ROZDZIAŁ 16

91 14 68
                                    

     – Chodź – mruknął Hector w moją stronę, po czym zwrócił się do pozostałych: – Już jesteśmy.

     Wszedł, dając mi jeszcze znak ręką, bym poszła za nim. Nogi same poniosły mnie do stołówki. Reszta ciała, całe moje jestestwo, sprzeciwiało się, krzyczało, żebym uciekała stąd jak najszybciej i jak najdalej.

     Ale dokąd? Dokąd niby miałabym uciec?

     Na widok siedzących przy czterech stołach młodych ludzi, zastygłam w miejscu. Z jednej strony czułam ulgę – było ich niewielu, razem ze mną i z Hectorem w stołówce znajdowało się zaledwie jedenaście osób. Jednak z drugiej strony wiedziałam, że w tak niewielkiej grupie obecność nowej odbije się echem. Gdyby było nas więcej, mogłabym łatwo wmieszać się w tłum, ale w tej sytuacji znajdowałam się na widoku wszystkich.

     I zupełnie, zupełnie nie byłam na to przygotowana.

     – Tasmin. – Od jednego stołu wstał mężczyzna, wyróżniający się zarówno wzrostem, jak i wiekiem. Z łatwością poznałam jego głos. To był Rowan Holt. – Cieszę się, że cię widzę. – Jego uśmiech wydawał się wystudiowany, a radość nieszczera. Holt wyglądał na bardzo zmęczonego życiem człowieka, co podkreślały głębokie zmarszczki na jego twarzy i pożółkła cera. – Zaraz zawołam Nancy, to przyniesie wam ciepły posiłek. – Spojrzał również na Hectora. Brunet skinął tylko głową. – Rozgość się, Tasmin. Po obiedzie będę miał z tobą jeszcze kilka słów do zamienienia.

     Przytaknęłam, czując prześlizgujące się po mnie spojrzenia. W stołówce panowała zupełna cisza i obawiałam się, że bicie mojego serca było teraz aż nadto słyszalne. Już od spotkania z Dally wiedziałam o czekającym mnie obiedzie wraz z pozostałymi, ale podczas zwiedzania dalszej części ośrodka ta myśl wyparowała z mojego umysłu. Tym bardziej nie miałam więc pojęcia, co ze sobą zrobić, gdzie podziać oczy. Ostatni raz tyle osób otaczało mnie tamtej nocy, gdy poszłam na nocną zmianę do „Tabu", a to było już ponad miesiąc temu.

     Hector odchrząknął, przypominając mi o swojej obecności i skinął głową w stronę stolika stojącego z lewej strony. Siedziała przy nim szatynka, która wyraźnie się rozpromieniła, gdy zaczęliśmy iść w jej stronę.

     – Jestem Nina – przywitała się i wyciągnęła w moją stronę dłoń. Nie spodziewałam się takiego przywitania po tym, jak umieszczono mnie w celi, więc początkowo zareagowałam tylko mało inteligentnym spoglądaniem to na rękę dziewczyny, to na jej twarz. Zaraz jednak przypomniałam sobie, że reszty nie poinformowano o zamknięciu mnie w podziemiach i delikatnie ujęłam dłoń Niny. Ścisnęła mocno moje palce i potrząsnęła nimi. – Cieszę się, że mogę cię poznać.

     Czułam się potwornie, patrząc na szczery uśmiech Niny. Gdyby wiedziała o moich zabójstwach, na pewno nie chciałaby mnie choćby dotknąć, nie mówiąc o okazywaniu jakiejkolwiek radości.

     Ale nie wie o tym, więc zachowuj się normalnie upomniałam się w myślach i zmusiłam kąciki ust do uniesienia się. Z pewnym zdziwieniem zdałam sobie sprawę, że uśmiechnęłam się pierwszy raz od czasu swojego przyjazdu.

     Mi też miło napisałam po chwili, kiedy zajęłam już miejsce przy stole. Nina najpierw uniosła brwi, a potem rzuciła zaskoczone spojrzenie Hectorowi.

     – Myślałam, że żartowałeś. – W odpowiedzi brunet tylko pokręcił głową. Nina na powrót utkwiła we mnie wzrok. – Wybacz, Tasmin, ale kiedy Hector wspomniał, że nie mówisz, myślałam, że się zgrywa albo chce mnie po prostu spławić. Ale ty naprawdę... – urwała na moment i dokończyła ciszej: – nie możesz się odzywać.

FALAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz