81

3K 200 34
                                    

Nie uchylam powiek wiedząc, że poranne promienie Słońca będą nieprzyjemnie razić moje oczy. Zapewne jeszcze bym spała gdyby nie ciężar, który z nikąd pojawił się na moim ciele. Normalnie moją reakcją byłoby zepchnięcie go z siebie, ale jest tak delikatny i przyjemnie ciepły, że nie chcę tracić z nim kontaktu. Mija całkiem długa chwila nim uświadamiam sobie, że nie ma opcji, by było to coś innego niż moja urocza dziewczyna.

Obejmuję ją prawym ramieniem, a lewą dłonią na ślepo wyszukuję jej policzek, by ostatecznie robić na nim małe kółeczka kciukiem. Zielonooka wzdycha błogo przez co mimowolnie się uśmiecham. Jej różany zapach zniewala mój umysł i ogranicza moje myśli do wyobrażeń jej cudownego oblicza.

Tej nocy również śnił jej się jakiś okrutny koszmar i znów nie chciała mi o nim opowiedzieć. Nie wiem już co mam robić. Czuję się beznadziejnie bezsilna. To jedno z najgorszych uczuć jakie kiedykolwiek doświadczyłam. Obudzenie się przez przerażone krzyki osoby, która posiadła twoje serce, to wydarzenie zapisujące się w pamięci i wprawiające w nieludzki niepokój w momentach, kiedy zachowanie zimnej krwi jest najbardziej potrzebne.

Nie rozumiem tylko jak to możliwe, że później Lauren budzi się jak gdyby nigdy nic. Tuli się do mnie z wielkim bananem na twarzy, a ja mogę się tylko zastanawiać jak takie potworne rzeczy mogą się przytrafiać tak kochanej osobie. To najsilniejsza dziewczyna jaką w życiu poznałam. Ale chcę jej pomóc. Chcę, by nie musiała być tak silna, by świat tego od niej nie wymagał.

Otwieram wreszcie oczy, a widok, który zastaję sprawia, że niemal dostaję cukrzycy. Przed oczami mam Lolo z głową ułożoną na moim obojczyku i piąstką zaciśniętą na mojej koszulce w miejscu mostka. Czuję, że troszeczkę mnie zaśliniła, ale jeśli mam być szczera uważam, że to urocze. Czy to już choroba?

Całuję ją we włosy, a następnie sięgam po telefon. Staram się nie wykonywać gwałtownych ruchów, by nie zbudzić mojej księżniczki. Dzisiaj sobota, więc nie idzie do szkoły, a po tylu nieprzespanych nocach należy się jej wypoczynek. Zerkam na wyświetlacz, a gdy moim oczom ukazuje się godzina dziesiąta trzydzieści, postanawiam wstać. Układam jedną rękę pod głową Lauren, a drugą na jej plecach, a następnie powoli obracam się na bok, by jak najdelikatniej zdjąć ją z mojego ciała. Wstrzymuję oddech, gdy dziewczyna porusza się niespokojnie, ale zaraz po tym wtula się w poduszkę i dalej twardo śpi. Wstaję z łóżka uprzednio dokładniej przykrywając szatynkę kołdrą.

Podchodzę do szafy, by wybrać sobie jakieś ciuchy na dzisiaj. Planuję cały dzień spędzić tylko z Lo, więc nie muszę się jakoś specjalnie wysilać. Stawiam na coś ładnego, ale prostego i co najważniejsze wygodnego. Bawełniane, czarne spodenki i biała bluza z czerwonym napisem 'Havana'. Kto mi zabroni? Lauren ciągle chodzi w rzeczach z mojego sklepu, więc mi nie wolno? Wyciągam jeszcze czystą bieliznę koloru białego i udaję się do łazienki na szybki prysznic i mycie ząbków. Postanawiam odpuścić sobie makijaż. Rozczesuję jedynie włosy, by następnie związać je w luźnego koka.

Schodzę do kuchni w celu zrobienia jakiegoś śniadania dla mnie i mojej ukochanej. Decyduję się na jajecznicę. Wyciągam z lodówki masło, pomidora i osiem jaj. Ja zjem tylko trzy, ale Lolo je teraz za siebie i Audrey, więc na pewno nic się nie zmarnuje. Myję dokładnie pomidora, by następnie pokroić go w kostkę. Rozbijam jajka do miski i wstawiam kawałek masła na patelnię, którą wcześniej położyłam na kuchence, by tłuszcz roztopił się w czasie, gdy ja postaram się roztrzepać jajka. Jeśli o mnie chodzi, to mogłabym je po prostu wymieszać, ale wiem, że zielonooka nie lubi, kiedy białko jest osobno. Wlewam roztrzepane jajka na patelnię i wrzucam pomidora, a następnie mieszam wszystko do momentu, aż jajecznica się nie zetnie. Przekładam całość na dwa talerze i posypuję szczypiorkiem, który wcześniej pokroiłam.

But my heart knowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz