Rozdział 11 Minęły 24 lata...

72 7 2
                                    

Adrien bardziej się ukrył, nie chcąc, by terapeuta go zauważył. Był ogromnie zawiedziony perspektywą kontynuacji ostrej dyskusji w środku, gdzie nie może ich słyszeć, nawet widzieć i w razie czego stanąć w obronie mamy bądź dowiedzieć się czegoś więcej o jej życiu. Zachował tylko wielką nadzieję na otwarte okna, z których jakimś cudem mógłby podsłuchać interesującą rozmowę.

Powolnym krokiem zakradł się pod furtkę, mając nadzieję, że kobiety są tak zajęte rozmową, że nie zajrzą w szybę okna, choćby ukradkiem przez przypadek. Z ostrożnością otworzył furtkę i wkroczył na usłaną żwirem ścieżkę prowadzącą do białych drzwi. Odetchnął z ulgą gdy nie dostrzegł w oknie od kuchni dwóch sylwetek. Uświadomił sobie jednak, że jeżeli zaszły w bardziej skryte części domu to szansa na to, że je usłyszy właśnie zmalała. Lecz zmalało także prawdopodobieństwo przyłapania go na szpiegowaniu przez kobiety, co było pozytywnym skutkiem. Napłynęła go nowa nadzieja, gdy zorientował się, iż okno od kuchni pozostało uchylone, zapewne ze względu na słoneczną pogodę. Ostrożnym tajniackim krokiem zbliżył się do niego, przykleił się sztywno do ściany, próbując wyłowić spośród odgłosów podwórkowych chociaż szmery wymiany zdań pomiędzy jego matką a poniekąd nieznajomą. Przynajmniej dla niego...

Usłyszał wrzask.

– Jakim prawem mnie pani szantażuje!? – usłyszał wściekły krzyk swojej matki.

Wytężył słuch i całym sobą skoncentrował się na odbieraniu słów.

– Gdybyś nie miała nic do ukrycia nie poddałabyś się moim słowom. –- stwierdził sprytnie głos obcej kobiety.

– Obawiałam się, że mnie czymś poniżysz przed moim gościem. Licho wie na co cię stać.

– No właśnie. – przytaknęła złowrogo. – Czyli masz jakiś pomysł czym mogłabym cię poniżyć.

Zapadło chwilowe milczenie. Cisza, pośród której włączały się fale napięcia.

– Czy ty przyszłaś mnie dręczyć? – syknęła Anielle.

Rozległo się krótkie szydercze parsknięcie. O ile dobrze wyłapały jego uszy.

– Nie jestem taka wredna i zła za jaką mnie uważasz. – odparła ze spokojem. – Chcę tylko poznać prawdę do końca. Rozumiem, że w natłoku tamtych gwałtownych zmian mogło się zagubić parę szczegółów, obawiam się tylko czy nie nazbyt istotnych.

Adrien chłonął każde słowo, dobiegające z salonu, z olbrzymim zainteresowaniem. Jego umysł oblężała także wzrastająca z każdym padającym zdaniem obawa przed tym, że jego rodzicielka nie przekazała mu czegoś ważnego. Nie miał jeszcze natomiast wystarczająco uzbieranych informacji, żeby ułożyć je w spójną całość. Nie miał ich zresztą prawie w ogóle, zatem trudno było nawet stworzyć prawdopodobną wizję.

– Nie rozumiem. – odparła Anielle, dziwiąc się drugiej kobiecie.

Adrien oczami wyobraźni widział jak karmelowowłosa teraz przypatruje się z podejrzliwością jego matce.

– Adrien jest twoim synem, prawda?

– Oczywiście, że tak, co to w ogóle za pytanie? –  odpowiedziała jasnowłosa, a w powietrzu zawisła nienawiść. – Dlaczego zadajesz mi takie pytania? Jakby ciebie w ogóle kiedykolwiek obchodziło moje życie. – fuknęła ze zgrozą.

– Dobrze, powiem wprost byś oszczędziła sobie domysłów z serii o co cię posądzam i czego chcę. Na pewno pamiętasz Jonathana.

Jonathana? Mama nigdy o kimś takim nie wspomniała...

Tylko z Tobą 4 || MIRACULOUSWhere stories live. Discover now