Rozdział 18 Szatańska osobowość to nie wszystko

73 4 5
                                    

Zaczęła zdecydowanym krokiem podążać przez miasto, nie obracając się już za siebie. Co on sobie myślał, że ją uwiedzie gdy zajrzy głęboko w oczy? Myślał, że zagra na uczuciach? Gdyby tylko wiedział jak żelazna jest, nigdy nie podjąłby się tej próby. Nie było łatwo zdobyć jej zaufanie, a tym bardziej wydobyć z niej jakieś ciepłe uczucia, bo ich po prostu nie było. I nie będzie. Szukać u niej człowieczeństwa to tak jakby w śniegu szukać płomyka ognia.
Albo jakby w nocy na odludziu w lesie zagęszczonym przez mrok dopatrywać się światła. I tak jakby ktoś oczekiwał od skostniałego kamienia, że posiądzie właściwości poduszki. Absurdalnym faktem stało się to, że zawstydziła się okrutnie przed samą sobą, że poniosły ją jakieś ludzkie uczucia i że poczuła pewien sentyment do obcego człowieka. Jej "duże ja" dominowało w znacznej mierze nad "małym", potężna, bezwzględna i wielka Suzanne krzyczała do tej drobnej, która zawierała w sobie słabości. Jej życie miało być szalone, miała w centrum głowy swoją fabrykę planów, były tam tworzone, zasiewała jedną myśl, potem drugą aż wyrosły plony, aż wzrastały w rzeczywistość. Inny człowiek tylko zakłóciłby proces ich dojrzewania. Wolała działać samodzielnie.

Nie była pewna na jaki czas osiądzie w Paryżu, lecz przewidywała, że pani Benoit doniesie na nią policji i wtedy będzie musiała opuścić całą Francję na nieokreślony czas. W tym czasie stworzy w głowie plan jak siebie uniewinnić, w jaki sposób pochylić w swoją stronę białe światło sprawiedliwości i szczerości. 

Nie pozwoli się złapać służbom policyjnym. To jeszcze z resztą nie koniec wprowadzania jej głównego, najbardziej istotnego planu... Lecz przez pewien czas w pasku realizacji jej planów powstanie luka, jako symbol przerwy od intrygowania.

Postanowiła wstąpić w drodze do mieszkania po kilka niezbędnych produktów do sklepu.

Po zrobieniu zakupów udała się z bagażem w postaci jednej obfitej siatki produktów w kierunku wschodnim. Po dziesięciu minutach sprawnego marszu skręciła w mniej odwiedzany zaułek, określany żartobliwie jako "leniwy szlak", gdyż na tej drodze panował znacznie mniejszy ruch w porównaniu z innymi paryskimi ulicami, można było nieco odetchnąć od warkotu silnika.

Suzanne nie skręciła tam bez powodu.

Była wplątana w interes z dilerem dragów. Winna była mu zapłacić już wcześniej, jednak pochłonięta realizacją zemsty nie przejęła się zbyt mocno czekającym na drugim końcu Francji młodym mężczyzną, któremu ciągle pozostawała dłużna, co spotkanie obiecywała donieść resztę przy kolejnym razie. Po części się z nim w ten sposób drażniła, zgrywając przed nim nieustraszoną, nie chciała pozwolić, żeby nią w jakiś sposób gardził i umniejszał jej "ja". Wojowniczo i zapalczywie pokazywała mu, że wychyla głowę ponad jego groźby; że nie mają na nią wpływu. Nie mógł uważać, że jeżeli spróbuje ją zastraszyć, pochyli pokornie głowę i stanie się mu posłuszna. Gdyby w jakiś sposób odważył się zrujnować jej życie, ona uderzyłaby z impetem trzy razy mocniej. Gdyby dotkliwie ją skrzywdził, runęłaby na niego niczym piorun, niszcząc wszystko, co wartościowe i ważne dla niego, co do tej pory zbudował. Jej satysfakcja była na pierwszym miejscu, uczucia innych nie były na żadnym.

Serce podeszło jej do gardła kiedy nagle poczuła jak na jej bladoróżowych ustach są zaciskane kurczowo czyjeś dłonie. Ktoś zamaszyście ciągnął ją ze sobą w prawo, robił to tak szybko, że nie otrzymała właściwie ani kruchej sekundy na jakiekolwiek zareagowanie. Tą sytuacją posługiwały się sekundy, kobieta poczuła jak mężczyzna silniej nią szarpnął i przyszpilił do ściany, trzymając jej przedramiona. Wtedy uwagę Suzanne przykuły brązowe oczy, których tajemnicza ciemność w pewien sposób przyciągała, działała hipnotyzująco. Przesłonięte mrokiem oczy wysokiego przystojnego bruneta przyjrzały jej się bacznie ze zgrozą. Kobieta odnosiła wrażenie, że te ciemne tęczówki wręcz się w nią wbijały.
Mimo to zachowała bojową, na tyle, na ile jej na to pozwalał, swobodną postawę, a jej lekko otwarte z szoku usta złączyły się w perfidnym uśmiechu.

Tylko z Tobą 4 || MIRACULOUSWhere stories live. Discover now