79

3.1K 194 49
                                    

-Wiesz, już się nie mogę doczekać - mówię podekscytowana, prowadząc moją dziewczynę za rękę w kierunku domu rodziny Hansen. Nasze palce są splecione, a moje sporzenie utkwione w tej zielonookiej ślicznotce.

Próbowałam ją jeszcze przekonać, by opowiedziała mi o jej koszmarach, ale dosadnie odmówiła. Powiedziała, że nie chc o nich mówić, myśleć i jeśli to możliwe, chciałaby zapomnieć. Rozumiem to i dlatego nie naciskam na nią. Po cichu liczę na to, że dzisiejszej nocy historia się nie powtórzy, a dwie wcześniejsze, to rzeczywiście był tylko przypadek.

-Niby czemu? - marszczy brwi.

-Bo... - układam dłonie na biodrach mojej dziewczyny, sprawiając tym samym, że się zatrzymuje. Składam drobny pocałunek na jej karku, szyi, policzku, aż wreszcie dochodzę do jej ucha i przygryzam jego płatek - będę miała okazję oglądać jak prężysz swoje seksowne ciało do zdjęć - szeptam najbardziej uwodzicielskim głosem na jaki mnie stać.

Chytry uśmiech wskakuje na moją twarz, gdy widzę jak dreszcze zaczynają skakać po skórze mojej ukochanej. Zerkam na nią z ukosa i dostrzegam przymknięte powieki. Jej policzki zdążyły już pokryć rumieńce, aczkolwiek nie wygląda jakby chciała cokolwiek z tym robić. Pasemko włosów opada na jej idealną twarz. Jej włosy pomimo tego, że są roztrzepane przez wiatr, wyglądają cudownie. Jest taka piękna, a nawet się nie stara. Nasza córka też kiedyś taka będzie.

-Um, chyba musimy już iść - otrząsa się z chwilowego zawieszenia.

Chwyta jedną z moich dłoni i ponownie splata nasze palce ze sobą, a następnie pociąga, by nakłonić do ponownego ruszenia. To słodkie. Uwielbiam, kiedy chce być bliżej mnie, nawet w tak prosty sposób. Daje mi to upragnione przekonanie co do naszego komfortu i naturalności względem siebie. Ja odnalazłam w niej swój komfort i zrobię wszystko, by ona czuła się w ten sam sposób przy mnie.

-Co tylko chcesz księżniczko - uśmiecham się sama do siebie. Skupiam swoją uwagę na utrzymaniu tempa Lo, gdy nagle czuję niesamowicie miękkie usta na swoim policzku. Zerkam na szatynkę, która jedynie posyła mi jeden z najsłodszych uśmiechów świata - za co to było? - pytam, a Lolo jedynie wzrusza ramionami.

-Po prostu chciałam to zrobić. Czy zawsze muszę mieć powód? - wydyma dolną wargę w ujmujący sposób, aż mam ochotę ją przygryźć.

-Nie. Oczywiście, że nie.

Zatrzymujemy się pod domem Dinah. Normalnie byśmy zapukały, ale tak się składa, że DJ jest sama w domu, więc po prostu oszczędzimy sobie tego. Otwieram drzwi i ruchem ręki pokazuję mojej księżniczce, by weszła przodem, za co dostaję kolejnego buziaka w policzek.

Od dzisiaj nie otwiera sama drzwi.

-Jesteś kochana - uśmiecha się do mnie wdzięcznie.

-Bardziej zakochana kwiatuszku, ale nazywaj to sobie jak chcesz - biorę jej lewą dłoń w swoją prawą, a następnie całuję jej wewnętrzną stronę.

Kierujemy się w stronę studia Dinah. Już na schodach dobiegają do nas jakieś radosne rozmowy. Dziwi mnie trochę fakt, że nie rozpoznaję dwóch głosów, ale nie zamierzam się tym przejmować. Po reakcji Lauren mogę jednak wydedukować, że nie są to jakieś nieprzyjemne osoby, których zachowania powinnam się obawiać.

Szatynka puszcza moją dłoń i wręcz rzuca się biegiem przed siebie. Obserwuję jej ruchy bardzo uważnie, by w razie podknięcia się na schodach, złapać ją przed upadkiem. Muszę przyznać, że jestem coraz bardziej ciekawa tajemniczych gości.

-Heeeej! - radosny krzyk mojej ukochanej sprawia, że szczerzę się sama do siebie jak głupia. Rozmowy cichną, a zastępuje je dźwięk kroków.

But my heart knowsWhere stories live. Discover now