ROZDZIAŁ 18

62 14 16
                                    

     „To się zdarzyło w nocy. Zimnej, październikowej nocy, kiedy za oknem padał deszcz. To on ukołysał mnie do snu. Kiedyś zajmowała się tym mama, ale odkąd zamieszkałyśmy z Lucasem Armstrongiem, nie miała na to czasu. Spała u niego. To była cena, którą płaciła za to, żebyśmy mogły zamieszkiwać w domu Lucasa. Wtedy tego nie rozumiałam, miałam zaledwie sześć lat. Nie wierzyłam co prawda w altruizm Lucasa, ale sądziłam... sama nie wiem. Że trzymał nas, bo byłyśmy przydatne? Mama pomagała mu na farmie, a ja sprzątałam dom. Obydwie wypełniałyśmy nasze obowiązki bez zarzutu, narzekań czy uwag, więc pewnie myślałam, że to wystarczyło, by chciał nas u siebie zatrzymać.

     Byłam tylko małą, naiwną dziewczynką.

     Z tego samego powodu nie kwestionowałam słów mamy, kiedy wyjaśniała mi, skąd brały się siniaki na jej rękach czy plecach. „To wypadek przy pracy" mówiła, a ja jej wierzyłam. Wcześniej mama nie pracowała na farmie, więc naturalnym wydawałoby się, że nauka nowych obowiązków czasami skończy się dla niej skaleczeniem. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że mogło chodzić o coś innego. W moim domu nigdy nie doszło do żadnej przemocy, rodzice rzadko kiedy w ogóle podnosili głos. Nie przypuszczałam więc, że to Lucas odpowiadał za siniaki mojej mamy. Przecież robiła wszystko, o co ją prosił, nie sprawiała żadnych problemów. Dlaczego miałby ją skrzywdzić...?

     Nie rozumiem tego. Nadal, po tylu latach, zadaję sobie pytanie, czemu Lucas ranił moją mamę. I żałuję, ogromnie żałuję, że mama nie podjęła decyzji, byśmy od niego odeszły. Może się bała, że same sobie nie poradzimy? Może Lucas szantażował ją, groził, że zrobi mi krzywdę? A może po prostu była zmęczona i nie miała już siły dłużej szukać dla nas schronienia. Nie wiem, co nią kierowało, ale wiem, do czego to doprowadziło. To przez Lucasa i jego okrucieństwo ujawnił się mój genus.

     Tamtej nocy obudził mnie krzyk mamy. Byłam rozespana, więc w pierwszej kolejności pomyślałam, że może ten odgłos tylko mi się przyśnił. Ale zaraz potem usłyszałam szloch. Zaniepokojona zerwałam się z łóżka i pobiegłam do sypialni Lucasa, która znajdowała się na końcu korytarza. Uchyliłam drzwi i w bladym blasku księżyca dostrzegłam tego łajdaka. Stał nad moją mamą i kopał ją w brzuch, chociaż błagała, żeby przestał. Pewnie nawet tego nie słyszał, bo cały czas wykrzykiwał okropne rzeczy pod jej adresem.

     Chciałam pomóc mamie, ale byłam sparaliżowana. Podczas naszej ucieczki wiele razy słyszałam o okrucieństwach, jakich dopuszczali się zarówno anarchiści, jak i regularne wojsko, ale nigdy nie zobaczyłam tych aktów na własne oczy. A w tamtym momencie widziałam Lucasa znęcającego się nad moją bezbronną mamą, która nic przecież nie zrobiła, która poświęciła wszystko, żebyśmy mogły wspólnie przeżyć. Słyszałam jej szloch, jego krzyk, bicie własnego serca.

     Nie mogłam się ruszyć. Potrafiłam zrobić tylko jedno – krzyknęłam na pomoc. I wtedy oni oboje upadli.

     Nastała cisza."

***

     Przypomniałam sobie głuchy odgłos, który towarzyszył upadkowi mamy i Lucasa. Potem w pokoju zapanowała cisza. Żadnego szlochu, żadnych wściekłych krzyków. Tylko martwa cisza.

     Taka sama jak teraz w gabinecie.

      Przypomniałam sobie, jak podbiegłam do mamy i zaczęłam szarpać jej ramię, przewróciłam ją na plecy, błagałam, żeby się obudziła. Musimy uciekać, krzyczałam. Musimy uciekać, póki Lucas nie może nas zatrzymać. Przecież miałyśmy znaleźć wspólny dom.

     Teraz moim domem stał się ośrodek kontrolowany przez Nowy Porządek.

     Wybuchłam płaczem. Nie rozumiałam, co się stało. Dlaczego mama się nie ruszała. Przecież chciałam tylko jej pomóc. Zwinęłam się w kłębek na podłodze, tuż obok mamy. Wtuliłam się w nią i płakałam. Czekałam, aż się obudzi.

FALAWhere stories live. Discover now