że nigdy nie mam dwóch koszmarów jednej nocy trochę mnie podbudowuje na duchu. Albo moja dziewczyna uspokajająca mnie każdej nocy. Po tych wszystkich okropnych wizjach sennych, gdy ukochana układa moją głowę na swojej piersi, bym mogła słuchać jej bicia serca, zdaję sobie sprawę jak wielką szczęściarą jestem w tym całym nieszczęściu, że mam w swoim życiu kogoś takiego. To wszystko bardzo pomaga mi nie popaść w paranoję.

Popycham drzwi do sypialni, które zostawiłam uchylone, by nie robić hałasu klamką i wchodzę do środka. Odkładam tacę ze śniadaniem na szafce nocnej Camili, a następnie poprawiam świeczkę, która lekko się przekrzywiła. Pochylam się nad moją śpiącą dziewczyną i przez moment podziwiam jej ujmujące piękno, aczkolwiek po chwili przybliżam się do jej twarzy jeszcze bardziej i całuję delikatnie jej policzek.

-Kochanie - szepczę do jej ucha, ponieważ nie chcę jej gwałtownie budzić. Składam masę drobnych pocałunków na jej twarzy, bo brązowooka sama mnie tak budzi, więc wiem jakie to jest przyjemne. Na twarzy mojej ukochanej pojawia się błogi uśmiech - pora wstać - dziewczyna krzywi się na te słowa, bierze moją poduszkę i przykrywa nią swoją głowę. Mimowolnie chichoczę na jej dziecinne zachowanie i ściągam jej poduszkę z głowy odgarnując od razu włosy, które przy okazji wciągnęła sobie na twarz - Camz, dzisiaj są twoje urodziny, nie możesz przespać własnych urodzin.

But my heart knowsWhere stories live. Discover now