Rozdział 2 W ogrodzie róż

122 6 0
                                    

Rok później...


Lila Russo

Kiedy przypomniałam sobie czego tak bardzo pragnęłam, z uderzeniem dotarło do mnie jak wiele mogłam zyskać, a zamiast tego straciłam. I pomyśleć, że to jedna osoba tak ograniczyła mi możliwości. 

To wszystko przez Mattea. To przez niego luki mojej pamięci stały się całkowicie puste. Przez niego szuflady pełne moich wspomnień w umyśle świeciły pustkami. Na szczęście nie trwało to wieczność. W ciągu trzech lat wspomnienia jedno po drugim wracały znów do mnie.  W moim wnętrzu obrazy, które wyblakły, zaczęły znowu nabierać barw. Gdy nazbierałam konkretną ilość fragmentów z mojej przeszłości, zaczęłam łączyć fakty i powiązywać ze sobą poszczególne przeszłe momenty, aż wreszcie zyskały nawet ciąg przyczynowo-skutkowy.

Adrien, chłopiec ze snu, książę z bajki, prawie byłby mój, gdyby mi drogi do niego nie zagrodziła Marinette. Pomyśleć, że o mały włos, mogłam mieć u swojego boku tak piekielnie przystojnego mężczyznę, inne kobiety oszalałby z zazdrości. 

Gdzieś w tle przypomniała mi się również Chloe, och, jakże wesoło się z nią bawiłam, miło było patrzeć, jak ta pusta blondyna gotuje się ze złości, kiedy moje usta opuszczały poniżające ją słowa, ale czyż jednocześnie nie zawierały w sobie surowej prawdy o niej, przed którą chciała się bezskutecznie ukryć? Wydawać by się mogło na początku, obserwując ją, że jest żelazna, pozbawiona ludzkich uczuć, lecz jestem przekonana, że właśnie za tymi celowo wywoływanymi cechami i zachowaniem, szkodzącym innym, jak pod płachtą kryła się słabość, którą musiała w jakiś sposób zatuszować, upozorować jej brak. 

 Chloe była po prostu słaba i beznadziejna, tak bardzo tandetna, że nawet gdyby stała się popchniętym przeze mnie pionkiem w realizacji celu, schrzaniłaby mój plan już na samym starcie. A ja "pionki" ustawiam całkowicie stabilnie. Kiedy wyznaczam sobie cel, dążę do niego bezwzględnie, ze skrupulatnością ustalając kroki, do jakich się posunę, by krok za krokiem dojść na sam szczyt. Cel uświęca środki.

Siedziałam przy biurku, popijając gorącą czekoladę, gdy nagle do pokoju weszła moja mama. Na dworze mrok zapadł już godzinę temu, Paryż został otulony przez spokojną noc, a zegary przypominały, że niedługo trzeba będzie odpłynąć na pewien czas do krainy snów.

– Bądź w domu o siedemnastej, masz wizytę.

– Tak, wiem. – mruknęłam nieznacznie.

Mama już dawno uznała, że jestem niezrównoważona, dlatego dzięki kochanej mamusi musiałam uczęszczać regularnie raz na tydzień na rozmowy z psychiatrą. Uporczywe dążenie do celu to wariactwo? Nie muszę nikogo lubić i nikt nie będzie mnie zmuszał do obdarzania ludzi empatią.

Cały czas zastanawiam się w jaki sposób zrewanżować się kuzynowi za bezwzględne odebranie mi wspomnień. Ukraść komuś wspomnienia to coś naprawdę okropnego i przerażającego, wspomnienia nas tworzą. To tak, jak pozbawić nas w sporej mierze naszej tożsamości. Byłam obłąkaną duszą bez wspomnień, strach zagnieżdżał się w szparach mojego umysłu, kiedy wychodziłam z domu, gdyż nikogo nie pamiętałam, a co najgorsze, samej siebie. Ale obecnie, doskonale potrafię odtworzyć dzień, kiedy wściekłość aż biła od Mattea, gniew błyszczał w oczach, dłonie drżały ze złości, bo dowiedział się, jaką krzywdę wyrządziłam Marinette. Jego zachowanie zaczęło mnie przerażać, nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie kompletnego szału. Z siłą popchnął mnie, co poskutkowało moim upadkiem i na nieszczęście uderzyłam piekielnie mocno głową o ostry kant szafki. Razem z krwią odpłynęło parę lat. Od tego momentu straciłam wszystkie wspomnienia, obrazy przeszłości, moje historie, moje marzenia, wszystko, przepadło jak za pstryknięciem palca. Lecz nie na wieczność Matteo, wróciły i obiecuję wykorzystać je, by zemścić się na tobie przeklęty kuzynie. Może nie dziś, nie jutro. Ale poczujesz bezradność i ból, obiecuję. Nic tak nie koi bólu jak zadawanie go innym.

Tylko z Tobą 4 || MIRACULOUSWhere stories live. Discover now