wróćmy już do domu

2.6K 222 190
                                    

// nie będzie zbyt przyjemnie \\

Do pięknie kwitnącego ogrodu przylatywały motyle, siadając na zaczerwienionym nosku Jimina, który leżał niespokojnie na leżaku, kąpiąc się w promieniach majowego słońca. Cieszył się jak mógł z nieobecności swojego chłopaka i próbował zapamiętać tą chwilę jak najlepiej, bo do takich właśnie rzeczy wracał, gdy robiło się nieprzyjemnie. Starał się w swojej głowie jak najdokładniej zakodować sobie przyjemny śpiew ptaków i szum drzew, bujanych przez ciepły wiatr, od którego robiła mu się gęsia skórka na udach. Pomimo wszystkich tych pięknych rzeczy, czuł, że atmosfera w powietrzu była napięta. Z resztą, zawsze taka była, odkąd poznał prawdziwe oblicze swojego chłopaka, z którym nie mógł zerwać, bo się bał. Tak bardzo, że gdy tylko pojawiała się taka myśl, jego ciało przechodziły mocne dreszcze.

Jimin miał już tak wyczulone zmysły, że bez problemów był w stanie przewidzieć, kiedy Mingyu pojawi się w pobliżu i zacznie kolejną awanturę o nic, niszcząc jeszcze bardziej psychikę Parka. Dlatego i tym razem nie pomylił się, kiedy cień jego największego koszmaru spoczął mu na torsie.

Przełknął głośno ślinę, zastanawiając się, za co znowu mu się oberwie stosem wyzwisk albo, co gorsza, ręką. Okropnie twardą i nieprzyjemną ręką, która już nie raz zraniła jego delikatny policzek, w który chciał być po prostu całowany. Marzył o takiej czystej miłości, którą mógłby się cieszyć z każdym dniem coraz bardziej, żeby nie musiał bać się o swoje zdrowie i że ktoś zauważy jego coraz to nowsze siniaki.

- Wstawaj, chcę mi się ruchać - warknął na niego ostro, krzyżując ręce na piersi.

- Ale, k-kochanie... Proszę, ja nie chcę. - Jimin jęknął cicho, wyglądając przy tym tak niewinnie i biednie, że największemu twardzielowi zmiękłoby serce. No może prócz tego, który właśnie przed nim stał. - Boli mnie, jak tak mocno się ze mną kochasz.

- Ja się z tobą pieprzę i nie pierdol, bo zorganizowałem wyjazd, a ty jeszcze marudzisz. Dasz mi dupy tyle razy, ile tylko będę chciał, więc rozbieraj się, bo mogę to zrobić nawet tutaj.

Słowa starszego chłopaka, choć tak brutalne, z każdym następnym razem, robiły na jasnowłosym mniejsze wrażenie. Spływały po nim tak samo, jak nasienie jego partnera, którym niewyobrażalnie się brzydził, podobnie jak sobą, że nie był w stanie nic z tym zrobić. Chciał wspominać czasy, kiedy było mu dobrze z tym biznesmenem, ale przerażająca rzeczywistość mu na to nie pozwalała. Nie, kiedy przeszywający ból rozrywał jego wnętrze, a on gorzko płakał, zmuszany, by jęczeć z rozkoszy. Ale czy on wciąż wiedział, co to jest? Po tych wszystkich latach umiał przyznać, że podczas stosunku było mu dobrze? Że odczuwał tą rozkosz ? Szczerze w to wątpił, ale starał się, jak mógł, bo im głośniej skomlał, ten koszmar się szybciej kończył.

- Jak mi jest z tobą dobrze, Jiminie - warknął mu do ucha, nie racząc nawet obdarować jego popękanych ust najmniejszym pocałunkiem.

- M-mi... mi też jest dobrze z tobą, hyung.

"MOŻE KAWY?" ☆yoonmin☆ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz