Rozdział 9 Szok

64 4 0
                                    

Kiedy Matteo zajrzał w judasz, natychmiast rozwiały się jego wątpliwości dotyczące tożsamości osoby stojącej za drzwiami. Okazało się, że Chloè nie miała do końca racji... I tutaj, tym razem, aż prosi się dodać „niestety".

Charakterystyczny mundur policjanta nie tylko go rozgniewał, ale przyprawił o dreszcze. Przypomniał sobie groźbę sąsiadki, która wyraźnie zakomunikowała, iż w razie niepowodzenia w poszukiwaniach, nie waha się zaalarmować o tym policję.

Mimo że był świadomy swojej niewinności, narósł w nim niepokój. Zwłaszcza, że pomyślał o należytym zachowaniu spokoju przy wypowiedzi, żeby nie ujść za podejrzanego. W duchu gorączkowo uzgodnił sam ze sobą, że musi przybrać flegmatyczny ton z nutą nieukrywanego zdziwienia. Bo tak się właściwie czuł.

Otworzył drzwi.

Ujrzał przed sobą dwóch policjantów. Poczuł się nieswojo.

- Dzień dobry, policjant Vigneron z tej strony. Jest pan oskarżony o kradzież drogocennego naszyjnika sąsiadki z naprzeciwka, pani Camillii Benoit. Mamy w zanadrzu kilka pytań.

- Rozumiem, proszę wejść. - rozchylił drzwi i zaprosił nieproszonych gości, aby usiedli przy stoliku w salonie.

Była między nimi dość zauważalna różnica wzrostu, zaś oboje mieli na głowie ciemne włosy.

Ten niższy wydobył w tej chwili notes i złapał w dłoń długopis, pokazując tym samym gotowość do spisywania zeznań.

- Gdzie pan był wczoraj? Co pan robił?

Gdy padły pierwsze pytania, serce Mattea ożywiło się jeszcze bardziej.

- Przeważnie spędzałem czas w domu z narzeczoną.

- To prawda. - potwierdziła zasadniczo Chloè, niespodziewanie dołączając się do rozmowy. Zajęła miejsce tuż przy ukochanym.

- Ponieważ przed wczoraj pani Benoit zostawiła u nas w łazience swoje okulary, postanowiłem odnieść zgubę, dlatego udałem się do niej wczoraj.

- Hmm, dlaczego nie tego samego dnia?

- Była już późna godzina, zbliżała się bodajże jedenasta w nocy. Pomyślałem, że odniosę je kolejnego ranka.

Zanotował coś.

- Poszedł pan tego następnego ranka?

- Tak. Oddałem jej. Tradycyjnie jednak zatrzymała mnie i zaprosiła do środka, mimo tego, że za niedługo miała mieć gości.

Skinął głową na znak, że rozumie.  Tymczasem na kartce leżącej na przeciwko niższego mężczyzny znalazła się kolejna informacja.

- I co dalej? Wszedł pan? Czy pani Benoit miała wtedy na sobie naszyjnik?

Matteo zmrużył oczy, aby przywołać to wspomnienie.

- Nie. - stwierdził, wciąż mając obraz sąsiadki przed sobą. - Nie jestem pewny, ale myślę, że gdyby miała rzuciłby mi się w oczy. I tak, wszedłem do środka.

- A kiedy pan pierwszy raz zobaczył ten naszyjnik?

- Miała go na sobie dwa dni temu. Wtedy przyszła do nas późnym wieczorem. To był ten dzień, w którym zostawiła u nas swoje okulary.

Tylko z Tobą 4 || MIRACULOUSWhere stories live. Discover now