my american shame

5.5K 502 121
                                    

Jeongguk

Przed snem, jak zwykle pisałem jeszcze z chłopakami na grupie. Tym razem rozmowa nie kręciła się wokół dziewczyn, czy imprezy, a taktyki na jeden z nadchodzących meczy. Kapitan wysyłał filmy, na których widać drużynę, z którą przyjdzie nam się mierzyć po weekendzie. Do oficjalnych rozgrywek mieliśmy jeszcze miesiąc, ale każdy, nawet towarzyski mecz traktowaliśmy bardzo serio. Jakie też było moje zdziwienie, gdy zamiast wiadomości od chłopaków, dostałem nagle wiadomość od Jimina.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy byłem już pewny, że sprawę Jimina mam załatwioną, poszedłem spać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy byłem już pewny, że sprawę Jimina mam załatwioną, poszedłem spać. Okazało się, że to był błąd, bo około drugiej w nocy zadzwonił mój telefon. Właściwie to zadzwonił messenger.

Odebrałem, mrużąc oczy od światła bijącego z ekranu telefonu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odebrałem, mrużąc oczy od światła bijącego z ekranu telefonu.

- Halo? - odezwałem się, po chwili odchrząkując, bo mój głos był zaraz po przebudzeniu dość zachrypnięty.

- Jeon? - zapytał Jimin, po którego głosie mogłem wywnioskować, że jest spanikowany.

- Ta - mruknąłem, patrząc na zegar stojący na szafce. Był środek nocy. - Co się stało, złotko?

- Bo ja jednak to przemyślałem i jednak nie chce iść na tą imprezę.

- Co?

- No nie chcę - powiedział, a wtedy pokręciłem głową, starając się rozbudzić. - Nie za wszelką cenę. To głupia impreza. Usuń nasze wiadomości. Nie chcę... no nie chcę. Okey? Dasz mi już spokój?

- Przecież przedtem pisałeś, że spoko.

- No tak, ale teraz jak o tym myślę, to wydaje mi się to takie... straszne - powiedział i mogłem w słuchawce usłyszeć, jak wzdycha głośno. - Jak w ogóle doszło do tego, że na poważnie zastanowiłem się nad twoją propozycją, o mój boże...

- Wystarczy Jeon - odparłem, siadając na łóżku. Potem podniosłem się i wyjrzałem za okno. Dom Lindsonów był na przeciwko i na pietrze świeciło się światło w jednym z pokoi. - Dlaczego nagle ci się odechciało?

- Bo to tylko impreza, a ja zachowałem się jak jakiś szczeniak. No i ty jesteś dupkiem - dodał, a ja się zaśmiałem. - A ja nienawidzę ludzi takich jak ty. Masz się za chuj wie kogo, a jesteś chuj wie kim. Wkurzasz mnie.

- Rozpędzasz się, złotko.

- Po prostu daj mi spokój.

- A pocałunek? W parku - sprecyzowałem.

- Co z nim?

- Nie podobało ci się?

- Nie. Jesteś beznadziejny, jeśli myślisz że po jakimś wymuszonym pocałunku nagle wpadnę ci w ramiona.

Westchnąłem, a widząc ruch w oknie domu po drugiej stronie ulicy, usiadłem na biurku, by móc jeszcze chwilę obserwować domniemany pokój chłopaka.

- Dobra. To zróbmy tak. Odpuszczę ci na razie, ale masz być dla mnie milszy.

- Przecież jestem dla ciebie miły...

- Niech będzie. Więc nie nazywaj mnie dupkiem przy każdej możliwej okazji. Możesz wpaść na imprezę.

- Nie chcę.

- Chcesz.

W słuchawce zrobiło się cicho. Gdy westchnąłem, Jimin odezwał się.

- Nie aż tak bardzo.

- Możesz iść ze mną, jeśli ci się nie spodoba to możesz mnie dalej nazywać kretynem, okey? A jak ci się spodoba to jeszcze raz przemyślisz moją propozycję.

- Nie przemyślę jej, bo jest niedorzeczna.

- Skoro tak, to po imprezie dam ci spokój.

Znów zapanowała między nami cisza. Tym razem długo dłuższa.

- Okey - rzucił blondyn, starając się brzmieć poważnie, ale dało się wyczuć jego zadowolenie.

- I nie zmienia to faktu, że jutro masz mi najpierw wysłać w czym idziesz. Musisz się jakoś przy mnie prezentować. I weź kąpielówki, bo Olivia ma basen.

- Niech ci będzie.

Westchnąłem znów, a potem on powiedział, że już późno. Ochrzaniłem go za budzenie mnie, a on zaśmiał się, mówiąc że to za karę, za bycie bezczelnym gnojem.

- Miałeś być milszy - upomniałem go. - Jeszcze mogę wszystko odwołać.

- Do jutra - powiedział, parskając śmiechem.

- No. Do jutra, złotko.

- Nie jestem złotko.

- Jesteś.

- Spadaj.

- Okey, to pa skarbie - powiedziałem i nim znów zdążył mnie zwyzywać, rozłączyłem się.

Chwilę później, światło w domu obok zgasło.

ice ice bby | pjm&jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz