nineteen

7.4K 605 220
                                    

Yoongi siedział w swoim pokoju na łózku i rozmyślał, jak mógłby rozpoczać rozmowę ze swoim ojcem. Skłamałby, gdyby powiedział, że sie nie bał, bo bał się naprawdę bardzo. Dawno nie prowadził tak poważnej rozmowy z rodzicielem, nie wiedział od czego mógłby zacząć. Na pewno musiał być z nim szczery, w końcu obiecał to Jiminowi.

Chłopak siedział sam z jakieś piętnaście minut i czekał na rudowłosego, który miał się tylko ogarnąć i od razu przyjść do niego, by go wesprzeć. Blondyn miał spuszczoną głowę i bawił się nerwowo swoimi palcami, gdzieniegdzie przejeżdżając po zranionych kostkach.

W momencie otwarcia drzwi do jego pokoju, uniósł gwałtownie głowę i ujrzał młodszego, który delikatnie się uśmiechnął.

- Stresujesz się, co? - Jimin podszedł do starszego i ułożył swoje dłonie na jego barki. Min zauwazył, że chłopak ponownie założył bluzę, mimo gorącej pogody na dworze. Poraz kolejny zrobiło mu sie przykro, ze chłopak ukrywa te paskudne ślady.

- Tak, bardzo. A ty nie? Jak się czujesz, Jiminnie? Jeżeli nie masz ochoty iść ze mną do ojca, to przecież wiesz, że cie do niczego nie zmuszam...

- Cii, Yoongi. Owszem, boję się, ale tak czy tak, teraz mamy siebie, prawda? Cokolwiek, by się nie zdarzyło, już te najgorsze jest za nami. Sam mi tak wczoraj powiedziałeś.

Starszy zdołał się uśmiechnąć do Parka i wstał, by go przyciągnąć do swoich ramion.

- Tak, mały. Teraz już będzie dobrze. Nie zostawię cię, nawet jakbyś mnie o to prosił, to nie poddam się. Jesteś dla mnie zbyt ważny, żebym miał cię poraz kolejny stracić.

Rudy zaskoczony takim gestem, dopiero po kilku sekundach ukrył swój usmiech w zagłębieniu koszulki starszego i objął go w pasie. Czuł, jak jego serce zaczyna bić o wiele szybciej, a na policzkach zawitały ciepłe rumieńce.

W tym momencie jeszcze nie wiedział, ze Yoongi darzy go tak samo głębokim uczuciem, jak on jego.

- Wiesz, to co teraz mam na ciele... Jakoś jak jestem przy tobie, to nie myślę o nich. Jestem w stanie o nich zapomnieć i czekac aż znikną, mimo że dalej czuję się źle, że o-on-

- Hej, spójrz na mnie - młodszy spełnił prośbę chłopaka i zwrócił swą twarz ku górze, by spojrzeć w te ciemne tęczówki - Nie wracajmy do tego, widzę, że jest ci dalej ciężko, kochanie i mi także. Wciąż jestem cholernie wściekły na siebie. Wczorajszy wieczór dał nam w kość, więc zostawmy to w tyle, dobrze? Zakończmy to wszystko dzisiaj i zacznijmy od nowa, Jimin. Razem.

Siedemnastolatek ledwo powstrzymał płacz, czując miękkie usta na swoim czole. Ale nie z powodu strachu, bólu, czy tęsknoty. 

Ze szczęścia, że miał przed sobą Yoongiego. Jego Yoongiego.

~~~

Obydwoje stali przed wejściem do gabinetu pana Mina i tępo wpatrywali się w drewno. Blondyn bał się, co może wyjść z tej rozmowy, a młodszy martwił się o Yoongiego, ponieważ z każdą kolejną sekundą był coraz bledszy na twarzy.

- Spokojnie. Będzie dobrze - wyszeptał rudowłosy i się ciepło uśmiechnął do chłopaka, który jedynie potwierdził kiwając głowa.

- Masz rację. Miejmy to już za sobą. 

Po tych słowach blondyn od razu podszedł do drzwi i bez pukania wszedł do środka, gdzie zastał ojca siedzącego przy wielkim biurze, pracującego przy komputerze. Przy jednej z jego komod na ważne dokumenty sprzątała Yeonrin.

- Oh, Yoongi, Jimin! Co was do mnie sprowadza? - spytał męzczyzna, odsuwając się odrobinę od biurka. Gosposia zerknęła na chłopców i już się domyślała w jakiej sprawie przyszli. Łapiąc kontakt wzrokowy z siedemnastolatkiem, uśmiechnęła się do niego znacząco.

thirst // yoonminWhere stories live. Discover now