115

2.2K 140 32
                                    

Camila's POV

-Jauregui, a tak w ogóle, to kiedy masz zamiar wypuścić stamtąd to biedne dziecko? - Ally zadaje pytanie mojej ukochanej wskazując ruchem głowy na jej sporych rozmiarów brzuch.

-Z tego co mówi mój lekarz to pod koniec sierpnia - zielonooka odpowiada uprzednio połykając kawałek tortu, który swoją drogą jest jednym z lepszych jakie jadłam.

-I nie przyzwyczajaj się do tego 'Jauregui' Allyson. Niedługo to będzie 'Cabello' - upominam najniższą z naszego towarzystwa. Niech wie, że w nie tak odległej przyszłości będzie się musiała przestawić.

Kątem oka widzę jak zielonooka kręci głową na moje słowa. Nie rozumiem dlaczego. Czy to coś złego, że myślę poważnie o swoim związku? Wiem, że większość osób w moim wieku nie chcę się wplątywać w nic tak poważnego ale ja jestem pewna tego jak chcę, by wyglądało moje życie i pierwsze co w nim uwzględniam to Lauren i Audrey Cabello. Właściwie to wszystko inne mogłoby się zawalić, a ja nie załamałabym się. Te wielkie, szmaragdowe tęczówki dają mi siłę.

To nie tak, że twierdzę, że Lauren nie chce się ze mną wiązać. Dobrze wiem, że jest inaczej po prostu potrzebuje czasu i ja jej go dam. Jest ode mnie młodsza i właściwie dopiero co wkracza w dorosłość, więc to zrozumiałe, że może nie być jeszcze gotowa. Nie mam żadnych wątpliwości co do uczuć szatynki względem mnie. Wiem, że mnie potrzebuje i wiem, że wie, że ja potrzebuję jej równie mocno.

-W porządku, ale póki co zamierzam mówić 'Jauregui'. Chyba, że o czymś nie wiem - Ally unosi brew co sprawia wrażenie jakby pytała poważnie.

-Mila? - Mani stara się zwrócić moją uwagę, gdy zauważa głupi uśmieszek na mojej twarzy.

-Nie mów, że porwałaś mi przyjaciółkę i zmusiłaś do ślubu - Dinah udaje przerażenie samą możliwością takiego wydarzenia.

-Wiecie... - zaczynam lecz daję sobie chwilę na przemyślenie kolejnych słów patrząc na Lolo, która rzuca mi spojrzenie wyrażające niedowierzanie w fakt, że serio w to brnę - ile można czekać? Teraz jest moja nawet na papierku.

-Nie było tak - szatynka jak zwykle zaprzecza temu co mówię.

-Czy ty nie możesz choć raz się ze mną zgodzić? - udaję oburzenie dodatkowo dla wiarygodności przeczesując ręką włosy w geście frustracji - Nie rozmawiam z tobą - biorę widelec tortu do ust, a następnie odwracam głowę w stronę przeciwną do miejsca, w którym siedzi Lauren.

Czy to dobry pomysł? Czy jeśli trochę się z nią podroczę ugram jakąś pozycję w tym związku? Inną niż pozycja pantofla? Nie żeby jakoś bardzo mi to przeszkadzało, lubię wyręczać Lo i wywoływać uśmiech na jej twarzy, ale mam już dość głupich docinków dziewczyn na temat tego jak bardzo jestem na każde zawołanie swojej dziewczyny. To się samo dzieje. Nie miałam żadnego wkładu i tym bardziej świadomości w to na jakiej pozycji w naszej relacji zostałam ulokowana. Nic nie poradzę, że tak ciężko powiedzieć 'nie' do Lauren.

Nie mam pojęcia jak to się dzieje, że Mani nie skończyła tak jak ja. Nie mam na myśli, że nie dba o DJ, bo robi to i to lepiej niż kiedykolwiek bym przypuszczała. Po prostu jestem pod wrażeniem tego jak zawsze wymieniają się swoimi zdaniami, kiedy ja nawet jeśli zostaję zapytana o zdanie przez Lauren, wciąż odpowiadam w sposób, który mam nadzieję najbardziej ją usatysfakcjonuje. Ale przecież nie robię tego wbrew sobie, więc chyba nie jest to niczym złym?

-Nie wygłupiaj się, Cabello - Lauren wywraca lekceważąco oczami dalej jedząc swój tort, lecz nie dostaje odpowiedzi.

-Uuu, mówiła poważnie - Maddie zabiera głos gdyż ja tego nie zrobiłam.

But my heart knowsWhere stories live. Discover now