Rozdział 6 Trauma z przeszłości

84 6 2
                                    

Już wysoko nad głowami mieszkańców, zanikł błękit a wraz z nim puszyste chmury i stopniowo granat się ujawniał, aż osiągnął gęstą czerń. Tej nocy niebo prezentowało miliony podświetlonych perełek. Mrok wypełnił już ogrody wszystkich i rozlał się w całej przestrzeni.

Chloè i Matteo delikatnie kołysali się w ogrodowej popielatej huśtawce, która mieściła się na drewnianym podłożu tarasu. Zachwycali się widokiem pięknego nieba, które urozmaicało im tę noc, wzbogacając w magiczną atmosferę.

Od czasu do czasu pośród mroku rozbrzmiewał chichot blond-włosej kobiety i jej partnera. Raz rozmawiali swobodnie o wszystkim i o niczym, a potem znowu dzielili się minutą ciszy. Ale gdy taka nastała, była to magiczna chwila. Ich chwila, w której byli zamknięci tylko we dwoje, jak w komnacie marzeń i słodkich doznań. Bo oboje mieli wypatrzony jednakowy punkt na mapie swoich dróg, do zrealizowania w przyszłości.

– Tak sobie myślę, że to właściwie dzięki najzimniejszemu okrutnikowi jesteśmy dziś razem. Nigdy nie wiemy co los ma dla nas w planach.

Chloè zastanowiła się chwilę nad słowami narzeczonego.

– Spotkało nas wiele trudności. Co chwilę los rzucał nam pod nogi kłody. Szczególnie Marinette i Adrienowi. Gdyby nie ta cała sytuacja to nie wiadomo czy nasze drogi zeszłyby się razem. Dlatego może wszystko jest takie... jakie być powinno.

– Może tak... –- przyznał z zamyśleniem. Zaraz potem ponownie nawiązał rozmowę. – To też zasługa Marinette. – Uśmiechnął się radośnie na myśl o pewnym wspomnieniu. – Pamiętam jak spojrzałem na nią podejrzliwie gdy nakazała mi się tobą zaopiekować, kiedy byłaś w szpitalu. Powiedziała wtedy... – sięgnął na moment do swej pamięci –- „Polubicie się". –- zacytował.

Na twarz Chloè wypełz szeroki uśmiech.

– Jak trafnie przewidziała przyszłość. – stwierdziła kobieta z nutką pewnej tajemniczości w głosie. –- Następnie zaniosłeś mnie do Mistrza, prawda? – spytała po chwili, w połowie jednocześnie stwierdzając.

– Tak, do Mistrza. Wypowiedział życzenie i... wróciłaś. Nie mogę znieść myśli, że ten okrutnik doprowadził cię do... och. Nie potrafię tego wypowiedzieć na głos. Nie jestem wstanie. Przez myśl z wielkim trudem mi to przechodzi.

– Nie myślmy o tym. Jestem tu. – kobieta delikatnie pogładziła policzek ukochanego.

– Wiem, ale... teraz osobiście mam ochotę go wymordować za twoje cierpienie. Za wszystkie konflikty i problemy.

– Przeszłości nie zmienimy. Teraz on gnije w więzieniu. W klatce. Powoli umiera.

– Myślisz, że on ma uczucia?

– Każdy człowiek ma...

– Czy w ogóle można przypisać mu miano człowieka? – wtrącił Matteo, przerywając.

– On nie był silny. –- kontynuowała Chloè, lekceważąc pół na pół retoryczne pytanie mężczyzny – Agresję często objawiają ludzie słabi wbrew pozorom. Może to dlatego, że nie są pewni swego...

– Tak, ale on był psycholem!

– Myślę, że nawet psychol ma jakieś resztki uczuć. On został całkiem sam. Zresztą przez swoje wariactwo wszystkich odepchnął. Siał tylko postrach. Ale także kpinę. Chyba nawet jego brat nie był do końca jego sojusznikiem. Zasłużył na to. Niewykluczone, że łamie go obecnie ta samotność.

Na jakiś czas zapadło milczenie. Matteo zastanawiał się nad słowami Chloè.

– Mam nadzieję, że uschnie w tym ośrodku dla psycholów. A niech go zagłodzą na śmierć.

Tylko z Tobą 4 || MIRACULOUSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz