ROZDZIAŁ 21

68 14 13
                                    

     Hector nie mylił się, kiedy zapowiadał, że przyszły tydzień miał być burzowy. Pierwsze trzy dni rozbrzmiewały grzmotami, a promienie słońca zniknęło za ciemnoszarymi chmurami. Ciśnienie gwałtownie spadło, przez co trudno było mi się skupić na swoich lekcjach. Teraz oprócz geografii miałam też zajęcia z angielskiego i matematyki, która wymagała ode mnie szczególnego skupienia. Caroline nauczyła mnie podstaw liczenia, ale były one niewiele warte w zestawieniu z funkcjami różnego rodzaju czy rachunkiem prawdopodobieństwa. Musiałam naprawdę dużo czasu poświęcać na naukę, by przyswoić podobne zagadnienia. Za to angielski przychodził mi z zaskakującą łatwością. Może dlatego, że zawsze dużą uwagę przykuwałam do słów, a może dlatego, że, jak to mawiał Benjamin, byłam „prawomózgowcem". Pojęcie to przybliżył mi podczas jednego z naszych wspólnych treningów, kiedy udawał zmęczenie, a ja próbowałam udawać, że wcale nie byłam bliska wyzionięcia ducha.

     Właściwie każdy nasz trening tak wyglądał. Mimo to nie żałowałam ani chwili spędzonej na bieganiu. Obecność Bena motywowała mnie do ćwiczeń, a jego styl bycia poprawiał mi humor. Lubiłam jego gadatliwość i szczerość. Wydawał się taki... niewinny. Jak dziecko w ciele dorosłego. Z drugiej strony znał przecież prawdę o naszym rządzie, wielokrotnie z niego kpił albo żartował. Zastanawiałam się, jak w takim wypadku Benjaminowi udawało się zachować pogodę ducha.

     Teraz także obserwowałam go z zaciekawieniem. Biegał prędko, podczas, kiedy ja siedziałam na macie do ćwiczeń i odpoczywałam po treningu. Wypiłam już całą butelkę wody, a i tak czułam się wyczerpana. Moja kondycja była godna pożałowania. Miałam nadzieję, że z czasem to się zmieni i będę w stanie pobiegać dłużej niż dziesięć minut.

     – Dobrze, że mamy tu klimę – odezwał się Ben. – Na dworze musi być teraz niezły skwar przez te burze.

     Przytaknęłam, choć moja ulga nie wynikała z braku upałów, ale z poczucia względnego bezpieczeństwa. Ośrodek wydawał się na tyle sterylny, że żadna burza nie uczyniłaby mu najmniejszej krzywdy. Inaczej sprawa wyglądała w przypadku mojego starego bloku, w którym pod wpływem ulew i wichur rozbijały się okna. Słaba konstrukcja budynku była jednym problemem. Drugim było szaleństwo, jakiemu ulegała pogoda. Pamiętałam, jak jeszcze przed wojną domową ukazywały się artykuły mówiące o zatapianiu półwyspów czy trzęsieniach ziemi tak potężnych, że pochłaniały dziesiątki miast i tysiące ludzkich istnień.

     Aktualne media oczywiście nie pisały o podobnych rzeczach, ale to nie oznaczało, że problem ze środowiskiem zniknął. Obawiałam się, że było wręcz przeciwnie i z każdym dniem upadaliśmy coraz niżej do dołu, który sami wykopaliśmy.

     Myślisz, że to przez zniszczone środowisko pojawiły się genusy? zapytałam nagle, podchodząc do Bena. Obejrzał się na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

     – No, możliwe – odparł po chwili. – Biolog ze mnie żaden, ale po tych wszystkich atomówkach i innych gównach, które zrzucają na siebie ludzie, jak brakuje im argumentów, to wcale bym się nie zdziwił. – Uśmiechnął się krzywo. – W sumie taka wersja byłaby najlepsza. Wiesz, gdyby jacyś politycy pruliby się o nasze pochodzenie, to byśmy im odparli, że sami nas takimi stworzyli. Dali nam te posrane moce, z którymi musimy się męczyć. Albo które nie mogą nas męczyć. – Popatrzył wymownie na własne nogi. – A skąd to pytanie?

     W odpowiedzi jedynie wzruszyłam ramionami. Nie miałam ochoty wyjaśniać całego swojego procesu myślowego. Wolałam słuchać innych, aniżeli dzielić się informacjami o sobie.

     – Zastanawiasz się, czemu masz genusa? – kontynuował moment później Ben. – Też przechodziłem przez ten etap i mogę powiedzieć ci jedno – nie warto marnować na to czasu. Nikt nie wie, czemu konkretne osoby mają takie czy inne moce, a nawet jeśli, to pewnie jest to jakiś zawiły naukowy bełkot, którego i tak nikt z nas by nie zrozumiał. No, może poza Meghan – mruknął, jakby nagle sobie coś przypominając. Po chwili z powrotem przeniósł na mnie wzrok. – Zresztą taka wiedza nic by nie zmieniła. Mleko się wylało i tyle.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 08, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

FALAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz