67

3.8K 229 40
                                    

Camila's POV

-Dobrze. A teraz tak, pierwszy palec połóż tu, drugi strunę wyżej na drugim progu, a trzeci jeszcze dwie struny wyżej na trzecim progu - mówię, a mój aniołek od razu wykonuje polecenie.

Już po chwili w całej mojej sypialni roznosi się dźwięk akordu, którego Lauren właśnie się uczy. Siedzę po turecku na podłodze, oparta plecami o łóżko, a moja dziewczyna siedzi tyłkiem w dziurze, która utworzyła się pomiędzy moimi nogami. Nie żeby przeszkadzał mi kontakt z jej tyłkiem. Moja prawa ręka masuje jej uroczy brzuszek pod materiałem sweterka, który ma obecnie na sobie, a lewa spoczywająca na jej biodrze, jest w ciągłej gotowości gdybym musiała pokazać zielonookiej jak zagrać któryś chwyt.

Muszę przyznać, że idzie jej coraz lepiej. Chyba zacznę jej pokazywać trudniejsze akordy. Na tych, które zna, spokojnie da radę zagrać dość sporą ilość piosenek. Szkoda tylko, że nie daje się namówić na śpiewanie, tylko ja śpiewam, a ona jedynie akompaniuje. Jest tak bardzo nieśmiała, że wstydzi się zaśpiewać przede mną cokolwiek. Na początku zastanawiałam się czy może przypadkiem jej nie onieśmielam, bo spośród wielu możliwości nie wykluczałam i takiej. Niestety po rozmowie z Dinah i Ally dowiedziałam się, że nawet przy nich śpiewa dopiero, kiedy przez godzinę namawiają ją na jakieś karaoke. A podobno i tak śpiewa na tyle cicho, że dziewczyny muszę przestać, by dobrze ją usłyszeć. Problem w tym, że wtedy ona też przestaje.

Popracuję nad tym. Chcę stopniowo sprawiać, by moje słoneczko przełamywało swoje lęki i otwierało się na nowe doświadczenia. Ta mała uśmiechnięta kuleczka dobrej energii w puchatym sweterku jest moim całym światem i zamierzam sprawić, by zamiast ukrywać swoją prawdziwą osobowość, czerpała z niej garściami. Po prostu potrzebuję czasu, bo cierpliwości, chęci, zapału i miłości mam wystarczająco dużo. A może nawet więcej.

Odgarniam włosy Lauren na bok i składam czuły pocałunek na jej tatuażu ważki znajdującym się na karku. Pocałunek, który mówi 'chcę o ciebie dbać, chronić cię i być dla ciebie wsparciem', bo chcę jej dać to wszystko. A to tylko jeden kłos pszenicy, który wyrósł z jednego z milionów ziaren zasianych w moim sercu przez przeznaczenie po to, by rozwijały się w oczekiwaniu na moment, kiedy to zielonooka pojawi się w moim życiu. Teraz to ona rozwija we mnie wszystkie pozytywne cechy.

Uśmiecham się widząc jak dziewczynę przechodzą ciarki. Niezmiernie cieszy mnie fakt, że w taki sposób reaguje na mój dotyk. Mimo wszystko szatynka nie przerywa ani na moment, chociaż słyszę, że kilka razy nie naciska odpowiedniej struny. Uśmiecham się dumnie, mimo, że jestem jedyną osobą, która o tym wie, gdyż mój aniołek skrupulatnie stara się nie zwracać na mnie w tej chwili najmniejszej uwagi. Naciągam jej sweterek na ramię, by odsłonić bark, gdyż jego krój mi na to pozwala. Tworzę ścieżkę pocałunków od jej karku aż po ramię. Jej skóra jest niezwykle miękka i pachnąca. Te zniewalające róże. Ona cała zniewala.

-Camz, miałaś śpiewać - mówi kończąc piosenkę.

-Znalazłam sobie bardziej interesujące zajęcie - przyciągam ją do siebie tak, że jej plecy zostają dociśnięte do mojej klatki piersiowej, a następnie znów muskam ustami jej kark. Słyszę, że oddech szatynki przyspiesza, aczkolwiek nie będę jej z tego powodu dokuczać. Chcę żeby czuła się w moim towarzystwie komfortowo. Nie chcę żeby myślała, że musi się pilnować i kontrolować.

-Tak?

-Tak.

-A nie chcesz może wrócić do poprzedniego? - chichoczę słysząc ton jej głosu mówiący, że wiedziała, że odpowiedź będzie negatywna zanim jeszcze otworzyła usta. Te idealne usta, które tak kocham całować.

Biorę gitarę z jej rąk i odkładam na łóżko za siebie. Przekręcam dziewczynę w taki sposób, że siedzi bokiem do mnie i swobodnie może się obrócić, by być ze mną twarzą w twarz. Przybliżam usta do jej ucha i szepczę muskając nieumyślnie wargami jego płatek.

But my heart knowsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz