Rozdział XII

749 61 11
                                    

Hoseok

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Hoseok

Wczorajsze pożegnanie z Yoongim sprawiło, że nie miałem żadnych wątpliwości co do naszej relacji. Obawiałem się tego, że może nam nie wyjść, zbyt bardzo się różnimy, ale teraz... Ten pocałunek i jego ostatnie słowa... Powodowały u mnie szeroki uśmiech i sprawił, że do pracy od przystanku szedłem tak szybko jakby ktoś mnie gonił.

Dziś pierwszy swoją sesję miał mieć Taehyung, więc mogłem spokojnie kierować się do budynku firmy, ale nie potrafiłem. Tak bardzo chciałem zobaczyć już mojego Yoongiego.

Drzwi automatycznie rozsunęły się przede mną. Powitałem wszystkich pracowników, których minąłem na recepcji oraz korytarzu. Ten dzień na pewno będzie tak samo cudowny jak wczorajszy. Może i bez kolacji oraz drogich, wykwintnych dań, ale najważniejsze było to, że będzie ze mną Min.

Otworzyłem drzwi do królestwa Mistrza, a wtedy momentalnie do moich uszu dotarły głośne krzyki, a chaos panował w całym pomieszczeniu. Fryzjerki ukrywały się za toaletkami, Jimin jako jedyny śmiał się z całej sytuacji, mając ręce skrzyżowane na piersi, specjalistki od make up'u próbowały przejść obok kłócąego się prezesa z Mistrzem.

— Nie rozumiesz, do cholery? On musi być tu i teraz! — krzyknął Mistrz, który zaczął wskazywać na zegarek. — Dwie godziny, słyszysz? Dwie godziny pozostały nam do przesłania zdjęć gazecie! A my nie mamy ani czasu na ułożenie temu chłoptasiowi fryzury, ani czasu na zrobienie makijażu, a wiesz czego nie mamy jeszcze? Kima Taehyunga! Cholera wie gdzie on się podziewa?!

Prezes stał naprzeciwko niego i załamany słuchał wrzasków starszego.

— Wiesz co? Głowa mnie od tego rozbolała. Nie próbowaliście się z nim skontaktować.

Mistrz rozłożył ręce i zaśmiał się teatralnie.

— Nie wpadłbym na to, panie Min. Dziękuję — pokłonił się prezesowi. — Oczywiście, że dzwoniliśmy!

— To czego ode mnie oczekujesz? Że pojadę do jego apartamentu i go wyciągnę z łóżka? O ile tam jest.

— A czemu nie. Dobry pomysł. Nie obchodzi mnie jak, ale to, żeby ten model od siedmiu boleści zaraz się tu...

Mistrz niedokończył zdania, bo wtedy drzwi do pomieszczenia się otworzyły. Pojawił się w nich człowiek, przez którego wybuchła ta cała kłótnia. Kim szedł z kubkiem kawy w ręku i ziewał co chwilę. Jego włosy były roztrzepane, oczy zaspane i wszedł do działu przymiarek z trudem unosząc swoje stopy nad ziemią.

Zapadła cisza.

Każdy wpatrywał się w Taehyunga, co pozwoliło wymknąć się makijażystkom z kąta, przy którym stały od rozpoczęcia się sporu.

Fashion Love & OblivionWhere stories live. Discover now