68

4.1K 227 33
                                    

-Jesteśmy! - krzyczę, by moi rodzice wiedzieli o obecności mojej i Lauren.

-Salon! - słyszę głos mojego taty, więc planuję od razu udać się do miejsca, o którym mówi, ale ręka mojej dziewczyny skutecznie mnie powstrzymuje. Spoglądam na nią i widzę, że jest strasznie zdenerwowana, co wydaje mi się kompletną głupotą. W końcu jest cudowna. Nie ma szans żeby nie spodobała się moim rodzicom.

-Camz, dobrze wyglądam? - pyta niepewnie.

Poprawia swoją sukienkę w kolorze jasnego dżinsu, która leży na niej wprost idealnie. Włosy jak zwykle opadają falami na jej ramiona i gdyby tylko się uśmiechnęła, wszystko byłoby perfekcyjne.

Ja założyłam tylko zwykłe dżinsy i czarny t-shirt. To tylko moi rodzice, widuję się z nimi prawie codziennie, nie mam zamiaru się stroić. Lauren stwierdziła, że powinna się ubrać stosownie i już wyciągnęła elegancką, czarną sukienkę, w której swoją drogą chcę ją zobaczyć przy innej okazji. Poszłyśmy jednak na kompromis, więc założyła coś mniej... oficjalnego.

Przysuwam ją do siebie i przytulam. Całuję w czoło, by dodać dziewczynie otuchy. Jest niesamowita i nie powinna w to wątpić, a widocznie to robi skoro jest tak zestresowana. Zielonooka układa głowę na moim mostku, a ja pocieram jej ramiona w uspokajającym geście.

-Wyglądasz słodko i przepięknie i naprawdę nie masz się czym przejmować. Pokochają cię. Nie są tacy straszni.

-Wiem, że są kochani. Widziałam wszystkie twoje posty i nagrania ze wszystkich mediów społecznościowych. Czy ty wciąż o tym zapominasz? Po prostu boję się, że powiem, albo zrobię coś głupiego i pomyślą sobie, że jestem dziwna. Nie chcę zrobić złego pierwszego wrażenia. To twoi rodzice Camz, jeśli mamy być razem, chcę żeby mnie lubili. Jesteś dla mnie bardzo ważna, nie chcę mieć złych kontaktów z twoją rodziną. Kocham cię.

Trzyma głowę na moim mostku, więc na pewno czuje jak mocno bije moje serce. Łomocze jak oszalałe. Wciąż nie mogę się nacieszyć faktem, że to od niej usłyszałam. To było moje największe marzenie odkąd pierwszy raz miałam ją w swoich ramionach, a teraz mogę ją do siebie tulić, kiedy tylko chcę i całować kiedy tylko chcę i mówić jak bardzo jestem w niej zakochana bez strachu, że nie odwzajemnia moich uczuć i jestem jedyną, która naprawdę chce tego związku.

-Też cię kocham księżniczko - całuję ją w czubek głowy - a teraz chodź do salonu - posyłam jej łagodny uśmiech, po czym prowadzę za rękę do wspomnianego pomieszczenia.

Wchodzimy w głąb, a pierwsze co rzuca mi się w oczy to mój tata i Sofi siedzący przy małym stoliku do kawy nad jej książkami. Aż robi mi się ciepło na sercu, gdy przypomnę sobie jak to mnie pomagał z zadaniami domowymi. Naprawdę nie wiem jak on to wszystko pamiętał, ale z jakim przedmiotem nie miałambym problemu, on zawsze potrafił mi wszystko wytłumaczyć.

Nie zauważyli nas, więc wykorzystuję tę chwilę, by sprawdzić jak ma się Lauren. Chyba nie jest tak źle jak wcześniej. Dziewczyna uśmiecha się patrząc na Sofi i mojego tatę. Mam tylko nadzieję, że nie rozpamiętuje żadnych sytuacji z własnego dzieciństwa. Nie chciałabym żeby zepsuł się jej teraz humor. Oczywiście, że jej pierwsze spotkanie z moimi rodzicami jest dla mnie ważne, ale nie tak ważne jak jej szczęście, dlatego jeśli zobaczę, że jest przygnębiona, po prostu ją stąd zabiorę.

Chwilę rozmyślania przerywa mi tupot nóżek. Spoglądam przed siebie i widzę Sofi biegnącą w naszą stronę.

-Cami! Lolo! - wykrzykuje radośnie z wielkim bananem na twarzy. Dziewczynka jedną rączką opłata moją prawą nogę, a drugą lewą nogę Lauren i w ten dziwny sposób przytula nas obie na raz.

But my heart knowsWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu