ROZDZIAŁ 1

166 28 16
                                    

     Mrok pokoju. Krzyk mamy, krzyk Lucasa, mój krzyk. Potem tylko cisza.

     Obudziłam się i zaczęłam wyrównywać rozgorączkowany oddech. Obmacałam swoją twarz. Byłam spocona. Moje włosy przylepiły się do czoła, a koszulka do klatki piersiowej. Usiadłam powoli i odetchnęłam ciężko. Minęło tyle lat, ale koszmary nadal się nie skończyły. Wracały – częściej, rzadziej – ale wracały, a razem z nimi strach.

     Wyjrzałam za okno mieszkania. Słońce znajdowało się na niebie. Nie było sensu kłaść się z powrotem.

     Wstałam z łóżka i powlokłam się do łazienki. Przemyłam tylko twarz i zęby, chociaż najchętniej umyłabym się cała. Caroline jednak od zawsze kazała mi oszczędzać wodę, a ja nie zamierzałam łamać jej zasad. Byłam jej to winna za lata opieki, jaką mnie obdarzyła.

     Przebrałam się w białą bluzkę i sięgającą do kolan szarą spódnicę. Od kilku tygodni pracowałam w restauracji, gdzie zajmowałam się głównie sprzątaniem. Pracę – a jakżeby inaczej – dostałam z pomocą Caroline. To ona przekonała właściciela lokalu, żeby przyjął mnie do siebie. Mój mutyzm, który zazwyczaj odstraszał ludzi, w tym wypadku podziałał zachęcająco. Zupełnie nie rozumiałam, dlaczego.

     Przynajmniej do czasu, kiedy zaczęłam pracować. Już pierwszego dnia przekonałam się, czemu moje milczenie uznano za atut – goście restauracji, przeważnie najbardziej zamożni ludzie z okolicy, naprawdę lubili mówić. O sobie, o władzy, o tym, co działo się w kraju. Byli wręcz przerażająco bezpośredni. W ogóle nie przejmowali się moją obecnością, jakbym była psem, przy którym można mówić o wszystkim, bo i tak nic z tego nie zrozumie. W ich oczach uchodziłam przecież za głuchoniemą. W oczach całego świata za taką uchodziłam. Tylko Caroline wiedziała, że tak naprawdę słyszałam i to lepiej, niż niejeden człowiek.

     Wyszłam z łazienki i poszłam do salonu. Caroline spała głęboko na sofie. Wzięłam stary notes i ołówkiem nakreśliłam na nim krótką wiadomość. „Wstałam wcześniej i wcześniej wychodzę. Wrócę tak jak zawsze, miłego dnia".

     Zaszłam jeszcze do kuchni, żeby przegryźć kawałek chleba i marchewkę. Przy okazji zauważyłam pustkę w lodówce i szafkach. Wracając do domu będę musiała kupić kilka rzeczy. Najlepiej u pani Crow, ona wiedziała, kim byłam i nie będzie wdawała się ze mną w dyskusje.

     Wypiłam kilka łyków wody i nareszcie opuściłam mieszkanie, szczelnie zamykając je na klucz. Ranek był chłodny, ale wiedziałam, że niedługo dzień zrobi się nieznośnie gorący. Tegoroczny lipiec obfitował w upały jak żaden inny. Miłośnicy teorii spiskowych mówili, że to wszystko wina globalnego ocieplenia. Oczywiście, zanim ich organizacje nagle zniknęły. Na tym świecie nie było miejsca na takie stowarzyszenia i hasła przez nie głoszone.

     "Kryzys zniknął, cieszmy sie tym, co mamy" mówiły banery porozwieszane w całym mieście. To samo było napisane na ulotkach, które rozdawali entuzjaści nowego rządu. Tak głosiły rozgłośnie radiowe, słyszalne w każdym sklepie, na stacjach, na ulicach. Tak mówił ubrany w nienaganny garnitur prezenter telewizyjny, opowiadający o ostatnich wydarzeniach z kraju. Tego osobiście nie widziałam, bo nie było stać nas na telewizor, ale taką informację dostała Caroline od swojej koleżanki z pracy.

     "Cieszmy się tym, co mamy" krzyczał cały znany mi świat. Nigdy nie pytał, czy to nam wystarczyło, czy nie pragnęliśmy więcej. Nie pozostawiał nam wyboru. Albo akceptujesz rzeczywistość, albo nie ma w niej dla ciebie miejsca. W takiej sytuacji pozostało nam przełknąć gorycz i udawać, że cieszyliśmy się ze świata, w którym przyszło nam żyć.

***

     Dzień w pracy nie różnił się niczym od pozostałych. Jak zwykle zdołałam nasłuchać się mnóstwa informacji z życia otaczających mnie ludzi. Dowiedziałam się między innymi, że jedna kobieta od lat starała się o dziecko, ale nie mogła poddać się żadnej operacji, bo problem bezpłodności stał się zbyt powszechny i kolejki do takich zabiegów były gigantyczne. Jeden nauczyciel wspominał o reformie szkolnictwa, o której słyszałam już od Caroline. Zakładała ona szkolenia o charakterze wojskowym już od dwunastego roku życia, podczas których dzieci będą uczyły się dyscypliny, samoobrony i pierwszej pomocy. Te z nich, których wyniki okażą się najlepsze, będą miały zagwarantowaną przyszłą karierę w wojsku lub siłach porządkowych. Wszystko dla bezpieczeństwa obywateli.

FALADonde viven las historias. Descúbrelo ahora